Alex Albon nie był zadowolony z eksperymentu F1, który został przeprowadzony podczas GP Monako 2025 i zobligował wszystkich kierowców do odwiedzenia swoich stanowisk serwisowych minimum dwa razy. Kierowca Williamsa zaprezentował dziś nieładną taktykę spowalniania rywali, za co przeprosił, ale z jednoczesnym wskazaniem, że to nie on zaczął.

Reprezentant Tajlandii pokazał się w dzisiejszym wyścigu przede wszystkim z uwagi na kontrowersje z udziałem George'a Russella, który ściął szykanę, gdyż frustrowało go potężne blokowanie. Albon nie był jednak jedynym, który stosował dziś spowalnianie.

Alex początkowo znajdował się w grupie najbardziej poszkodowanych kierowców, którzy w pierwszej fazie zmagań utknęli za wolno podążającym Liamem Lawsonem. Takie działanie zawodnika Racing Bulls miał swój cel, gdyż dzięki temu jego partner z ekipy, Isack Hadjar, zdołał zbudować sobie odpowiednią przewagę i ostatecznie dowieźć do mety bardzo wysokie szóste miejsce.

Po zakończeniu zmagań zawodnik Williamsa nie był fanem takiego obrotu wydarzeń i podkreślił, że nie jest to dla niego wymarzona wizja Formuły 1. Choć postanowił przeprosić kibiców jeszcze przez radio, to potem podkreślał, że postąpił tak tylko z uwagi na zagrywkę przeciwników.

- To był naprawdę brzydki wyścig. Przepraszam wszystkich, którzy to oglądali - rzucił do swojego inżyniera.

- Nie podobało mi się to - powiedział później dla F1TV. - Nie sądzę, żeby Carlos miał inne odczucia w tym temacie. Nie chcemy się tak ścigać. Nie lubię czegoś takiego. Finalnie to sport taktyczny, więc musieliśmy wymyślić jakieś korzystne rozwiązanie. Racing Bulls jako pierwsi poszli w tym kierunku, a co za tym idzie, musieliśmy zastosować podobne zagranie strategiczne, aby im dorównać. Niestety, ale takie coś sprawia, że rywalizacja jest po prostu chaotyczna. 

- Sytuacja wyglądała dosłownie tak, że mogłem włożyć do mojego samochodu poduszkę, popijać sobie kawkę i się wyluzować. Było to bardzo dziwne. Dodatkowo, gdy jedziesz tak wolno, to trudniej jest utrzymać koncentrację. To nie było nic fajnego, ale ostatecznie cieszę się, że zdobyliśmy punkty dla zespołu. 

Propozycje zmian na GP Monako i spryt Russella

Sam zainteresowany nieco obszerniej podszedł do tego tematu w zagrodzie dla dziennikarzy piszących. Tam zasugerował, co należałoby uczynić, aby Monako stało się ciekawsze nie tylko w teorii.

- Wiedzieliśmy, że takie strategie są możliwe i mogą się wydarzyć. Nie chcieliśmy, aby tak się stało. Nie takie jest nasze podejście, ale odkąd bolidy Racing Bulls zaczęły tak robić, to znaleźliśmy się w takim położeniu, że trzeba było tak postąpić. Zbili stawkę tak mocno, że jedyną opcją na wydostanie się zostało powtórzenie ich taktyki. To nic pięknego i wręcz frustrująca rzecz, ale ostatecznie to sport zespołowy, a my zdobyliśmy punkty dla zespołu. 

- Przy jednym pit stopie też można tak zrobić. Jeśli dacie nam dwa, trzy, a nawet cztery pit stopy, to podobnie. Nieważne, ile nam dacie, aczkolwiek moim zdaniem warto było spróbować tych zmian, niezależnie od tego, jak źle to wyszło. To zrobiło się jakimś tematem do rozmowy, choć wyszedł z tego bardziej peleton, a nie wyścig.

- Realistycznie patrząc, jeśli naprawdę chcemy zmian w Monako, to trzeba zmodyfikować tor i stworzyć prawdziwą okazję do wyprzedzania. Ewentualnie można zmniejszyć bolidy, co stanie się w przyszłym roku, ale tu za łatwo można się obronić. Potrzebna jest przewaga tempa w stylu 4-5 sekund na okrążeniu, a takie coś się nie zdarza.

Odnosząc się do sytuacji z Georgem Russellem, który za swoje przewinienie w charakterystycznej szykanie musiał odbębnić dodatkowy przejazd przez aleję serwisową, Albon pochwalił przytomne zachowanie sędziów. Zagrywka kolegi bawiła go za to wyjątkowo mocno.

- Gdyby tego nie zrobili, to mielibyśmy jakiś chaos. To dobrze, że potraktowali go surowo. Otworzyliby wielkie luki w przepisach, gdyby nie dostał kary. A George to spryciarz! Gdy jedziesz z nim po drodze, to również stosuje jakieś zagrywki! Wiedziałem dokładnie, czego próbuje, natomiast to było trochę zbyt oczywiste - śmiał się.

- Starałem się nie spowalniać innych w szybkich sekcjach, bo to jest niebezpieczne, ale z drugiej strony w wolnych też różnie bywa. Jak mówiłem, nie lubię tak robić. Carlos zapewne się ze mną zgodzi. Należałoby pomyśleć, jak to powstrzymać.