Weekend wyścigowy w Australii rozpoczął się dla polskich kibiców w świetny sposób. Roman Biliński zajął 3. miejsce w sprincie F3, stając się tym samym pierwszym Polakiem, który stanął na podium na tym poziomie w obecnym wydaniu.

Biliński w sezonie 2025 reprezentuje Rodina, który już na testach pokazywał, że po zmianie bolidów może dysponować przyzwoitym tempem. We wczorajszych kwalifikacjach przełożyło się to na P10 Romana, który okazał się najlepszym reprezentantem swojego zespołu. Jego koledzy zajęli 15. i 18. miejsce.

Choć 10. pozycja może nie powalać na kolana, to po zeszłym sezonie polscy kibice doskonale pamiętają, ile znaczy kwalifikowanie się w top 12 w FIA F3 (lub jak bardzo przeszkadza nierobienie tego...).  W 2024 roku Kacper Sztuka zdobył swoje jedyne punkty na Imoli - właśnie po tym, jak zaliczył niezłą czasówkę.

Format tej kategorii powoduje, że czołowa dwunastka ma znacznie większe szanse na zdobycie jakichś oczek już w sprincie, do którego rusza się po odwróceniu miejsc. P10 Bilińskiego przełożyło się na P3 na starcie, co automatycznie utorowało mu drogę do powalczenia nie tylko o punkty, ale nawet o podium.

Roman nie potrzebował specjalnego zaproszenia i od razu wykorzystał okazję. Miał niezły start, ale po wyjściu z pierwszej sekcji musiał powalczyć ze swoim bolidem na tarce. To mocno go spowolniło i ustawiło w kiepskim położeniu, wystawiając na ataki rywali.

Biliński musiał błyskawicznie zabrać się do roboty w obronie, aby nie spaść na P5. Na dojeździe do zakrętu nr 3 zmienił stronę z zewnętrznej na wewnętrzną, a następnie uznał, że najlepszą obroną jest atak. Popisał się odważnym opóźnieniem hamowania, mając dwóch rywali obok.

Po skutecznym manewrze nie przestawał napierać i na niesamowicie ciekawym pierwszym okrążeniu bił się o P2, walcząc przy tym na długich prostych odcinkach czy nawet w szybkiej szykanie 9-10. 

Po otwierającej pętli wokół niego zrobiło się już ciut spokojniej - o tyle spokojniej, że nie toczył aż tak ostrej batalii koło w koło. Początkowo różnice w czołówce nie pozostawały duże, ale sekcje przejeżdżane pełnym gazem naturalnie sprzyjały trzymaniu się w cieniu na Albert Park. Dopiero po paru kolejnych okrążeniach Biliński mógł przestać ciągle zerkać w lusterka, bowiem wypracował sobie nieco większy zapas.

Poważny oddech przyszedł za to na cztery kółka przed końcem, gdy wyjechał samochód bezpieczeństwa. To na dobre zakończyło ściganie i zapewniło pierwsze polskie podium w obecnej F3.

Trzeba jednak zaznaczyć, że to zupełnie inny wynik niż w przypadku punktów Kacpra Sztuki na Imoli w zeszłym roku. Biliński nie potrzebował neutralizacji, aby nie tracić pozycji. Był bliżej czołowej dwójki niż spadku na P4 i tym samym znakomicie otworzył sezon 2025.

W wyścigu głównym będzie miał nieco trudniejsze zadanie. Przypominamy, że ten rozpocznie się o 23:00 czasu polskiego - ze względu na inne strefy czasowe zmagania ruszą jeszcze dziś, w sobotę. 

Sprint padł łupem Santiago Ramosa z VAR, który wpadł na metę przed Martiniusem Stenshornem z Hitecha. 

Polskie podium na otwarcie sezonu F3! Świetny początek Bilińskiego