Ed Carpenter Racing rozstało się z Conorem Dalym w trybie natychmiastowym po GP Detroit. W samochodzie nr 20 zastąpi go Ryan Hunter-Reay.

- To najtrudniejsza decyzja, jaką musiałem podjąć jako właściciel zespołu, ponieważ szanuję Conora [Daly’ego] i wiem, ile znaczy dla całej serii IndyCar i jej fanów - napisał Ed Carpenter. - Nasz zespół nie osiągał wyników, do jakich byliśmy zdolni i pomimo dokonania zmian technicznych oraz inwestycji przed sezonem 2023 rok okazał się dla nas niezwykle wymagający. Musiałem poważnie zastanowić się nad aktualnym stanem zespołu i uświadomić sobie, że moim obowiązkiem wobec pracowników, partnerów i fanów jest sprawienie, że wciąż będziemy zwiększać swoją konkurencyjność. Szczerze życzymy Conorowi dalszych sukcesów i będziemy mu kibicować, gdziekolwiek zdecyduje się kontynuować swoją karierę.

- Pomimo faktu, że obustronnie zdecydowaliśmy, że najlepszym wyjściem dla nas jest obranie różnych ścieżek, chciałbym podziękować ECR za ostatnie trzy i pół sezonu - dodał Conor Daly. - Jestem wdzięczny każdemu za wsparcie - w przeszłości, obecnie i w przyszłości. Czekam na podjęcie kolejnych wyzwań, które na mnie czekają. Chciałbym podziękować kibicom za bycie ze mną podczas całej przygody.

Na próżno w powyższych wypowiedziach szukać sporu czy niechęci. Faktem jest jednak to, że wsiadając do kokpitu swojego samochodu w Detroit, Daly nie wiedział, że póki co jest to jego ostatni wyścig w serii i nie miał możliwości należytego pożegnania się z fanami. Niezbyt elegancko wygląda też fakt, że kierowca przynoszący do zespołu ogromnego sponsora, który ma znaczącą rolę w fakcie wystawiania aż trzech samochodów, zostaje pożegnany poprzez hiperpoprawne oświadczenie. 

Zanim ogłoszono nowego zawodnika, w środowisku IndyCar rozgorzała dyskusja nie tylko o tym, kto ma nim zostać. Życzeniowym wyborem był Linus Lundqvist - urzędujący mistrz Indy Lights, czyli odpowiednika F2. Nie znaleziono mu miejsca w stawce IndyCar, za co krytykowane było nie tylko Andretti Autosport, w którym jeździł szwedzki talent, ale też i Penske Entertainment, czyli właściciele serii. Tradycyjnie rozważano kandydatury JR’a Hildebranda i Sage’a Karama, ale tu na pojedynczych pogłoskach się skończyło. Lundqvist natomiast w trakcie całego zamieszania testował bolid ECR, co jeszcze bardziej uwiarygodniało jego potencjalny wybór.

Linus Lundqvist podczas testu dla Rahal Letterman Lannigan na Texas Motor Speedway (fot. IndyCar).

Ed Carpenter postanowił jednak ściągnąć z emerytury 42-letniego Ryana Hunter-Reay’a, czyli mistrza serii z 2012 roku i zwycięzcę Indianapolis 500 z sezonu 2014. Kapitan Ameryka już raz wystąpił w tym sezonie - w 500-milowym wyścigu dla zespołu Dreyer&Reinbold, który wystawia samochody tylko na tę jedną rundę. Nic nie zapowiadało powrotu Hunter-Reay’a do stawki, bo ten wydawał się mieć karierę w IndyCar za sobą, a dokoptowywanie byłych kierowców serii, by stawka liczyła minimum 33 samochody, jest starą i działającą praktyką. 

- Byłem zaskoczony, gdy odebrałem telefon od Eda [Carpentera] - powiedział Ryan Hunter-Reay, witając się z zespołem. - Opowiedział mi, jak bardzo frustrował go fakt, że jego zespół nie był w stanie zrealizować swojego potencjału pomimo wysiłków, inwestycji i zmian personalnych w ostatnich latach. Poprosił mnie o pomoc. Ed i ja od lat jesteśmy bardzo bliskimi przyjaciółmi. Pracowałem z tym zespołem w przeszłości i wiem, że to bardzo utalentowana grupa ludzi z wysokimi oczekiwaniami i zaangażowanym partnerem - BITNILE.COM. To oczywiście będzie wyzwanie dla mnie. Trudną sytuacją jest wskoczyć do samochodu w środku sezonu bez żadnych wcześniejszych testów, a także wejść do serii, gdzie według mnie konkurencyjność jest największa na świecie.

- Z pewnością częścią mojej motywacji w powiedzeniu “tak” Edowi jest czekające na mnie wielkie wyzwanie. Ostatnio skręcałem w prawo bolidem IndyCar [nawiązanie do tegorocznego startu na owalu w Indy 500 - przyp. red.] w październiku 2021 roku właśnie w samochodzie tego zespołu na Barber. Pomimo tego pozostałem pewny swoich umiejętności wyścigowych i technicznych. Wierzę, że dzięki pracy z utalentowanymi ludźmi z ECR i Team Chevy, reprezentując BITNILE.COM, wykonamy postępy. Zrobię, co w mojej mocy, by pomóc ekipie osiągnąć długoterminowe cele.

Do IndyCar wraca duże nazwisko i kierowca, który wygrał wszystko w tej serii. Problem w tym, że miało to miejsce 10 lat temu, a “RHR” jest ściągany z emerytury i ścigania się dla przyjemności w Indy 500 i IMSA w wieku 42 lat. Hunter-Reay swoją wypowiedzią zdradził nam, że Ed Carpenter stracił cierpliwość do faktu przebywania w dolnej części stawki, ale jednocześnie nie ma rozwiązania na problemy.

Wyrzucenie z zespołu Conora Daly’ego wydawało się niemożliwe przez fakt, że był paydriverem i myśleliśmy wszyscy, że wraz z jego odejściem pożegna się z zespołem BITNILE.COM. Kontrakt jednak okazał się być sformułowany tak, że nie chronił miejsca w stawce Conora. Mimo jego pozytywnej energii ja żegnam tego kierowcę bez większego żalu. Fakt, nigdy nie jeździł w topowych zespołach, ale nie dał też powodu wynikami, by do nich kiedykolwiek awansować. Przez 104 wyścigi zdobył zaledwie jedno pole position i jedno podium - drugie miejsce w 2016 roku, o ironio, w Detroit.

Zmiana nawet słabego kierowcy nie rozwiąże jednak problemów z samochodem - w tym kontekście jest kompletnie bez sensu. Idealnie pasuje tu wymiana zdań między Clarksonem a Hammondem.

Clarkson: Nie mogę uwierzyć, że Szwajcaria zakazała wyścigów z powodu wypadku w innym kraju!

Hammond: To tak, jakby Wielka Brytania zakazała jazdy koleją z powodu wypadku pociągu w Indiach!

Clarkson: Tak, dokładnie! Albo Ameryka najechała Irak, bo kilku Saudów zniszczyło WTC!

Ryana Hunter-Reay'a zastąpił w 2022 roku Romain Grosjean w samochodzie nr 28 - DHL Andretti Autosport (fot. IndyCar).

42-letni Ryan Hunter-Reay to nadal lepszy kierowca niż młodszy od niego 11 lat Conor Daly. Ale skoro zacząłem już z nawiązaniami do popkultury, to nie mogę oprzeć się “It’s a shit box! It under-steers like crazy and the weight distribution is a disaster. It's amazing - all these facilities, and you make a piece of crap like this.”, będące niczym innym jak cytatem z filmu Rush o Nikim Laudzie i Jamesie Huncie. Doprawdy nie wiem, jak Ed Carpenter Racing zdołało stać się zespołem, w którym nawet Rinus VeeKay nie jest w stanie powalczyć z czołowymi zawodnikami na którymkolwiek etapie wyścigu.

Może problemem są nieodpowiednio dobrane osoby na stanowiskach decyzyjnych? Trudno mi nie widzieć czegoś, czego szczerze nienawidzę - obciążania konsekwencjami niepowodzeń jednej osoby, która nie miała na nie największego wpływu. Pożegnać zawodnika po trzech i pół roku między wyścigami... klasy ewidentnie komuś zabrakło.

Jeśli chodzi zaś o zmiany kierowców, to bardziej wyczekiwany jest rozbrat Jacka Harvey’a z Rahal Letterman Lannigan. Rozczarowujący bez przerwy Brytyjczyk tylko cudem wystąpił w Indianapolis 500, a jego cztery okrążenia w Bump Day są najlepszą jego dyspozycją w tym sezonie. Dość głupio mówić tu o osiągnięciu w kontekście walki o byt w wyścigu i startowania do niego z ostatniego rzędu.

RLL, zatrudniając wyczekiwanego przez fanów Lundqvista zyskałoby drugiego utalentowanego, młodego kierowcę obok Lundgaarda. Z drugiej strony rozpoczynać swoją przygodę jako kolega zespołowy Grahama Rahala… no ale lepiej mieć miejsce w stawce, niż go nie mieć.