Na dobre i z hukiem w postaci sporych kontrowersji, które widzicie w tytule, rozpoczął się weekend wyścigowy IndyCar na Road America, czyli najdłuższym torze w kalendarzu i najbardziej europejskim, jeśli chodzi o charakterystykę.

Znamy już wyniki kwalifikacji, co oznacza, że kolejne pole position zdobył samochód Andretti Autosport. Po raz pierwszy w barwach Ed Carpenter Racing zobaczyliśmy Ryana Hunter-Reay'a, który debiutu nie zapamięta zbyt dobrze. Mistrz serii z 2012 roku wypadł z toru, uszkadzając samochód i powodując czerwoną flagę, co zgodnie z zasadami IndyCar sprawiło, że usunięto mu czas okrążenia. W praktyce oznacza to, że Kapitan Ameryka wystartuje z końca stawki.

Treningi zdominował Alexander Rossi, który uplasował się na pierwszym miejscu w obu sesjach. Nadzieje rozbudzał także David Malukas, któremu Dale Coyne przygotowało bolid dysponujący wybitnym jak na tę ekipę tempem. Niestety w pierwszej części kwalifikacji zabrakło mu naprawdę niewiele, przez co zostaliśmy raczej na pewno ograbieni z nieoczywistego zawodnika w walce o podium.

Will Power tłumaczący Scottowi Dixonowi, że on w żadne pozwy nie będzie się bawił... (fot. IndyCar).

Kierowcy nie ustrzegli się też kraks, z których na długo zapamiętamy tę z udziałem dwóch mistrzów. Scott Dixon i Will Power zderzyli się na trasie, a po wyjściu z samochodów, gdyby nie rozdzielił ich porządkowy, doszłoby między nimi do bijatyki. Zachowanie Powera, wyraźnie sfrustrowanego faktem, że kolizja z Nowozelandczykiem miała olbrzymi wpływ na tempo auta, pozostawiało wiele do życzenia nie tylko w odniesieniu do Dixona.

Niecenzuralnie wypowiadał się także o Romainie Grosjeanie, który nie ustąpił mu pozycji w drugim treningu. Australijczyk stwierdził w wywiadzie, że Francuz jest kupą gówna lub - jak kto woli - po prostu śmieciem i dorzucił do tego, że powinien dostać w ryj. Niekontrolujący emocji już w sobotę Will, który wystartuje z odległej pozycji, będzie gwarancją wypadku, jeśli urzędujący mistrz nie zachowa zimnej głowy w wyścigu. Szczególnie że, o ironio, z tego samego rzędu startuje też Scott.

Rozczarował wynik wspomnianego Grosjeana, który zawiódł pod kątem tempa kwalifikacyjnego. Taki stan rzeczy może dziwić, gdy uświadomimy sobie, że zdobył dwa pole position w sezonie, a dzisiaj lepszy był od niego nawet Devlin DeFrancesco. Kyle Kirkwood awansował do Fast 6, gdzie jak zwykle dopadł go pech (tym razem w postaci awarii silnika), a Colton Herta zdobył pierwsze w tym sezonie i dziesiąte w swojej karierze pole position. A Francuz? Coś się, coś się popsuło i nie było mnie słychać, więc powtórzę jeszcze raz…

Z pozytywnych zaskoczeń nie zobaczymy na końcu stawki A.J. Foytów, bo zarówno Ferucci, jak i Pedersen zameldowali się w top 12. Honoru Penske w Fast 6 bronił Josef Newgarden, który ruszy do wyścigu z drugiego rzędu, a więc obok Alexa Palou. Niewiele do awansu do ostatniej części kwalifikacji zabrakło Lundgaardowi, czyli jedynemu wykazującemu potencjał kierowcy Rahal Letterman Lannigan, a także Marcusowi Ericssonowi, który - jak się okazuje - wcale nie jest pewny swojej przyszłości u Chipa Ganassiego. 

- Znowu drugi. Całe życie ciągle drugi. Nawet jak gdzieś pierwszy byłem, czułem się jak drugi - mógłby powiedzieć Pato O’Ward. Właśnie taki wynik dowiózł Meksykanin i proszę, niech to znów nie będzie wyścig, w którym zechce zwycięstwa tak bardzo, że psychicznie nie wytrzyma i właduje się (a może jeszcze kogoś!) w bandę. Błagam, niech tak się nie stanie dla dobra rywalizacji w kontekście całego sezonu.

Ale to wszystko nieważne! Colton Herta obudził się z zimowego snu i wywalczył pole position. Dobre tempo w treningach wreszcie miało odzwierciedlenie w kwalifikacjach. Pierwszy w top 12, pierwszy w Fast 6. Gratulacje! Ciekawe, czy obroni wynik w niedzielę. Odpowiedź brzmi: nie wiem, choć się domyślam.

Wyniki kwalifikacji:

Grosjean znów podpadł w Indy: „Powinien dostać w ryj” (podsumowanie kwalifikacji)

Malowania:

Grosjean znów podpadł w Indy: „Powinien dostać w ryj” (podsumowanie kwalifikacji)