Williams zaliczył zaskakującą sobotę na Silverstone. Jego poprawione i w teorii znacznie szybsze auto odpadło już w Q1, a to w starej specyfikacji, jedno z najwolniejszych w stawce, awansowało do Q3.
Ekipa z Grove przykuła niemało uwagi już w czwartek, kiedy okazało się, że stworzyła całkowicie odmieniony pakiet. Zespół wiązał z nim spore nadzieje, a zakładany zysk miał wynosić nawet jedną sekundę. Z powodu formy sportowej i dostępności części usprawnienia otrzymał tylko Alex Albon.
Deszczowe warunki w Wielkiej Brytanii sprawiły jednak, iż możliwe były niespodzianki. Jedna z nich przydarzyła się właśnie w zespole Josta Capito, który obrał złą taktykę na końcówkę Q1 i to po stronie tego kierowcy, który jeździł nową wersją FW44.
- To bardziej frustracja niż złość - tłumaczył Alex Albon, który głośno wyraził swoje niezadowolenie przez radio, co trafiło do ogólnego przekazu. - Powinniśmy byli wejść do Q2, a może nawet Q3. Zazwyczaj w takich warunkach idzie nam dobrze. Z reguły, gdy wyjeżdżaliśmy, byliśmy w top 10.
- Pod koniec próbowaliśmy zrobić okrążenie przygotowawcze, by wszystko było w odpowiednim okienku. Tor był jednak zbyt zimny i zbyt mokry, by to uczynić. Straciłem temperatury i na ostatnim okrążeniu miałem mniej przyczepności niż na przedostatnim, chociaż nawierzchnia przesychała. To frustrujące, bo walczy się całe kółko, ale opony nie są gotowe. I tyle. Gdybyśmy uprościli nasze podejście, moglibyśmy awansować.
- Jest okej - odparł, pytany o poprawki. - Czuć poprawę balansu. Na pewno jeździ się tym inaczej. Zrobiliśmy duży progres od wczoraj i szczególnie w FP3 byliśmy w dobrym położeniu. Idziemy w odpowiednim kierunku, ale nadal jest coś do wyciągnięcia.
- Pakiet przesunął nas w środku stawki, choć trudno to ocenić. Szczerze mówiąc, wolałbym suche warunki, by sprawdzić, jak wszystko działa, zamiast musieć czekać na Austrię i tam łapać lepsze wyczucie.
Nicholas Latifi, który ostatecznie wszedł do Q3, skorzystał natomiast na dobrych decyzjach zespołu. Nie mógł jednak specjalnie nacieszyć się finałowym segmentem sobotniej rywalizacji, ponieważ jego maszyna nie była w pełni sprawna.
- Nicholas jechał dobrze w czasówce i był w stanie wykonywać szybkie kółka w kluczowych momentach - tłumaczył Dave Robson, szef działu osiągów. - Nie mieliśmy niczego do stracenia w Q3, więc wykorzystaliśmy okazję na wykonanie okrążenia rozpoznawczego na starych oponach, a później zjechaliśmy po nowe i wyjechaliśmy bez tłoku na torze. Niestety pewne uszkodzenia sprawiły, że Nicky nie mógł uzyskać konkurencyjnego czasu.
- Już wejście do Q2 było świetnym osiągnięciem i podbiło moją pewność siebie, a wejście do Q3 przewyższyło to, na co liczyłem - ocenił Kanadyjczyk. - Od razu po wyjeździe czułem się dobrze i łapałem rytm. Zespół zrobił świetną robotę w Q1 i Q2, wypuszczając mnie na tor w odpowiednich momentach. Zauważyliśmy, jak ważne było zrobienie kółka w Q2 jeszcze przed pogorszeniem się warunków.
- [Będąc w Q3], osiągnęliśmy więcej, niż w ogóle liczyliśmy, więc - patrząc realistycznie - zrobienie czegoś jeszcze byłoby dość trudne. Wiedziałem, że nie będę niżej niż na 10. miejscu, więc po prostu próbowałem, jednak warunki były już coraz gorsze. To była jedyna frustrująca część kwalifikacji. Miałem też pewne uszkodzenia, więc nawet jeśli przejechałbym szybkie kółko, i tak byłbym 10. Dlatego w pewnym momencie zjechaliśmy, by już nie ryzykować.