Kacper Sztuka wygrał wszystkie trzy wyścigi przedostatniej rundy włoskiej Formuły 4 na Mugello. Kierowca US Racing do każdego z nich ruszał z pole position, a zdobyte punkty i słaby występ Arvida Lindblada przyczyniły się do objęcia pozycji lidera.

Kacper bardzo dobrze rozpoczął weekend, dwukrotnie notując drugi najszybszy czas w piątkowych treningach. Raz był za zespołowym kolegą, a potem za Ugo Ugochukwu, który resztę rywalizacji spędził za plecami Polaka. Oczywiście nie tylko on.

Czołowe tempo z piątku przełożyło się na perfekcyjne kwalifikacje, w których Sztuka zapewnił sobie aż trzy pole position. We wszystkich przypadkach było naprawdę ciasno, bo najpierw wyprzedził Tuukkę Tapponena o zaledwie 6 tysięcznych, a później Ugo Ugochukwu o 0.038 s.

Liczył się jednak wynik, zatem potrzebny był solidny start i zarządzanie wyścigiem z pierwszego miejsca. Już po zgaśnięciu czerwonych świateł z walki o zwycięstwo odpadł Tuukka, któremu zgasł silnik. Tym samym Kacper przejechał pierwszy zakręt bez większej presji ze strony innych kierowców. Niedługo później na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa, co postawiło Polaka przed zadaniem taktycznego restartu. Wyczekał on prawie do samej linii start/meta i wcisnął pedał gazu, odjeżdżając rywalom, którzy mogli bić się tylko o drugie miejsce.

Przez resztę zmagań drugi Ugochukwu nie zbliżył się do Sztuki, a raczej z okrążenia na okrążenie tracił. Tak podopieczny Orlen Teamu wygrał pierwszy raz, z przewagą prawie 1.6 sekundy. Co ważne, Arvid Lindblad, ówczesny lider klasyfikacji generalnej, otrzymał karę 10 sekund za wystartowanie przed zgaśnięciem świateł.

W drugim wyścigu wszyscy zawodnicy ruszyli bez problemów, jednak ponownie w pierwszych minutach potrzebny był safety car. Restart był bardzo podobny do poprzedniego, lecz drugi Ugo jechał tuż za Kacprem, który musiał blokować wewnętrzną i zahamować najpóźniej, jak to możliwe. Z niemałym lock-upem obronił prowadzenie i kółko za kółkiem notował fastest lapy.

   Dokładnie to oglądali w ten weekend rywale Kacpra Sztuki (fot. materiały prasowe).

Dokładnie to oglądali w ten weekend rywale Kacpra Sztuki (fot. materiały prasowe).

Gdy przewaga wzrosła do ponad 3 sekund, w walkę o P3 wdali się Arvid Lindblad i Brando Badoer. Obaj wpadli w bandę na wyjeździe z pierwszego zakrętu, tym samym przerywając ściganie, gdyż jazda zakończyła się za samochodem bezpieczeństwa. Brak punktów dla Lindblada stawiał Sztukę w jeszcze lepszej sytuacji i dawał możliwość objęcia prowadzenia już na Mugello.

Podobnie jak we wcześniejszych wyścigach Polak wystartował bez żadnych problemów i utrzymał prowadzenie na dojeździe do pierwszego zakrętu. Po kilku minutach tor ponownie odwiedził samochód bezpieczeństwa. Restart - w sumie jak wszystko w ten weekend - i tak należał do Kacpra, który znów przyśpieszył tuż przed linią mety.

Ugo nie stanowił dla niego zagrożenia na następnym okrążeniu. Podczas kolejnych kółek kierowca US Racing odjechał Amerykanowi na 2.4 sekundy i wygrał szósty wyścig włoskiej F4 z rzędu. Na dodatek Lindblad zajął 10. miejsce, co skutkowało dla niego utratą pozycji lidera.

Był to absolutnie niezwykły występ Kacpra Sztuki. Przejechał bezbłędne wyścigi w odpowiednio ustawionym bolidzie, za co słowa uznania należą się jego ekipie. Na fali sześciu wygranych z rzędu można z wielkimi nadziejami wyczekiwać finału sezonu na Vallelundze, już za dwa tygodnie, w dniach 13-15 października.

- To był super weekend - mówił najlepszy zawodnik rundy na Mugello dla Viaplay Polska. - Bardzo dobra robota zespołu, jak zawsze w pełni profesjonalna. Powtórzyliśmy to, co zrobiliśmy na Paul Ricard, tym razem z trzema pole position. Zachowaliśmy dobre opony na ostatni wyścig, więc była to mega robota.

- Podczas ostatniej rundy Euro 4 brakowało nam trochę tempa w drugiej części wyścigu, co było spowodowane stanem opon. Nauczyliśmy się na błędach i mocna końcówka była tutaj naszą przewagą.