Juniorzy nie mają obecnie łatwego życia pod kątem szans na zajęcie fotela w Formule 1. Theo Pourchaire jest trzecim z rzędu mistrzem F2 oraz czwartym w ostatnich pięciu sezonach, który pomimo zdobycia tytułu nie może liczyć na miejsce w królowej motorsportu w kolejnym roku.
W przypadku Oscara Piastriego w 2021 nikt nie miał wątpliwości, że stawka została zmieciona, a zawodnik zasłużył na posadę w F1. Gdy później po swoje szedł Felipe Drugovich, było to zwyczajnie pewnie dowiezione mistrzostwo. Wygrana Theo Pourchaire'a jest już natomiast mocno kwestionowana.
Na surową ocenę składają się w dużej mierze statystyki. Francuz zdobył zaledwie 203 punkty, co jest najgorszym wynikiem mistrza od momentu powstania Formuły 2 w 2017 roku. Z jednej strony do drugiego najsłabszego Schumachera stracił zaledwie 12 oczek, ale z drugiej Mick na wykręcenie swojego wyniku miał 24 wyścigi, a nie 26. Przed weekendem w Abu Zabi wychowanek Saubera zgromadził 191 punktów, co dawałoby aż 24 mniej od zwycięzcy sprzed trzech lat.
Idąc dalej, 20-latkowi do sięgnięcia po koronę wystarczył raptem jeden wygrany wyścig na przestrzeni całego roku. Jest to nie tylko najmniejsza liczba zwycięstw w sezonie mistrzowskim od zamiany GP2 na F2, ale też w całej 57-letniej historii odpowiedników dzisiejszej Formuły 2.
Tak, od wygranej w wyścigu głównym w Bahrajnie Pourchaire zaliczył 24 rundy bez choćby jednego triumfu, a i tak sięgnął po tytuł. Keke Rosberg, który w 1982 roku wygrał mistrzostwo F1 również tylko raz stając na najwyższym stopniu podium, pewnie siedzi teraz dumny z osiągnięcia Francuza.
Pomimo tego trzeba oddać Theo, że był bardzo skuteczny i do bólu konsekwentny. Reprezentant ART aż siedem razy stanął na podium w zawodach głównych a do tego dołożył kolejne trzy „pudła” w sprintach. Punktował tam, gdzie było najwięcej do zgarnięcia - i właśnie to jest najpoważniejszą zmianą w stosunku do jego nieudanej walki o tytuł z wcześniejszego sezonu.
fot. ART Grand Prix
Wypada więc pochylić się nad tym, czy faktycznie Pourchaire jest najsłabszym mistrzem w historii F2 i spojrzeć na to szerzej, niż wyłącznie operując suchymi cyferkami. Junior Saubera w tym roku dołączył do grona tych, którzy zdobyli tytuł najważniejszej młodzieżowej serii wyścigowej w wieku zaledwie 20 lat. Grono nazwisk jest przecież zacne. Do tej pory podobnej sztuki dokonali wyłącznie Charles Leclerc w 2017, George Russell w 2018 i Oscar Piastri w kampanii 2021.
Cóż, Theo jest wśród tych, których określano mianem przyszłości. George i Charles już teraz zaliczają się do czołówki Formuły 1 - chociaż w ostatnim czasie pozycja Russella uległa osłabieniu - a Oscar zachwycił w swoim pierwszym sezonie i śmiało można nazwać go najbardziej gotowym do walki o wysokie pozycje debiutantem od awansu Leclerca do Saubera.
Co prawda trudno wierzyć w to, że kierowca, który wygrał Formułę 2 w mało przekonującym stylu dopiero w swoim trzecim roku, jest na tym samym poziomie co wcześniej wymieniona dwójka, ale sam wiek pokazuje, jak szybko Pourchaire z powodzeniem zakończył swoją przygodę w feeder series.
Dość ironiczne jest również to, że w płynności rozwoju przeszkodziły mu... jego umiejętności. Zawodnik z przedmieść Nicei bardzo szybko przebijał się przez kolejne serie, a po zaledwie dwóch pełnych sezonach w bolidach jednomiejscowych był już wicemistrzem F3, który wchodził do czołowej ekipy F2. To wszystko przyszło mu w wieku 17 lat.
Jeszcze przed 18. urodzinami wygrał wyścig główny w Monako, tym samym zostając najmłodszym zwycięzcą w historii Formuły 2 i zyskując łatkę elitarnego talentu. Rok później miał zdobyć mistrzostwo, ale...
fot. ART Grand Prix
Rzeczywistość okazała się brutalna, bowiem w 2022 Drugovich wyraźnie odstawił Pourchaire'a, a ten mimo bycia zaledwie 19-latkiem nie tylko przestał być widziany jako jedno z najgorętszych nazwisk młodego pokolenia, ale i drastycznie stracił szanse na fotel w Formule 1. Czemu? Bo nie zdobył mistrzostwa F2 w swoim drugim sezonie.
Nie każdy na tak wczesnym etapie jest gotowy do rywalizacji o najwyższe cele. Porównując aspekt tego, gdzie jako 19-latkowie byli ci, którzy w ostatnich latach dostali się do F1, wygląda to tak, jakby rozwój kierowcy ART został sztucznie przyspieszony. W takim wieku Piastri, Tsunoda i Sargeant jechali pierwszy raz w Formule 3, Zhou na tym poziomie zaliczał trzeci rok, a de Vries był w Formule Renault 2.0. Przepaść.
Dość podobny scenariusz widzimy obecnie u bardzo utalentowanego Olliego Bearmana, który szturmem wziął włoską oraz niemiecką odsłonę F4, a 12 miesięcy później Formułę 3 (P3, 7 punktów od mistrzostwa). W pierwszym sezonie w Formule 2 dość mocno się pogubił i pomimo bardzo dobrych momentów równie często zaliczał proste wpadki, ale między innymi z uwagi na wiek nie odebrano mu pozycji realnego kandydata do wdrapania się do najlepszej klasy.
Sam Guenther Steiner zaczyna przebąkiwać, że dla topowego juniora spróbuje zapomnieć o słowie „doświadczenie" i traumie z 2021. Jeśli Brytyjczyk w drugim roku w F2 potwierdzi swoje możliwości, to trafi w okres ogromnego przemieszania na rynku w królowej motorsportu, a nie niespotykanej dotąd stabilizacji. Krótko mówiąc, może mieć więc dwie kluczowe karty, których zabrakło w talii Theo.
Nie o Olliem jest jednak ten tekst. Statystycznie Pourchaire jest najsłabszym mistrzem od sezonu 2017, ale jednocześnie jest po pierwsze mistrzem, a po drugie zaledwie 20-letnim mistrzem. Z uwagi na to i inne sukcesy nie traktowałbym go jako najsłabszego triumfatora tej kategorii w przeciągu ostatnich 7 lat.
fot. ART Grand Prix
Francuz w niższych seriach pokazał się jako bardzo konkurencyjny kierowca, który na każdym szczeblu jeździł w czołówce, a w wieku 20 lat właściwie przeszedł grę, zdobywając teoretycznie najważniejsze trofeum dla młodzieżowca. Teoretycznie, bo ostatnie lata pokazują, ile w praktyce znaczy bycie mistrzem F2 pod kątem startów w F1.
Pourchaire w tym roku udowodnił, że dojrzał, nabrał nieco więcej cwaniactwa oraz wyścigowej ogłady i potrafi uczyć się na błędach. Oczywiście po tych wszystkich przygodach trudno traktować go jak zawodnika przyszłości, ale stać go na bycie solidnym rzemieślnikiem na poziomie Formuły 1, zwłaszcza w takim zespole jak Sauber. Problem w tym, że w Hinwil prędzej czy później będą chcieli podpisać kogoś pewnego, już z myślą o momencie przemienienia się w Audi.
Theo chce utrzymać kontakt z autami o dużym docisku i łączyć bycie rezerwowym ze startami w Super Formule. Być może, opierając się na świetnym wejściu Liama Lawsona do AlphaTauri, ewentualne szybkie wskoczenie na wybitny poziom w Japonii odmieni jego status. Na tym etapie o awans będzie jednak trudno i niewykluczone, że w tej chwili musi liczyć na trochę szczęścia i to podpartego takimi wynikami, które utrzymają jego nazwisku w obiegu.