W weekend Formuła E otworzy nowy rozdział w swojej historii. Na prostej startowej Autódromo Hermanos Rodríguez ustawi się 22 kierowców w bolidach nowej generacji i pod szyldem odświeżonego brandingu. Zapowiadane jest jeszcze lepsze i bardziej ekscytujące niż nomen omen i tak już naprawdę ciekawe ściganie, przy jednoczesnym poprawieniu zrównoważenia środowiskowego. Pytanie tylko, czy pozwoli to serii odbić się w stronę powierzchni?

Gen 3 - krok w dobrą stronę

Sezon 2023 jest dla Formuły E czasem dużych zmian. W kwietniu zeszłego roku ogłoszono przejście na nową generację bolidów. Od tego roku będą one dużo szybsze, z prędkością maksymalną dobijającą nawet do poziomu F1 - ponad 320 km/h robi wrażenie. Jest to zasługą nie jednego, ale aż dwóch układów napędowych - po jednym na każdej osi - łącznie generujących do 350 kW mocy.

Nowe konstrukcje będą też polegały w większym stopniu na odzyskiwaniu energii podczas wyścigu, która sięgać ma nawet 40%. W tym celu maksymalna moc odnawiania została zwiększona z 250 do 600 kW. Ewenementem jest też fakt, że tylna oś została pozbawiona hamulców, przy czym hamowanie na niej pochodzić będzie jedynie z regeneracji.

Sam układ napędowy został też przeprojektowany tak, by maksymalnie zwiększyć swoją wydajność. Dlatego pomimo bardziej prądożernych konstrukcji bolidy zostały znacznie odchudzone - o ponad 60 kg - i troszkę zmniejszone. Ma być to lekarstwem na bolączkę elektrycznej serii wyścigowej, czyli problemy z wyprzedzaniem na ulicznych torach.

Nowy sezon, nowa generacja i ostatnia nadzieja? Zapowiedź 9. sezonu Formuły E

Nowe zasady

Wraz z Regulaminem Technicznym zmienił się też Regulamin Sportowy. Od soboty kierowcy będą ścigać się na określonym dystansie okrążeń zamiast z zegarem - choć pozostawiono furtkę wydłużenia wyścigu w wypadku samochodu bezpieczeństwa czy żółtych flag.

Jedną z najbardziej elektryzujących zmian jest pozbycie się systemu Fan Boost, w którym mogliśmy głosować na swojego ulubionego kierowcę. Gwarantował on jednorazowy dopalacz do dostępnej mocy, chociaż w praktyce rozbijał się o rozpoznawalność siedzącego za kółkiem, a nie jego formę czy umiejętności. Według generalnej opinii było to też rozwiązanie, które można nazwać popularnym inaczej lub tragicznym - zarzuty „arkadowości" padały często i gęsto, nieraz jako jedna z głównych wad serii.

Fan Boost od 2023 zostanie zastąpiony przez Attack Charge. Trudno oddać sens tej nazwy w tłumaczeniu. W wybranych wyścigach wszyscy zawodnicy będą zmuszeni do wykonania pit stopu, podczas którego auto zostanie doładowane o 4 kWh w czasie 30 sekund. Nagrodą są mocniejsze tryby ataku, podczas których przez pewien czas dostępna moc zwiększy się do aż 350 kW, tym samym uwydatniając rolę strategii i odpowiedniego zarządzania baterią - coś dla Ferrari.

FE zerknęła też na starszą koleżankę w motorsporcie i by zacieśnić stawkę, wzorem F1 wprowadziła limit budżetowy. Od 2023 obowiązuje maksimum wydatkowe równe 12.5 mln euro dla każdego zespołu. Dodatkowe 12.5 mln euro należy się producentom jednostek napędowych, z czego ta kwota przeznaczona może być jedynie na rozwój. Tymi w świecie Formuły E są Jaguar, Mahindra, Nissan, Porsche i Stellantis.

Nowy jest też format weekendu, gdzie pierwsza sesja treningowa odbywać się będzie w piątek. Dotychczas, o ile nie był to podwójny głowacz, cały „weekend" wyścigowy odbywał się jednego dnia. Odświeżone podejście ma pomóc zespołom w zrozumieniu konstrukcji i eksperymentowaniu, gdyż w FP1 bolidy będą miały dostępną maksymalną moc 350 kW, a zasady parcfer.me parku zamkniętego będą obowiązywały dopiero od FP2.

Nowy sezon, nowa generacja i ostatnia nadzieja? Zapowiedź 9. sezonu Formuły E

Nowe zespoły i transfery

Dotrzymując kroku regulacjom, również stawka wywróciła się do góry nogami. Odszedł aktualny i podwójny mistrz konstruktorów - Mercedes - a jego miejsce zajął McLaren. Jest to jednak bardziej kosmetyczna niż fizyczna zmiana, gdyż ekipa z Woking w znacznej części przejęła personel i zasoby starych mistrzów. Na gridzie pojawiło się również Maserati jako wynik fuzji Venturi i koncernu Stellantis, który jest producentem silników.

Z Formułą E pożegnał się też inny podwójny mistrz świata konstruktorów, zespół Techcheetach, a partnerem i klientem DS został Penske Autosport. Natomiast po roku przerwy w stawce zobaczymy Team ABT, który po przerwanym mariażu z Audi nie był widoczny na gridzie w zeszłym sezonie.

Zamieszanie dotknęło także rynek kierowców - aktualny mistrz świata, Stoffel Vandoorne, będzie reprezentował DS Penske po tym, jak zmuszony był szukać miejsca po opuszczeniu serii przez Mercedesa. Aktualny zespół Belga zdecydowanie odrobił zadanie domowe i uzbroił się po zęby, gdyż na drugim fotelu ujrzymy Jeana-Erica Vergne'a, dwukrotnego mistrza świata z kampanii 2017/2018 i 2018/2019.

Ostatecznie składy wyglądać będą następująco:

McLaren: Rene Rast, Jake Hughes

Maserati: Edoardo Mortara, Maximilian Guenther

Porsche: Antonio Felix da Costa, Pascal Wehrlein

DS Penske: Stoffel Vandoorne, Jean-Eric Vergne

ABT: Robin Frijns, Nico Muller

Andretti: Jake Dennis, Andre Lotterer

Envision: Nick Cassidy, Sebastien Buemi

Jaguar: Mitch Evans, Sam Bird

Mahindra: Oliver Rowland, Lucas di Grassi

NIO: Sergio Sette Camara, Dan Ticktum

Nissan: Norman Nato, Sacha Fenestraz

Kalendarz na sezon 2023

W tym roku FIA i FE zaplanowały nam aż 16 E-Prix w 11 lokalizacjach. Ze względu na prowadzone remonty zrezygnowano z Nowego Jorku i Seulu, lecz miejsce rundy w Stanach udało się zająć Portland w stanie Oregon - zobaczymy więc ściganie za oceanem.

Nie licząc USA, w tym sezonie czekają nas jeszcze trzy inne nowe rundy: E-Prix na torze ulicznym w Hajdarabadzie, rywalizacja tuż nad brzegiem oceanu w Kapsztadzie i wyścig w Sao Paulo na torze, na którym w przeszłości pojawiło się IndyCar. Zawody w Stanach i w Indiach stoją jednak pod znakiem zapytania, gdyż organizatorzy zmagają się z problemami z nawierzchnią.

Będziemy mieć aż 5 podwójnych wyścigów, w Rijadzie, Berlinie, Dżakarcie, Rzymie i Londynie, z czego ten ostatni będzie również finałem sezonu.

Nowy sezon, nowa generacja i ostatnia nadzieja? Zapowiedź 9. sezonu Formuły E

Ostatnia szansa?

Formuła E wciąż zmaga się z własnym wizerunkiem i mam wrażenie, że nie do końca sobie radzi. Aktualny sezon to już dziewiąty rok tej serii wyścigowej, lecz mało kto z przekonaniem mógłby stwierdzić, że wątpliwości co do jej przyszłości są rozwiane - a jeżeli już, to nie w pozytywny sposób.

Na początku do elektryków podchodzono jak do ciekawostki i interesującego eksperymentu. Niestety próba czasu okazała się niekorzystna. Pomimo bardzo dobrego, jednego z najciekawszego ścigania w singleseaterach, prześlicznych bolidów drugiej generacji i wyścigów o rzeczywiście globalnym zasięgu FE w 2022 zbierała mniejszą widownię niż nawet krytykowane W Series.

Być może był to efekt pandemii, która mocno zabiła dobry już impet z początku 2019 roku. Sezon 2019/2020 został brutalnie przerwany i smętnie dociągnięty przez 6 rund w okresie tygodnia na berlińskim Tempelhof. Okres z koroną nie może być jednak wymówką - wszyscy, nie tylko Formuła E, mieli trudności. Niełatwo obarczyć pandemię winą za szkolne wręcz błędy popełniane przez zarząd i sędziów.

Ostatecznie sprawa rozbijała się o wizerunek - a raczej jego brak. „Co złego, to nie my”, a przynajmniej nierzadko malowano taki obraz serii. Dyskwalifikacje za przewinienia niezależne od kierowców i zespołów, pomyłki dyrekcji wyścigu i skandale z energią (Walencja 2021) potrafiły gotować krew w żyłach, a karambole takie jak w Nowym Jorku i Seulu sprawiały, że FE wyglądała na amatorkę.

Nie pomagały też ogromne przerwy w kalendarzu, a weekendy niemal zawsze kolidujące z F1 i WEC nie pozwalały złapać rytmu kibicowania. Przeszkadzało też masowe odchodzenie renomowanych producentów - z potęg motoryzacji takich jak Audi, BMW czy Mercedes na placu boju pozostało jedynie Porsche.

Trzecia generacja może więc być ostatnią szansą dla Formuły E, która ewidentnie stara się stworzyć większe show. Wprowadzony w zeszłym roku świetny format kwalifikacji przykuwa do ekranu. Mocniejsze, lżejsze bolidy i eksperymenty ze zwiększeniem znaczenia trybu ataku prawdopodobnie jeszcze bardziej polepszą bitwy na torze i gierki umysłowe. Cieszy, że tegoroczny kalendarz nieco stawia czoła problemowi ciągłości ścigania. Cztery rundy na zakończenie powinny dostarczyć sporo emocji i nie pozwolić zapomnieć o mistrzostwach w międzyczasie. Wyścigi są rozłożone relatywnie równomiernie i w znacznej części nie pokrywają się z F1, a zasady wydają się przejrzystsze i po prostu bardziej sensowne.

Nowy sezon, nowa generacja i ostatnia nadzieja? Zapowiedź 9. sezonu Formuły E

Formułą E ma już wiele dobrych rozwiązań - grafiki prezentowane podczas wyścigów należą do jednych z najlepszych, jakie widziałem (F1, możecie brać przykład!). Seria wprowadza przepisy mające zwiększyć rolę strategii i zarządzania oraz nowe, interesujące lokalizacje wyścigów. Równie wiele jednak pozostaje do zrobienia - decyzje sędziowskie muszą stać się po prostu lepsze, a całość otoczki bardziej przejrzysta. Formuła E powinna też sporo zainwestować w autopromocję, gdyż ta leży i nawet nie kwiczy, bo nie oddycha.

Ten akapit piszę z perspektywy przyszłości, już po tym, jak dobierałem zdjęcia do tekstu. Okazuje się, że nie mogłem bardziej wywołać wilka z lasu. O ile po żonglerce frazami w wyszukiwarce byłem w stanie dokopać się do grafiki z kalendarzem na sezon nr 9, o tyle takiej z kierowcami ani widu, ani słychu. Możliwe, że istnieje, ale jeżeli osoba szukająca i przeglądająca zakątki internetu nie jest w stanie jej znaleźć, to jaka jest szansa, że zobaczymy ją przypadkiem w ramach reklamy?

O E-Prix nie słychać prawie wcale, niemal nie istnieje atmosfera święta wyścigowego podczas oczekiwania na start. Może wyścig to nie święto, ale brakuje też luźnych treści na kanałach serii. Programów informacyjnych, filmów czy artykułów o FE trzeba wręcz specjalnie szukać. Wszystko to sprawia, że trudno dostrzec tę ludzką, fajniejszą dla zwyczajnego odbiorcy twarz. I to w dobie mediów, gdzie kibicom można podstawić pod nos niemal wszystko - w końcu każdy złapał ból głowy przy reklamie pewnego serwisu zaczynającego się na S, a kończącego na hopee. Transmisje telewizyjne są spychane na kanały numer 2, przenoszone na późne pory czy wręcz pomijane. Jak tu dotrzeć do szerszej publiki? Czym ją przekonać?

Ostatnim promykiem nadziei zdaje się być kanał na YouTube, ale tu nowe filmiki łapią maksymalnie po paręnaście tysięcy wyświetleń. Ponownie, materiałów wręcz trzeba szukać, a przy algorytmie, jaki posiada YT, mógłby być samograjem. FE, zróbcie parę shortów czy coś... No bo kto z Was wiedział, że sezon zaczyna się już w sobotę? Ba, kto pamiętał, że wchodzi Gen 3 i czym się on wyróżnia? Kto wie, gdzie oglądać? Tu odpowiem - Eurosport 2.

Na ten sezon mam dla Formuły E dwa zadania: dajcie nam dobre ściganie i zróbcie szum informacyjny. W oby nareszcie dobrym tego słowa znaczeniu.