Za nami kolejny weekend z występami polskich juniorów w niższych seriach wyścigowych. Tym razem w GB3 rywalizował Tymek Kucharczyk, a reprezentujący zespół Trident Roman Biliński przejechał kolejną rundę FRECA. 

Kucharczyk dał nam słodko-gorzki tydzień, który zaczął się bardzo dobrze. Polak w treningach pokazywał, że dysponuje świetnym tempem, będąc najszybszym kierowcą piątkowych testów, a potencjał na świetny rezultat podkreślił w kwalifikacjach.

Tymek zakończył czasówkę z trzecim najszybszym wynikiem sesji, ale w wyniku kary zdobytej na Spa ruszał do pierwszego wyścigu z P6. Zawodnik Douglas Motorsport przez cały dystans trzymał tempo czołówki, ale na trudnym do wyprzedzania Snetterton zyskał raptem jedną pozycję, co pozwoliło zakończyć mu wyścig w P5. 

Znacznie lepiej zapowiadał się wyścig numer 2, bowiem jego drugie najszybsze okrążenie z kwalifikacji było wolniejsze jedynie od tego wykonanego przez Calluma Voisina, co oznaczało, że Kucharczyk startował do drugich zawodów z pierwszego rzędu. Tymek ponownie pokazał, że jest najszybszy na torze i długo wywierał presję na liderze wyścigu, ale podczas próby wyprzedzenia Voisina przesadził, tym samym doprowadzając do kontaktu i kończąc przedwcześnie jazdę rywalowi.

Co prawda dojechał na P3, ale sędziowie zdecydowali się na dyskwalifikację Polaka za jego manewr. Cóż, taka decyzja jest krzywdząca, ale patrząc na to, jak arbitrzy GB3 rozpatrywali podobne incydenty w ostatnich latach, jest to werdykt, który w pełni się broni. Takie prawo i zasady serii, więc trzeba zrozumieć decyzję o tak mocnej karze, a czy jest to sprawiedliwe i adekwatne do popełnionego czynu, to już temat na osobny i znacznie dłuższy artykuł.

Pomimo nieudanego tygodnia Tymek wciąż jest w top 5 klasyfikacji kierowców.

Kolejny raz na torze zobaczymy go w ostatni weekend lipca. TUTAJ znajdziecie link do całego kalendarza. Polecamy także rozmowy, które nagrał zaprzyjaźniony z nami Luke-John Buckle.

Równie nieudany weekend ma za sobą Roman Biliński. 19-latek zaliczył przeciętną sobotę, którą zakończył jako 11. najszybszy zawodnik w kwalifikacjach i 13. najszybszy w wyścigu, ale o wiele lepiej do pewnego momentu wypadły niedzielne zmagania. 

Reprezentant Tridentu rano pojechał bardzo solidną czasówkę, wykręcając 4. najlepszy rezultat w grupie B, dzięki czemu do wyścigu numer 2 ruszał z 8. lokaty. Biliński w zamieszaniu na starcie stracił pozycję, którą chwilę później odzyskał po fantastycznej walce w pierwszym sektorze z Michaiłem Biełowem.

Następnie Roman trzymał przyzwoite tempo, które pozwalało mu na spokojne utrzymywanie się w top 8, a pomocną dłoń wyciągnęli mu Tramnitz i Haverkrot, którzy w wyniku kontaktu wypadli z toru i daleko w tył stawki. 

Z upływem czasu Biliński był coraz dalej od top 5, ale wyjazd samochodu bezpieczeństwa na 8 minut do końca pozwolił mu przedłużyć życie opon. Po wznowieniu rywalizacji dojechał bezpiecznie na P6, dzięki kolejnemu safety carowi w ostatniej minucie zawodów. Niestety Roman po wyścigu dostał karę 5 sekund, która wyrzuciła go z top 10 zawodów.

FRECA wraca do akcji za dwa tygodnie. Na przełomie czerwca i lipca seria zawita na legendarne Spa.