Fernando Alonso przed rozpoczęciem weekendu w Belgii po raz pierwszy wypowiedział się publicznie na temat swojego odejścia z Alpine, jednocześnie zdradzając kilka istotnych faktów.
Tegoroczna sytuacja na rynku kierowców bez wątpienia zaskoczyła całe środowisko F1, a autorem efektu domino został w tym przypadku Sebastian Vettel, który zdecydował się odejść po tym sezonie z Astona Martina i zakończyć swoją karierę na szczycie motorsportu.
O ile decyzja Niemca została podjęta dość szybko, to prawdziwe trzęsienie ziemi nastąpiło po czterech dniach, gdy Fernando Alonso ogłosił światu, iż w przyszłym roku będzie reprezentował barwy składu zarządzanego przez Lawrence’a Strolla. To z kolei wywołało lekką konsternację w szeregach francuskiego teamu, który rzekomo miał nie zostać poinformowany odpowiednio wcześnie o decyzji swojego podopiecznego.
Naturalnym wyborem dla stajni z Enstone wydawało się więc w takiej sytuacji podpisanie swojego złotego juniora, Oscara Piatriego, który został już nawet oficjalnie ogłoszony, ale jak się później okazało, wystosowany komunikat został opublikowany bez wiedzy samego zawodnika.
Obecny status młodego Australijczyka jest sporą zagadką i wiele wskazuje na to, że do gry będzie musiał wkroczyć sąd, który orzeknie wkrótce jego przyszłoroczny kierunek. W międzyczasie McLaren oficjalnie potwierdził przedwczesne rozstanie z Danielem Ricciardo, co jednoznacznie wskazuje, że już tylko dni i godziny dzielą nas od komunikatu w sprawie Piastriego.
Dwukrotny mistrz świata podczas dzisiejszego spotkania z mediami ujawnił natomiast, że decyzja o odejściu nie była zaskoczeniem dla najważniejszych osób w zespole, gdyż co ciekawe wszyscy - z wyjątkiem Otmara Szafnauera - zostali uprzedzeni o przejściu do Astona Martina.
- Jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem poinformowałem o swojej decyzji Laurenta Rossiego, Lucę de Meo, moich mechaników i inżynierów - przyznał Hiszpan. - Wszystkie osoby, które były zaangażowane w negocjacje, zostały poinformowane przed komunikatem Astona Martina. Otmar Szafnauer nie brał udziału w procesie negocjacyjnym i prawdopodobnie Laurent lub Luca nie zadzwonili do niego przed ogłoszeniem, dlatego też był tym zaskoczony.
- Więc tak jak mówię, wszyscy ludzie, z którymi negocjowałem, zostali poinformowani z odpowiednim wyprzedzeniem o moim przejściu do Astona. Poświęciłem nawet czas, aby poinformować o tym moich mechaników i inżynierów, zanim pojawił się oficjalny komunikat.
Sam zainteresowany przyznał także, że rozmowy kontraktowe z Alpine w ostatnich miesiącach utknęły w martwym punkcie, a przysłowiowym gwoździem do trumny okazał się brak zaufania ze strony zespołu.
- Mój ruch był logiczny, gdyż Aston Martin bardzo chciał mnie mieć i chciał zaufać moim umiejętnościom na torze i poza nim, aby móc dalej rozwijać swój projekt. Uważam, że po wszystkich miesiącach negocjacji i przy wizji wolnego fotela dla młodego i utalentowanego kierowcy, takiego jak Oscar, podjąłem dobrą decyzję, która jest korzystna dla obu stron.
- W tym wszystkim chodzi też o to, czy odczuwasz wsparcie oraz czy czujesz się potrzebny w danym miejscu, a także czy to tylko chwilowa sprawa, czy może jest to tylko fakt i czas, z którego druga strona jest zadowolona. To zawsze było dziwne uczucie. Czułem, że przejście do Astona jest właściwą decyzją, ponieważ wydaje mi się, że naprawdę mnie tam chcą i doceniają moje występy w ostatnich dwóch latach.