Hiszpan uzyskał dopiero 9. miejsce w sobotniej rywalizacji. Zgodnie z przypuszczeniami winę za taki wynik ponosi... on sam, ponieważ uszkodził bolid na początku zmagań.
Zawodnik zielonych zaliczył szeroki wyjazd z ostatniego zakrętu na początku Q1, kiedy tor był lekko wilgotny. Fanem rajdowych umiejętności dwukrotnego mistrza nie była podłoga samochodu AMR23, która ucierpiała na tym na tyle, iż jej osiągi uległy pogorszeniu.
W związku z tym Alonso nie był w stanie wykorzystać pełnego potencjału swojej maszyny i zakończył kwalifikacje dość nisko.
- Popełniłem błąd - przyznał od razu Fernando. - Wyjechałem na mokry fragment ostatniego zakrętu i straciłem kontrolę. To było bardzo kosztowne, bo żwir całkowicie zniszczył moją podłogę. To boli szczególnie dlatego, że byłem tylko na okrążeniu wyjazdowym. Jestem rozczarowany swoją dzisiejszą postawą i mam nadzieję na to, że jutro będzie lepiej.
- Taki błąd bolałby tak samo na przykład w Australii - rzucił krótko, pytany o to, czy czuje się gorzej, ponieważ do pomyłki doszło w jego ojczyźnie.
- To były dziwne kwalifikacje. Perez i Russell również mieli problemy. Każdy miał trudności, ale jeśli chodzi o moją sprawę, to był po prostu mój błąd. I tak byliśmy konkurencyjni mimo uszkodzeń, więc jutro możemy zdobyć dużo punktów.
Doświadczony kierowca wyjawił, że nie poszło mu idealnie również w ostatnim segmencie, co odebrało mu szansę startu z pierwszego rzędu.
- Nawet z tą podłogą mogłem zająć 2. miejsce. Podczas przejazdu w Q3 celowałem w czas na poziomie 1:12.7, ale w zakręcie nr 10 ponownie dotknąłem wilgotnego fragmentu na zewnętrznej. Widzimy teraz, że taki rezultat dawał P2 lub P3. Jestem tym zaskoczony, ale to daje mi sporo optymizmu w kontekście jutra, bo samochód wydaje się mieć świetne tempo.
- Chcemy zdobyć tak dużo punktów, jak to tylko możliwe. Po starcie z P9 możemy myśleć o miejscach 5-6. Checo rusza trochę dalej, ale i tak przebije się bardzo szybko. Musimy więc odrobić 4-5 pozycji, co nie będzie łatwe, choć spróbujemy. [Brak szykany] powinien utrudnić wyprzedzanie, bo bliska jazda za kimś zabije opony, ale zobaczymy.