Fernando Alonso został ukarany za niebezpieczną jazdę, jakiej dopuścił się przed kraksą George'a Russella pod koniec wyścigu F1 w Australii.

Hiszpanowi zarzucono nieczyste zagranie w postaci niepotrzebnego zwolnienia w sekcji 6-7. Powtórki i spływające dane pokazały, że Alonso zachował się przynajmniej nietypowo i przejechał tamto miejsce nierównym tempem i odpuszczając wcześniej niż zwykle.

Jeszcze zanim zakończyło się dochodzenie, można było zauważyć, skąd wzięły się te podejrzenia. Sytuację utrudniało natomiast postępowanie Russella, który miał spory odstęp do rywala i nie zareagował na sygnał tego, że coś się dzieje, czyli wczesne mruganie światełek na tyle samochodu Astona Martina.

Ostatecznie, po ponad godzinie, arbitrzy wydali swój werdykt, którym jest uznanie jazdy dwukrotnego mistrza za niebezpieczną i nałożenie mu kary 20 sekund, równowartości przejazdu przez aleję serwisową. W związku z tym 42-latek spadnie z P6 na P8, a zyskają na tym Lance Stroll i Yuki Tsunoda.

Ponadto na jego konto, które do tej pory było czyste, dopisano 3 punkty karne. Przyznanie takiej liczby jest standardem w sytuacjach niebezpiecznych.

Uzasadnienie sędziów

Po pierwsze Alonso wytłumaczył, że chciał pokonać zakręt nr 6 w inny sposób, wolniej, odpuszczając wcześniej, aby mieć lepsze wyjście. Z perspektywy Russella miała być to jazda nierównym tempem, która go zaskoczyła i doprowadziła do wyjątkowo szybkiego zbliżenia się, a następnie utraty docisku i kontroli nad autem.

Telemetria pokazała, że Fernando odpuścił gaz około 100 metrów wcześniej niż w trakcie reszty wyścigu, a także zrzucił bieg i zahamował delikatnie w miejscu, gdzie normalnie się tego nie robi. Arbitrzy podkreślili, że było to tak lekkie hamowanie, iż nie stanowiło przyczyny zwolnienia pojazdu. Hiszpan przyznał się tu do błędu i zrobienia tego szybciej, niż powinien. 

Oceniając zajście, powołano się na zakaz jazdy niepotrzebnie wolnym, nierównym tempem, która może być potencjalnie niebezpieczna dla innych (artykuł 33.4 Regulaminu Sportowego). Sędziowie nie mieli jednak wystarczających informacji o tym, czy Alonso chciał postawić Russella w trudnym położeniu, czy może tylko zyskać na wyjściu.

W dokumentacji znalazło się nawet stwierdzenie o tym, iż skutek wypadku nie był brany pod uwagę, a Fernando miał prawo pojechać inaczej, choć nie ponosi odpowiedzialności za brudne powietrze, przez które doszło do kraksy. Mimo tego zaznaczono, że postanowił wykonać coś nietypowego i przekraczającego stopień, w jakim normalnie się tam jedzie. Zdaniem sędziów Alonso zrobił więc przynajmniej coś potencjalnie niebezpiecznego. 

Na wysokość kary wpływ miały też nowe wytyczne, które są niepubliczne. Wiemy natomiast, że ich założeniem jest zwiększenie kar, które w takich przypadkach zaczynają się od 10 sekund. Tutaj postawiono na przejazd przez aleję, biorąc pod uwagę pogarszające sytuację czynniki, czyli nietypowy manewr, potencjalnie niebezpieczny, a nie tylko prosty błąd.