Fernando Alonso podzielił się szczegółami swojej fantastycznej walki z Sergio Perezem.

Ostatnie okrążenia wczorajszego wyścigu w Sao Paulo zostaną zapamiętane na długo z uwagi na niesamowity pojedynek między Hiszpanem a Meksykaninem. Fascynująca była jednak nie tylko sama końcówka, ale również to, co przez dużą część zawodów robił dwukrotny mistrz świata.

Kierowca Astona spędził sporo kółek przed teoretycznie szybszym samochodem. Choć wydawało się, że Red Bull prędzej czy później przebije się i odjedzie, Alonso zdołał zapobiec temu na długi czas. Kamery, które często pokazywały pojedynek o najniższy stopień podium, dobrze oddały część taktyki. Jej detale opisano na konferencji prasowej.

- To był bardzo strategiczny wyścig - tłumaczył 42-latek. - Oszczędzałem opony i energię, gdyby było mi to potrzebne przy ataku Checo z użyciem DRSu. Do ostatniego stintu, na jakieś pięć okrążeń przed końcem, myślałem, że wszystko było pod kontrolą. Wtedy zacząłem naciskać trochę bardziej, bo z moich opon dało się wycisnąć coś jeszcze. Zakładałem, że było okej, ale Sergio grał w tę samą grę. Miał dobre ogumienie i wyprzedził mnie na przedostatnim kółku. Wtedy uznałem, że już po wszystkim, ale miałem jeszcze jedną szansę, która wystarczyła.

- Gdy jesteś z przodu, to dysponujesz lepszym dociskiem i czystym powietrzem, które ułatwia zarządzanie oponami. On miał trochę problemów w zakrętach nr 10, 11 i 12, jadąc za innym bolidem. I prawdopodobnie tu rozegrała się ta gra. Te miejsca są kluczowe, aby mieć okazję do zaatakowania. Samochód z przodu ma trochę większą przewagę w postaci przyczepności w ostatnich trzech zakrętach. Upewniałem się więc, że nie popełnię żadnych błędów w tamtym fragmencie. W przeciwnym wypadku Checo byłby za blisko. 

- Używałem też energii na prostych, aby nie dać mu żadnej szansy. A jeśli chodzi o linie, to po prostu czasem je zmieniałem. Nie chciałem podążać ciągle takim samym torem jazdy, o ile było to możliwe. Raz byłem na wewnętrznej, a potem na zewnętrznej. [Perez] nie dostał więc jasnej wskazówki co do tego, jak zmienić swoją linię i wykorzystać czyste powietrze. Chciałem, aby jego nos poczuł trochę turbulencji. 

Szczwany lis, jak to powiedział Christian Horner, miał w rękawie jeszcze jednego asa, o którym nie mówił, czyli ustawienia z niższym dociskiem. To one pomogły mu w uciekaniu na prostych. Wypowiedzi szefa Red Bulla, a także pokonanego Sergio Pereza, są dostępne TUTAJ.

Sam Alonso zwrócił natomiast uwagę na zupełnie inny aspekt. Tuż po otwarciu udało mu się przeskoczyć Lewisa Hamiltona, co było niezwykle istotne długofalowo.

- Szczerze mówiąc, najważniejszym manewrem było wyprzedzenie Hamiltona w zakręcie nr 4 na pierwszym okrążeniu [po drugim starcie] - ocenił Fernando. - To odmieniło mój wyścig. Gdybym ruszył z P4 i musiał walczyć z Lewisem podczas pierwszego stintu, a nawet dopadł go np. na dziesiątym kółku, to moje opony nie dałyby rady wydłużyć przejazdu w celu uzyskania przewagi nad Perezem na kolejnych etapach. To był kluczowy moment.