Kolejny dzień od ogłoszenia odejścia Fernando Alonso z francuskiej ekipy przyniósł następną porcję informacji, które wyjaśniają, co mogło skłonić zawodnika do tak zaskakującego ruchu.

W poniedziałek, gdy wszyscy dopiero orientowali się w nowej formułowej rzeczywistości, mówiło się, że jednym z punktów spornych między Alpine a Alonso były dwie kwestie: wysokość wynagrodzenia oraz długość kontraktu.

Pierwsza z nich miała być powiązana z umową Estebana Ocona. Według Adama Coopera z Motorsportu i Motorsport Magazine jest ona progresywna, zapewniając zwycięzcy zeszłorocznej edycji GP Węgier na tyle duży skok wynagrodzenia na sezon 2023, że zarabiałby on więcej od utytułowanego kolegi, o ile ten parafowałby nowe porozumienie.

Drugi punkt został już potwierdzony przez Otmara Szafnauera, który wypowiedział się na łamach największych portali, takich jak Motorsport i The Race, przyznając, że przed Fernando leżał jedynie roczny kontrakt z opcją przedłużenia, jaką miałaby tylko ekipa. Powodem niechęci zespołu do zobowiązania się na dłużej miał być natomiast wiek zawodnika.

- Zaoferowaliśmy mu kontrakt w stylu 1+1, bo trudno przewidzieć przyszłość - wyjawił szef Alpine. - Zawsze mówię, że gdybym to potrafił, byłbym nie tutaj, ale w Las Vegas. Rozmawialiśmy o tym z Fernando, mówiąc, że jeśli w kolejnym roku będzie spisywał się na tym samym poziomie, zdecydujemy się na niego. Myślę jednak, że on wolał mieć większą pewność, niezależną od poziomu, bo chciał zostać na dłużej. 

- To [wiek] było sednem zaoferowania umowy 1+1, a nie 2+1, 3+1 lub po prostu na 3 lata. Przychodzi taki czas, że fizjologicznie coś zaczyna się dziać z kierowcą, przez co nie ma już takich możliwości jak wcześniej. Myślę, że tak stało się np. z Michaelem Schumacherem. Można chyba spokojnie powiedzieć, że w wieku 42 lat nie był tym samym zawodnikiem co przy 32 lub 35 latach. Tak dzieje się z każdym sportowcem.

- W krykiecie - z całym szacunkiem do każdego, kto uprawia tę dyscyplinę - nie ma aż takiego fizycznego obciążenia. Chodzi o koordynację oko-ręka oraz ruchy kijem co do milimetra. W wieku 32, 33 lub 34 lat najlepsi uderzający na świecie nie są jednak w stanie robić tego już tak dobrze. Jest tak, bo coś zaczyna się z nimi dziać. Z kierowcami jest podobnie. Dlatego byliśmy za, ale pod warunkiem, że [Alonso] utrzymałby odpowiednio wysoki poziom. Woleliśmy decydować o tym rok po roku, ale on chciał dłuższego okresu. 

- To świetny, naprawdę świetny kierowca, jeden z najlepszych, z jakimi pracowałem. Nadal spisuje się na bardzo wysokim poziomie i jest szybki także w trudnych warunkach, które podkreślają umiejętności. Wtedy jest nawet lepszy, co pewnie widzieliście w tym sezonie. Jeśli będzie tak przez kolejne 3 lata, to świetnie i dla Astona, i dla Fernando. Nie wiem, kiedy zacznie słabnąć. 

- Mieliśmy rozmowy i z Fernando, i z Laurentem, które dotyczyły tego, co zrobi po zakończeniu jazdy w F1. Chcieliśmy, by pozostał w rodzinie i był zaangażowany w inne projekty Alpine. To nie było dla niego niespodzianką. Zgodził się i uważał, że to dobry pomysł. Niejasne było, kiedy to nastąpi, ale był za tym, by pójść tą drogą w odpowiednim momencie. 

Obie te kwestie zostały poruszone przez Alonso podczas omawianej już w poprzednich tekstach sesji z mediami sprzed GP Węgier. Hiszpan był wtedy bardzo aktywny, mówił dużo i w niewymuszony sposób podkreślał pewne rzeczy.

Poniżej przytoczona zostanie jedynie część o długim dystansie oraz obecnej formie. Pełen zapis rozmowy jest dostępny TUTAJ, a wrażenia ze słuchania jej na żywo, jak i pierwsze spojrzenie na całą kompleksową sytuację, znajdują w TYM miejscu.

- Jestem w bardzo dobrej formie i posiadam wielką motywację - rozpoczął Alonso, pytany o plany Laurenta Rossiego na wysłanie go do innych serii za jakiś czas. -  Nie mogę doczekać się kolejnego roku, który będzie drugim sezonem z nowymi zasadami. Będziemy ścigać się w Las Vegas i być może również niebawem w południowej Afryce. To wszystko jest bardzo atrakcyjne.

Wiek Alonso był przeszkodą w negocjacjach z Alpine

- Czuję, że w tym roku jestem bardzo szybki - dodawał, rozwijając dłuższą wypowiedź. - W minionym sezonie miałem trochę trudności, ale teraz wykorzystuję sto procent moich możliwości. Teraz nie myślę nawet o innych seriach, takich jak na przykład IndyCar. Całkowicie usunąłem je z mojej głowy i skupiam się wyłącznie na F1.

- Moje reakcje są lepsze niż kiedykolwiek. Wyścig we Francji był natomiast bardzo wymagający fizycznie. Rozmawialiśmy po jego zakończeniu i pomimo tego byłem w zasadzie gotowy na kolejne trzy lub cztery Grand Prix. Gdy pojawiają się jakieś sygnały w ciele, które sugerują, że jest inaczej, to jako pierwszy powinieneś podnieść rękę i przyznać, że to być może za dużo.

- Nigdy nie miałem jednak czegoś takiego i zawsze czułem się dobrze w aucie, ale kiedy w 2018 roku miałem sporo zobowiązań marketingowych, byłem również bardzo zmęczony psychicznie, a nie z powodu jazdy. Obecnie nawet podróżowanie [mi nie przeszkadza]. Popatrzcie na kalendarz - do Singapuru polecę już w poniedziałek, gdzie normalnie zrobiłbym to we wtorek lub środę. Spędzę więcej czasu w mieście, bo to lepiej wpływa na przystosowanie się do upałów. Po prostu cieszę się tym.

Dziś dość oczywiste wydaje się, że za takimi odpowiedziami kryły się trwające negocjacje, a Alonso najprawdopodobniej odnosił się bezpośrednio do tego, w co wątpiło Alpine. Jeśli prawdą są pogłoski o tym, że taka postawa zespołu uraziła zawodnika, nietrudno zrozumieć również, dlaczego mógł zechcieć pójść pod prąd.