Koniec przerwy wakacyjnej to idealny moment, aby przeanalizować, jak poszczególni kierowcy spisali się w ostatnich kilku miesiącach. 

Co prawda w przypadku serii juniorskich jest to o tyle specyficzny moment, że do końca kampanii pozostało niewiele wyścigów - do tej pory rozegrano 10 z 13 rund - i trudno to traktować jako podsumowanie połowy sezonu. Z drugiej jednak strony próbka jest znacznie większa, a szansa na zmianę opinii o 180 stopni w tak krótkim czasie jest praktycznie nierealna. 

Na początku muszę podkreślić, że wybranie trzech kierowców, który zaskakują lub zawodzą w ostatnich miesiącach, wbrew pozorom było dość trudne. Wynika to z tego, że poziom serii - a zwłaszcza czołówki - w tym roku nie jest tak wysoki, jak zakładaliśmy przed sezonem, klasyfikacja generalna układa się zgodnie z przedsezonowymi zapowiedziami i układ nieznacznie różni się od typów ekspertów czy ludzi ze środowiska.

Te dwa zjawiska sprawiły, że wybór padł także na mniej oczywiste nazwiska, a niektóre z nich w bardziej nieprzewidywalnym półroczu nie znalazłyby się nawet na wstępnej liście. To tyle ze wstępu, pora przejść do listy. 

Zaskoczenia

Frederik Vesti

Zespół: Prema Team
Miejsce w klasyfikacji generalnej: P2 (156 punktów)
Program juniorski: Akademia Mercedesa

Tutaj akurat wbrew temu, co zawarłem w krótkim wywodzie poprzedzającym ranking, wybór Vestiego był tak zwanym no-brainerem. Duńczyk jest obecnie wiceliderem klasyfikacji generalnej, a do zajmującego pierwsze miejsce Theo Pourchaire'a traci 12 oczek, więc walka o tytuł wciąż jest w jego zasięgu. 

Frederik przed sezonem przechodził do Premy po dość przeciętnej kampanii 2022. Wychowanek Mercedesa w ART pokazywał, że dysponuje niezłym tempem, zwłaszcza na pojedynczym okrążeniu, ale w wyścigach miał problemy z zachowaniem koncentracji i kilkukrotnie popełniał niewymuszone błędy. Na tle będącego liderem ekipy Pourchaire'a wypadał bardzo blado. 

Mimo wszystko Prema zaufała kierowcy, który ścigał się w jej barwach między innymi w Formule 3, i uwierzyła, że Vesti może być mocnym liderem tej ekipy. W tym roku widzimy inną twarz 21-latka, bo zawodnik urodzony w Vejle stał się piekielnie skuteczny w wyścigach głównych i różnica w okrzesaniu z roku na rok jest widoczna gołym okiem. 

Zdjęcie

fot. Prema Team

Vesti siedmiokrotnie w niedzielnych zmaganiach kończył rywalizację w top 5, co jest najlepszym wynikiem w stawce. Dla porównania podobna sztuka rok temu udała mu się raptem 5 razy, a do końca sezonu wciąż pozostały trzy rundy. Oprócz tego Duńczyk miał mieć spore problemy z pokonaniem czarującego szczebel niżej Olliego Bearmana, który jest złotym dzieckiem Akademii Ferrari. 

Pomimo tego, że Brytyjczyk robi lepsze wrażenie estetyczne i jest bardziej efektowny od swojego starszego kolegi, to jednak Vesti jest efektywniejszy i pokazuje młodszemu Bearmanowi, jak być skutecznym. Obraz bardzo dobrego sezonu w wykonaniu Frederika dość mocno zamazuje błąd z GP Belgii, przez który wychowanek Mercedesa nie ruszył do wyścigu głównego i stracił prowadzenie w mistrzostwach, ale nadal reprezentant Danii przerasta oczekiwania. 

Walka o top 5 oraz pokonanie Olliego zamieniła się w próbę zdobycia tytułu i przede wszystkim medialnie ożywiła możliwość wejścia do F1. Co prawda na dziś szanse na znalezienie fotela - nawet w przypadku zdobycia mistrzostwa - są niewielkie, ale jeszcze w marcu absolutnie nikt nie brałby Vestiego nawet jako jednego z kilku kandydatów do awansu do królowej motorsportu. 

Richard Verschoor

Zespół: Van Amersfoort Racing
Miejsce w klasyfikacji generalnej: P8 (84 punkty)
Program juniorski: Brak

Dla tych, którzy śledzą F2, tak dobre wyniki Holendra nie powinny być zaskoczeniem. Richard trafił do „trójki” głównie z tego powodu, że latami bardzo dobrej jazdy w słabych ekipach zasłużył na trochę miłości i docenienia, zwłaszcza że na tyle innych zawodników jest wyjątkowo niemedialnym nazwiskiem. 

Verschoor pomimo tego, że w tym roku jeździ dla najgorzej punktującego zespołu ubiegłej kampanii, zdążył już uzbierać na koncie 84 punkty i okupuje 8. miejsce w klasyfikacji generalnej przed takimi kierowcami jak Hauger, Maloney czy Hadjar. Oprócz tego tylko raz w tym roku wypadł z top 10 w wyścigu głównym, a jego seria siedmiu startów z rzędu z przynajmniej jednym oczkiem była najdłuższą w stawce. 

Zdjęcie

fot. Van Amersfoort Racing

Tym, co od lat najbardziej ogranicza 23-latka, jest finansowanie. Już przed sezonem 2022 miał duże problemy z dopięciem budżetu na starty na zapleczu królowej motorsportu, co jednocześnie sprawia, że ląduje w mało konkurencyjnych zespołach.

Pomimo tego co roku jest w stanie podgryzać kierowców z łatką wielkich talentów, którzy są wspierani przez programy Formuły 1. Wielka szkoda, że Verschoor nigdy nie mógł liczyć na odpowiedni zastrzyk gotówki, bo w tej chwili jest on spokojnie w piątce najlepszych w stawce i być może gdyby był członkiem jakiejś akademii, to dzisiaj mówilibyśmy o nim w kontekście Formuły 1, a nie promowania swojego nazwiska pod ewentualny angaż w innej serii. 

Kush Maini

Zespół: Campos Racing
Miejsce w klasyfikacji generalnej: P11 (56 punktów)
Program juniorski: Brak

Tak, Kush Maini pokazuje, jakie ciężary towarzyszyły wybraniu trzeciego zaskakującego kierowcy. W końcu mówimy o kimś, kto wzbudza totalną obojętność i zerowe emocje zarówno na torze, jak i poza nim, a bieżący sezon w jego wykonaniu jest po prostu okej. 

Ostatecznie wybór padł na niego ze względu na brak oczekiwań i niezłe rezultaty na tle bardzo doświadczonego w serii Boschunga. Kush nie wystrzegał się błędów przed przerwą wakacyjną, ale pokazywał, że potrafi być szybszy, niż wydawało się po przeciętnym roku w F3, a gdy Ralph po Arabii przestał punktować, Maini dalej zgarniał solidne rezultaty i pojedyncze oczka. 

Zdjęcie

fot. Campos Racing

Czar z początku sezonu, gdy 23-latek nawet walczył o podia, prysł, a ostatnie tygodnie były raczej gorsze niż lepsze, ale tutaj ponownie trzeba podkreślić, że Maini startował z pozycji, w której miał być w tym samym worku z takimi ananasami jak Benavides, Nissany czy Cordeel. Tymczasem wyrósł z niego solidny rzemieślnik środka stawki, który nie przynosi wstydu, a nawet ma momenty, w których jest w stanie walczyć o mocne punkty.

Co prawda motorsport w Indiach nie jest na tyle popularny, by Kush mógł w swoim kraju cieszyć się rozpoznawalnością na poziomie Natalii Janoszek, ale nadal jest to jeden z niewielu reprezentantów kraju, z którego trudno się wybić. Takie historie zawsze są w cenie i sprawiają, że łatwiej kogoś docenić, nawet jeżeli nie prezentuje topowego poziomu. 

Rozczarowania

Isack Hadjar

Zespół: Hitech GP
Miejsce w klasyfikacji generalnej: P15 (39 punktów)
Program juniorski: Akademia Red Bulla

Tutaj wybór był dość prosty i Hadjar, podobnie jak Vesti, w swojej kategorii był gościem, nad którym nie było nawet chwili zastanowienia. Isack w swoim debiutanckim roku na poziomie Formuły 2 spisuje się znacznie poniżej oczekiwań i wygląda na to, że po piorunująco dobrych sezonach 2020, 2021 i 2022 w końcu odbił się od ściany.

Do tej pory 18-latek mknął przez kolejne serie jak burza i pomimo tego, że w bolidach jednomiejscowych nie zaznał smaku mistrzostwa, to za każdym razem znacznie wyróżniał się na tle swoich rówieśników. Zawodnik o algierskich korzeniach jest ulubieńcem Helmuta Marko, który jeszcze rok temu pompował Hadjara poprzez mówienie, że bardzo realny jest scenariusz, wedle którego to właśnie on wejdzie w sezonie 2024 do AlphaTauri. 

Cóż, delikatnie mówiąc te słowa bardzo źle się zestarzały, bo Isack zupełnie przygasł po awansie do F2 i w tej chwili razem z rok młodszym Crawfordem punktują zdecydowanie najgorzej z sześciu wychowanków akademii Red Bulla. 

fot. Hitech GP

Z jednej strony dyspozycja Hitech GP w tym roku jest daleka od idealnej i zespół wyraźnie zwolnił w stosunku do poprzednich kampanii, ale Hadjar przyzwyczaił nas do wyciągania czegoś z niczego. Rok temu w Formule 3 do samego końca był w walce o mistrzostwo, zbierając łącznie 123 ze 150 punktów Hitecha. 

Zachwycał także w 2021 roku, gdy w serii FRECA został zdecydowanie najlepiej punktującym debiutantem i zakończył rok jako 5. kierowca klasyfikacji generalnej. Jest to świetny wynik patrząc na to, jak niewdzięczny potrafi być przeskok z F4 do FRECA nawet dla najbardziej utalentowanych juniorów, co potwierdzają między innymi rezultaty Dino Beganovicia z tamtego okresu. 

Dzisiaj takiego Isacka nie widzimy. Są momenty, gdy przypominamy sobie o tym, że to chłopak z dużym talentem i możliwościami, ale jednocześnie bardzo krnąbrny i potrafiący podpalić się na torze, jak chociażby w Spa, gdy na wyjeździe z alei serwisowej urwał sobie przednie skrzydło. Mimo wszystko Hadjar w poprzednich latach dał tyle dobrych sygnałów, że jeden słabszy rok nie powinien go przekreślać. 

Dennis Hauger

Zespół: MP Motorsport
Miejsce w klasyfikacji generalnej: P9 (82 punkty)
Program juniorski: Akademia Red Bulla

Z jednej strony spodziewałem się, że Dennis może nie być tak mocny, jak sądziło wielu śledzących bliżej F2. Trudno było jednak przewidzieć, że Norweg przez ostatnie kilka miesięcy będzie tak słaby i bezbarwny. 

W przypadku Haugera wyróżnia się to, że nie do końca potrafi dowozić solidne rezultaty. Wychowanek akademii Red Bulla spędził w tym sezonie na prowadzeniu aż 68 okrążeń, co udało mu się przekuć na dwie wygrane w sprincie, ale w wyścigu głównym ani razu nie ujrzeliśmy go w top 4. Jest to też w dużej mierze spowodowane słabym tempem na pojedynczym okrążeniu, bo 20-latek regularnie balansuje na skraju top 10, a tylko dwa razy udało mu się zakończyć kwalifikacje w pierwszej piątce. 

No photo description available.

fot. MP Motorsport

Do tego dochodzą częste błędy jak chociażby w sprincie w Baku czy niemal puste przeloty jak w Austrii i Silverstone - grosz do grosza zbiera się bardzo słaby bilans. W obecnej sytuacji Norweg nie ma szans na angaż w Formule 1, bo w bezpośredniej rywalizacji z innymi kierowcami z programu przegrywa z Iwasą, Lawsonem, a punktowo nawet z mającym dużo pecha Fittipaldim, więc trudno taką postawę traktować w innych kategoriach niż rozczarowanie. 

Victor Martins

Zespół: ART GP
Miejsce w klasyfikacji generalnej: P5 (120 punktów)
Program juniorski: Akademia Alpine

Martins jest wyborem innym od reszty pod tym względem, że sportowo nie zawodzi. Co prawda Francuz na początku sezonu cztery razy z rzędu nie ukończył wyścigu głównego (w tym raz przez dyskwalifikację za złamanie regulaminu), ale obiektywnie bardzo dobre tempo w kwalifikacjach, które dało mu trzy pole position i P5 w klasyfikacji generalnej, to rezultaty, które należy uznać za dalekie od zawodzących. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że zawodnik o portugalskich korzeniach przez dwa lata w Formule 3 ani razu nie kończył czasówki jako najszybszy kierowca. 

Chociaż junior Alpine imponuje szybkością i konkurencyjnością na tle Pourchaire'a, to jego głowa nie daje rady. W F3 22-latek wyróżniał się spokojem, regularnością i chłodną głową, co ostatecznie w ubiegłym roku pozwoliło mu wygrać mistrzostwo na tym szczeblu. Pierwszą częścią tegorocznej kampanii sprawił, że ta dobra opinia o nim prysnęła, a wyliczanka błędów czy momentami karygodnych zachowań zburzyła to, na co pracował przez całą juniorską karierę.

Zdjęcie

fot. Alpine

Obrócenie się w Arabii Saudyjskiej podczas prowadzenia w wyścigu, uderzenie w Haugera pod samochodem bezpieczeństwa w Australii czy zignorowanie neutralizacji w Monako, w wyniku której prawie potrącił będącego na torze porządkowego, to tylko najbardziej widoczne błędy popełnione przez Victora. Przecież można równie dobrze dorzucić rozbicie się na restarcie w Baku czy podczas kwalifikacji w Australii. 

Kierowcy ART w ostatnich miesiącach zdecydowanie zdarzało się zbyt wiele błędów czy wręcz momentów, w których odcinało mu prąd. I chociaż pokazał, że ma możliwości, aby za rok włączyć się nawet do walki o tytuł mistrzowski, to ma bardzo dużo do poprawy pod względem opanowania. Bez tego Martins daleko nie zajdzie i być może przerwa letnia będzie dla niego bardzo dobrym momentem do nabrania dystansu, wyciągnięcia wniosków i poprawienia swojego zachowania na torze.