Podczas Grand Prix USA w obiegu pojawiła się bardzo ciekawa informacja ws. amerykańskiego podmiotu.
Jednym z gorętszych tematów w środowisku Formuły 1 jest obecnie kwestia potencjalnego rozszerzenia stawki o team, za którym stoi Michael Andretti. Sam zainteresowany w ostatnich tygodniach pomyślnie przebrnął przez bardzo rygorystyczne wymogi Federacji, jednakże teraz czekać go będzie jeszcze trudniejsze zadanie, które polega na przekonaniu do siebie przedstawicieli innych zespołów oraz posiadacza praw komercyjnych.
W Austin na jaw wyszedł natomiast bardzo interesujący wątek, według którego w ramach tego projektu powstał już samochód w specyfikacji na sezon 2023. Co więcej, opisywana konstrukcja w przyszłym tygodniu ma zaliczyć pierwsze poważne testy w popularnym tunelu aerodynamicznym, należącym do Toyoty.
Syn mistrza świata z 1978 roku kolejny raz podkreślił także, że jego ambicją jest dołączenie do stawki jeszcze przed wprowadzeniem nowego regulaminu technicznego.
- W tej chwili cały czas celujemy w 2025 rok - powiedział Michael Andretti w rozmowie ze Sky Sports. - Jesteśmy odpowiednio przygotowani i cały czas budujemy nasz zespół. Naszym celem jest sezon 2025, ale może to być również 2026 rok. Zobaczymy.
- W pewnym sensie sporą zagadką jest dla mnie, dlaczego obecne ekipy są temu przeciwne. Wszystkie te osoby twierdzą, że nasza obecność byłaby niekorzystna przy krojeniu [finansowego] tortu, a ja mam nadzieję, że wniesiemy więcej, niż zabierzemy. Szczerze w to wierzę. Patrząc na poparcie fanów we wszystkich przeprowadzanych ankietach i innych tego typu rzeczach, jestem święcie przekonany, że nic nie odbierzemy, a wręcz przeciwnie.
Do tego tematu odniósł się również jeden z głównych przeciwników tej koncepcji, czyli Toto Wolff. Pryncypał stajni z Brackley, zapytany o swoje prywatne nastawienie względem Michaela Andrettiego, który czuje się nielubiany przez połowę szefów, odparł: - Nie znam go! Jego ojciec ma fantastyczne osiągnięcia i jest jednym z największych nazwisk w tym sporcie.
- Uważam, że Andretti jako zespół wyścigowy dobrze radzi sobie w Stanach Zjednoczonych. Wracając jednak do pytania, jeśli nigdy nie miałeś okazji kogoś spotkać, to nie możesz mieć do tej osoby jakiejkolwiek osobistej urazy.
Krótki komentarz wystosował też szef Haasa, Guenther Steiner: - To nic osobistego. Znam Michaela, ale oczywiście nie jest to jakaś zaawansowana znajomość. Po prostu spotkałem go kilka razy. Tak jak wspomniałem wcześniej, [moje nastawienie do jego projektu] to nic osobistego.
Inaczej do sprawy podeszli Zak Brown i Mike Krack. - Każdy wie, że jesteśmy dobrymi kolegami, więc nie ma zgrzytu - powiedział Amerykanin. - Jesteśmy partnerami!
- Podobnie jest ze mną - dodał Luksemburczyk. - Nie jestem w tej połowie. Pracowałem z nim w Formule E i mogę powiedzieć same dobre rzeczy o nim oraz o jego ludziach.