Według Auto Motor und Sport ekipa Lawrence'a Strolla nadal jest mocno niezadowolona z powodu zmian na sezon 2021 i nie przestaje naciskać na FIA w tej sprawie.
Aston Martin jest jednym z zespołów, których samochód jest zbudowany wg filozofii low-rake, czyli nie posiada wysoko zadartego tyłu. To właśnie takie konstrukcje ucierpiały najbardziej po poprzednim sezonie, tracąc stosunkowo sporo osiągów w porównaniu do tych z high-rake.
Podczas GP Emilii-Romanii szef ekipy, Otmar Szafnauer, nie wykluczył podjęcia kroków prawnych, które miałyby doprowadzić do zmiany przepisów, co mogłoby pomóc z problemami AMR21. W związku z tym na Imoli odbyło się wiele spotkań kluczowych dla serii osób, po których wydawało się, iż temat ucichł, a zespół został w jakiś sposób zadowolony lub utemperowany.
Po GP Portugalii AMuS przekazał jednak inne informacje. Na torze Algarve dyskusje wróciły jak bumerang. Ich powodem ma być odczuwana przez Lawrence'a Strolla presja, wywierana przez inwestorów zespołu, którzy obawiają się niepowodzenia ambitnego projektu.
Aston Martin ma obecnie szukać swoich szans w procedurze wprowadzenia zmian na sezon 2021, która miała być nieprawidłowa. Zespół wskazuje przy tym na trzy głosy przeciwko modyfikacjom przepisów, pochodzące od niego, Mercedesa i McLarena. Jest to jednak o tyle skomplikowana sprawa, iż przepisy były zmieniane kilkukrotnie w 2020 roku z powodu pandemii i kwestii bezpieczeństwa w odniesieniu do wytrzymałości opon.
Kanadyjski miliarder nadal ma rozważać podjęcie kroków prawnych, jeśli nie uda mu się ugrać niczego w przepychance z FIA i Formułą 1. Jest to natomiast ostateczność, ponieważ jego pierwszym wyborem ma być mniej drastyczne rozwiązanie w postaci skorzystania z ogromnych wpływów Mercedesa. Prośbę o formalną pomoc w tej sprawie miał już otrzymać biznesowy partner Lawrence'a Strolla i szef mistrzów, Toto Wolff.
Austriak ma mieć jednak dość ograniczone możliwości, czego powody są znakomicie widoczne chociażby po spojrzeniu w obie klasyfikacje mistrzostw. Dwa zwycięstwa w trzech wyścigach i w konsekwencji prowadzenie wśród kierowców i konstruktorów to niekoniecznie najlepszy argument na to, że Mercedes mocno ucierpiał na zmianach.
Prawdą jest, iż ekipa z Brackley straciła komfortową przewagę z 2020 roku, ale jednocześnie oczywiste jest, że powrót do regularnej dominacji nie byłby na rękę całej Formule 1. Również klienci Mercedesa, których wsparcie byłoby niezbędne, mogą nie mieć sportowego interesu w poparciu Astona Martina.