Rodzina Andrettich poinformowała, iż prace nad jej zespołem Formuły 1 są bardziej zaawansowane, niż mogłoby się wydawać. Dołączenie do serii może być jednak utrudnione.
W piątkowy wieczór Mario Andretti zrzucił bombę na motorsportowy światek, informując o złożeniu dokumentów do FIA ws. założenia nowej ekipy. Od tego czasu mistrz świata z 1978 roku zdołał udzielić kilku mocnych wypowiedzi, które miały nakreślić, jak poważny jest to projekt.
W wywiadach padło kilka konkretnych deklaracji, takich jak dogadanie się z ludźmi z przeszłością w F1, zawarcie silnikowego porozumienia czy określenie baz, w których operować będzie Andretti Global.
Daniel Ricciardo i Mario Andretti (2015)
- Michael pracuje nad tym już od dość długiego czasu, ale poszedł w innym kierunku, odkąd okazało się, że nie ma żadnego zespołu do kupienia. Jest na tyle daleko, że jeśli otrzyma pozwolenie, będzie gotowy do działania od jutra. To nie tak, że to pojawiło się nagle - mówił dla IndyStar.
- Pracował ciężko, by zabezpieczyć personel. W pogotowiu są niektóre osoby, będące wcześniej częścią start-upów. Budynek [F1] byłby rozdzielony od siedziby IndyCar, ale ostatecznie wszystko byłoby pod jednym, dużym dachem, czyli razem, ale oddzielnie.
- Wszystko jest przygotowane. Spełniają wszystkie wymagania. Wchodzą w to ze świadomością oraz spełnieniem wszystkich warunków wstępnych - tłumaczył, pytany m.in. o 200 mln dolarów, jakie nowy zespół musiałby wpłacić zgodnie z zapisami obecnego Concorde Agreement.
- Zaangażowanie jest wielkie. Michael podchodzi do tego na poważnie i z wiarą, ale teraz jest to już w rękach FIA i zespołów F1. To nie jest zachcianka czy jedna z rzeczy do odhaczenia w życiu. To jest poważne. Gdy Michael skupia się na czymś, jest nieugięty. Współpracuje z odpowiednimi ludźmi, którzy to wspierają.
Michael has applied to the FIA to field a new F1 team starting in 2024. His entry, Andretti Global, has the resources and checks every box. He is awaiting the FIA's determination.
— Mario Andretti (@MarioAndretti) February 18, 2022
- Pomyślałem, że opublikuję post, bo jesteśmy w grze. Wniosek i wszystko inne jest w rękach FIA. Jak do tej pory spełniliśmy wszystkie wymagania. Jeśli będzie ich więcej, jesteśmy gotowi, by ich słuchać - dodał dla RacingNews365.
- Ważne będzie otrzymanie potwierdzenia możliwie jak najszybciej. Wiele rzeczy oczekuje na finalizację, która ma mieć miejsce po dostaniu zielonego światła. Im szybciej, tym lepiej.
- Jestem podekscytowany. Nikt nie kocha Formuły 1 bardziej ode mnie, a mogę do tego zaangażować w to rodzinę, wchodzącą na sto procent. Ostateczne plany Michaela zakładają także stworzenie zespołów F2 i F3.
- Baza będzie w Anglii. Wszystko jest gotowe, ale nie mogę [więcej] powiedzieć. Michael zawarł już także dobre porozumienie z dostawcą silników. To wszystko wyjdzie, gdy będzie mogło zostać ogłoszone oficjalnie - wtedy o tym poinformujemy.
Kilka godzin później sporo dziegciu do beczki miodu dodał jednak serwis The Race, który dowiedział się, co do powiedzenia w tej sprawie ma Międzynarodowa Federacja Samochodowa. Jej krótkie oświadczenie zostało zinterpretowane jako sygnał niekoniecznie otwartych drzwi.
- FIA nie jest obecnie w stanie rozpatrywać lub komentować jakichkolwiek wyrazów zainteresowania czy aplikacji otrzymanych od potencjalnych nowych zespołów Formuły 1 - przekazał rzecznik.
Jednocześnie portal potwierdził, że organizacja Andrettich nawiązała jakiś kontakt z FIA, składając nieokreślone dokumenty, ale sprawa nie posunęła się jak na razie ani o krok dalej. Może to wyjaśniać, dlaczego Mario kilkukrotnie mówił o czekaniu na ruch Federacji, być może chcąc przy tym wywołać medialne zamieszanie.
Dopuszczenie nowego uczestnika nie jest oczywiście niemożliwe, ale wymagałoby zielonego światła z Paryża. W ostatnich latach było ono udzielane w inny sposób, bo to FIA sama otwierała proces zbierania konkurencyjnych aplikacji. Na tej podstawie w 2010 roku do F1 doszły HRT, Virgin i Team Lotus, a 6 lat później także Haas.
Jasne jest jednak, że ciągła ekspansja na amerykańskim rynku może mocno pomóc Andrettim, którzy w przypadku przygotowania tak poważnego projektu, jak deklarują, zapewne byliby w stanie otrzymać błogosławieństwo Liberty Media.
- Przy dwóch wyścigach w USA i potencjalnym wejściu Michaela na pewno byłby tam jeden amerykański kierowca, jeśli nie dwóch - tłumaczył Mario Andretti. - W innym przypadku nie wiem, kiedy Amerykanin trafi do F1. Rozmawiam także z kilkoma interesującymi ludźmi z Anglii, zajmującymi się stroną techniczną, którzy dołączą do nas. Będziemy więc iść do góry.
- Jeśli pojawi się okazja na wykupienie istniejącego zespołu, to nadal będzie możliwe. Michael bardzo chciałby tak postąpić, a nawet wolałby tak postąpić i rozwijać taki projekt. Próbował i próbował, ale nie chce tracić już więcej czasu.
- Ten proces jest na dalszym etapie, niż się wielu ludziom wydaje. Ludzie na Twitterze mówią, że żartuję czy marzę. Nie. Nie marzymy i nie żartujemy. To jest na serio. To trwało, a nie wydarzyło się nagle.
- Jesteśmy realistami. Nie urodziliśmy się wczoraj i wiemy, z czym się mierzymy. Finansowo, jeśli będziemy mieć dobre i solidne wsparcie, wiele może się wydarzyć. Jak to zrobić? Trzeba otoczyć się odpowiednimi ludźmi. Sporo rzeczy jest już dogadanych. Są tu osoby z doświadczeniem i takie, które już tam były.