Przedstawiciele Astona Martina udzielili bardzo interesujących wypowiedzi, w których podkreślili, które cechy Fernando Alonso wzbudzają w nich szczególny podziw.
Hiszpan był jednym z bardziej widocznych kierowców podczas pobytu królowej motorsportu w Chinach. Udało mu się wywalczyć wysokie miejsca w czasówkach i zaliczyć widowiskowy - choć kontrowersyjnie oceniony przez sędziów - pojedynek w sprincie. W wyścigu natomiast, dzięki innej strategii, wykręcił najszybsze okrążenie i wyprzedził paru zawodników w ostatniej fazie zmagań.
Jego dobra postawa nie umknęła więc szefostwu ekipy, które na początku kwietnia porozumiało się z 42-latkiem w kwestii przedłużenia kontraktu. To właśnie aspekt wieku i ciągle dobrej postawy sprawił, że Mike Krack postanowił podkreślić kilka imponujących cech.
- Z mojej perspektywy najbardziej znamienne w kwestii jego jakości, o której rozmawiamy, jest chęć, aby być najlepszym na każdym okrążeniu, każdego dnia, w każdej minucie - stwierdził Krack. - To jest coś, czego nie widziałem jeszcze u nikogo. Nie mówię tylko o kierowcach, ale ogólnie o ludziach.
- Podczas okrążenia kwalifikacjach, gdy traci się do kogoś pół dziesiątej sekundy, 99% kierowców odpuściłoby, bo to tylko kwalifikacje. Oni nie będą jechać szybciej. On za to próbuje czegoś w T3, próbuje w T6, odrabia tę stratę, a może zdoła zyskać jeszcze więcej. Zawsze chce wywalczyć coś ekstra.
- Przypomnijcie sobie, jak wyprzedzał Pereza na Interlagos. Sergio dysponował znacznie szybszym samochodem, świeższymi oponami i przewagą DRS'u, ale Fernando się nie poddawał. W takich momentach widzisz jego pragnienie osiągnięcia sukcesu, a nie wszyscy potrafią je utrzymać na tym etapie kariery.
W samych superlatywach o weteranie królowej sportów motorowych, który sprawia, że wszyscy wokół mogą poczuć się młodsi, wypowiadał się również Tom McCullough, dyrektor ds. osiągów Astona Martina. Zwrócił jednak uwagę bardziej na aspekt techniczny współpracy z Fernando, który ułatwia pracę inżynierskiej części drużyny. Stanął przy tym w opozycji do stereotypów obrazujących kierowcę z nr 14 jako siejącego ferment i opowiedział, jak istotną rolę pełni on w rozwoju całej ekipy.
- Bardzo optowałem [za pozostaniem Alonso], zwłaszcza że w 2026 przychodzi duża zmiana w przepisach - podkreślał Brytyjczyk. - On po prostu świetnie pasuje do zespołu. Jest bardzo zmotywowany, pełen pasji i wyjątkowo przystępny do współpracy.
- Jeśli nie pracuje się z nim bezpośrednio, to wtedy wytwarza się pewien obraz jego osoby, ale praca z nim jest jak posiadanie w pewnym sensie dodatkowego inżyniera w zespole.
- Mówi się, że kierowcy najlepiej wykorzystują swoje zmysły w samochodach, a Fernando przychodzi na spotkania i zawsze mówi, aby spojrzeć na to, na tamto albo zrobić to. Współpraca z nim jest niesamowita. Świetnie dogaduje się z Lance'm i z całym zespołem. A dla nas, inżynierów, jest to o tyle ważne, że potrafi ocenić pewne sprawy z różnych perspektyw.
Inżynier, który jest wierny swojemu zespołowi już od czasów Force India, wspomniał też o wyjątkowo dobrej współpracy i relacjach, jakie mają łączyć hiszpańsko-kanadyjski duet kierowców Astona Martina. Choć z przymrużeniem oka chce się aż powiedzieć, że Stroll raczej nie najlepiej przyswaja wiedzę, którą przekazuje mu w rozmowach starszy kolega.
- Fernando jeździ równo niczym metronom. Lance wiele się od niego uczy, patrząc na jego konsekwentność i budowanie pewności siebie w samochodzie. Rozmawiają ze sobą bardzo otwarcie. Świetnie się ze sobą dogadują, a to przekłada się także na lepszy rozwój samochodu. My jako zespół inżynierski i Lance możemy się jeszcze wiele nauczyć od Fernando.
fot. Aston Martin
Podczas wizyty w Szanghaju dyskutowano też o samym pozostaniu Alonso w Astonie. Podpis pod nową umową nie wydawał się aż tak pewny z uwagi na różne czynniki, w tym kuszenie przez inne ekipy oraz kwestię perspektyw. Sam dwukrotny mistrz kilkukrotnie podkreślał, że nie wie, czy zechce pozostać w F1, choć na zewnątrz raczej nikt nie brał tego za poważną wizję, lecz raczej element transferowej rozgrywki. Nieco inaczej opisał to za to Mike Krack.
- Oczywiście, że były wątpliwości - wspominał szef. - Fernando nie był pewny, czy dalej jest sens się ścigać. Ta niepewność sprawiała, że nie mogłem spać w pełni spokojnie. Ale zdecydowanie nie przez to, że mógłby pójść gdzieś indziej. Zaufał nam i teraz się tego trzyma. A więc były wątpliwości, ale na szczęście już zniknęły.
- To trwało kilka dni. Kiedy prowadzisz takie dyskusje, pojawia się dużo pytań w stylu "a co, jeśli...". To zajmuje większość czasu w przypadku, gdy decyzja jest już podjęta. Potem to była już tylko kwestia kilku dni.
Luksemburczyk nie wyraził też absolutnie żadnego zaskoczenia tym, że Red Bull czy Mercedes mogły mieć plany ściągnięcia zawodnika z Oviedo pod swoje skrzydła. Podkreślił natomiast wszelkie mocne strony swojego podopiecznego, które niewątpliwie przykuwały uwagę Christiana Hornera i Toto Wolffa, planujących obsadę kokpitów RB21 oraz W16 na przyszłoroczne mistrzostwa.
- [Zainteresowanie innych zespołów jego osobą] to nic dziwnego, patrząc na jakość Fernando. Widzieliśmy to chociażby w kwalifikacjach do sprintu i do wyścigu [w Chinach], wraz z formą, którą obecnie prezentuje, z jego race craftem i wyścigową inteligencją. Mogliśmy je dostrzec także na Suzuce czy podczas pojedynków w Melbourne.
- Mamy na pokładzie niesamowicie inteligentnego kierowcę, mocnego w każdym aspekcie. Jestem pewny, że wiele osób chciałoby podpisać z nim kontrakt. Może poza jego byłym zespołem - zażartował wyraźnie zadowolony z całej sytuacji przełożony Alonso.