Ostatni dzień testów okazał się bardzo wymagający dla nowych aut. Po 16 (teoretycznych) godzinach jazd przyszedł dzień pełen awarii i bardzo rwanego tempa. Wszyscy nieco ucierpieli na problemach czterech ekip. No, technicznych to w sumie trzech. Jak bumerang powróciła też sprawa rosyjska, a decyzje zostały podjęte zaskakująco szybko.
Kolejny raz od tego otworzę, bo wydarzenia z Ukrainy w jakiś sposób odcisnęły swoje piętno na padoku. Można było odnieść wrażenie, że wszyscy czekają na ruch Haasa, który rano powitał nas już bez logotypów Uralkali. Bolid stracił rosyjską flagę, a logotyp firmy zniknął z motorhome’u zespołu. Gene Haas i Gunther Steiner wybrali czarne kurtki, które kojarzyły się mniej z feralnym sponsorem.
Decyzje padały jedna po drugiej, bo najpierw dowiedzieliśmy się (co w sumie było logiczne), że Nikita Mazepin nie przyjdzie na konferencje prasową. Potem zapowiedziano wystąpienie Gunthera Steinera. Największym konkretem była zapowiedź dzisiejszego ruchu ws. Grand Prix Rosji.
Gunther Steiner i Gene Haas już na miejscu #F1PL #ElevenF1 pic.twitter.com/kzA7QrZxi8
— Bartosz Budnik (@bartosz_budnik) February 25, 2022
Haas wczoraj późnym wieczorem usunął logo Uralkali z obiektów w padoku.#F1PL #ElevenF1 #Haas pic.twitter.com/lUrDhHpVCs
— BartoszPokrzywiński (@PokrzywinskiF1) February 25, 2022
Sporo mówiła postawa Nikity, który po awarii samochodu po padoku przemieszczał się ubrany na czarno i praktycznie bez widocznych logotypów Haasa. Przyszły tydzień ma być decydujący, ale spekulacje jasno mówią, że do fotela Rosjanina ustawia się kolejka chętnych. Trudno mi uwierzyć, że będzie w stanie utrzymać się bez wsparcia finansowego Uralkali.
Formuła 1 podjęła jedyną słuszną decyzję, która w kuluarach powtarzana była od wczoraj. Grand Prix Rosji nie odbędzie się, a wszystkim w padoku zdało się nieco ulżyć. Nawet kierowcy wyrażali dość dużą ulgę na konferencjach prasowych i trudno im się dziwić.
Samo oświadczenie jednak jest napisane… specyficznie. Ono w teorii nie wyklucza natychmiastowego usunięcia wyścigu w Soczi z kalendarza, a jedynie mówi o „obecnych warunkach”. Poczekamy, zobaczymy. Natomiast trzeba przyznać, że F1 pociągnęła za spust szybciej niż wiele innych sportów czy federacji.
Teraz do „mięsa”. Na torze dzisiaj sporo awarii, a pierwsza byłaby łamiąca serca lokalnych kibiców, gdyby wpuszczono ich na tor. Fernando Alonso przerwał sesję jako pierwszy i to od razu pożarem. Jednak szczęśliwie nie chodziło o jednostkę napędową, co cieszy w kontekście nowej konstrukcji Alpine.
To jednak zabrało zespołowi praktycznie cały dzień, bo licznik dziś zatrzymał się na 12 okrążeniach. Wycofanie Ocona z konferencji dobitnie potwierdziło, że jazdy po południu nie będzie. Francuzi z bólem głowy, ale dwa pierwsze dni wyglądały obiecująco.
Drugi w ogniu stanął Aston Martin. Sebastian Vettel znowu zabawił się w strażaka i również przedwcześnie zakończył swoje jazdy. 48 okrążeń i zabrana możliwość jazdy Strollowi również utrudni przygotowania do Bahrajnu. Wyciek oleju spowodował pożar, a ten nie pozwolił na naprawę auta.
Aston z dnia na dzień wyglądał coraz lepiej, więc ewidentnie wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Mnie osobiście do końca nie przekonał, ale czas pokaże, co zmienią do drugiej tury testów.
Alfa Romeo po złapaniu oddechu w dniu wczorajszym dzisiaj znowu nie miała łatwego życia - 41 okrążeń Zhou, 10 Bottasa i dwukrotnie stający na torze samochód. To ta ekipa wyglądała najgorzej, jeżeli chodzi o awaryjność i problemy. Fred uspokaja, ale mam dziwne wrażenie, że tam coś nie zagrało.
Duża praca przed zespołem z Hinwill, bo bolid nie przekonywał ani nie wyróżniał się niczym. Nawet w paru aspektach zdawał się zdecydowanie ustępować kilku autom na torze.
Ostatni wypadający to Pierre Gasly, a ten również zakończył możliwość jazdy swojemu koledze. Nie pierwszy zresztą raz na testach Francuz doprowadza swoją ekipę do problemów. Rozbicie samochodu okazało się niestety poważnym problemem, a AlphaTauri nie dała rady odbudować bolidu.
Trzeba jednak przyznać, że w Faenzie wykonano kawał dobrej roboty. Sporo okrążeń na liczniku w pierwsze dwa dni i dobrze wyglądający na torze samochód. Baza pod Bahrajn dużo lepsza niż w przypadku Astona czy Alfy. Tak o wpadce Pierre'a mówił dziś Jody Egginton, dyrektor techniczny:
- Mamy części zapasowe, ale jest dużo roboty. Tak się zdarza, ale to też pierwszy raz, gdy musimy szybko odbudować auto, a to dobre doświadczenie dla mechaników. Zajmuje to jednak dłużej. Jak dla mnie to normalna rzecz, która może mieć miejsce w trakcie testów. Mieliśmy wcześniej dobre dwa dni.
Test mokrych opon był nieco specyficzny. W teorii wylanie zawartości cystern zdało egzamin. Jednak wody było zdecydowanie za mało na testowanie opon typu wet, co świetnie było widać w tańczącym po torze Ferrari. Intery też długo nie pobyły w oknie pracy, bo trzeci sektor wysychał łatwo i szybko pojawiła się sucha linia. Pirelli sprawdziło, co potrzebowało, a to w tym wszystkim najważniejsze.
Trudne to były warunki pracy, bo ograniczenia nadal nie pozwalały na swobodne zbieranie informacji. Media pisanie praktycznie zostały ograbione z sesji medialnych poza konferencjami prasowymi. Jednak rozumiem, nie mogę mieć wielkich pretensji.
Zrobimy, co w naszej mocy, aby kolejne wyjazdy obfitowały w więcej wypowiedzi. Plus pozostaje nadzieja, że padok zacznie wracać do jeszcze większej normalności.
Jeżeli chodzi o wnioski, to wydaje się, że w topowej czwórce są Mercedes, Red Bull, Ferrari i McLaren ze wskazaniem na dwa pierwsze. Głosy i wrażenia z toru są różne. Niby coś wiadomo, ale jest po prostu wcześnie. Łatwiej powiedzieć, kto zawalił, ale nad Alfą nie ma co już się pastwić.
Dziś sportowo prężyli się George i Lewis. Dużo okrążeń, szybkie przejazdy, a na koniec klasyczny testowy numer Hamiltona, czyli odpuszczenie mocnego kółka na koniec dnia tuż przed metą.
Jednak ekipa z Maranello także przygotowała świetne auto, które na torze spisuje się znakomicie. Trochę skacze, ale trzyma się, bo jeździło najwięcej. Nadzieje Tifosi wydają się być bezpieczne.
Czekamy na Bahrajn i poprawki, bo te pojawią się bez wątpienia. Tam nie jedziemy my, ale Mateusz. Akredytacja niby już dawno potwierdzona, ale papiery idą jakoś wyjątkowo wolno.
Wyniki ostatniego dnia:
Okrążenia zespołów (3 dni):
Za Autosportem
Ferrari - 439
Mercedes - 393
McLaren - 367
Red Bull - 358
Williams - 347
AlphaTauri - 308
Aston Martin - 296
Alpine - 266
Alfa Romeo - 175
Haas - 160
Okrążenia kierowców (3 dni):
Za Autosportem
Carlos Sainz - 236
Daniel Ricciardo - 212
George Russell - 209
Alexander Albon - 207
Max Verstappen - 206
Charles Leclerc - 203
Pierre Gasly - 187
Lewis Hamilton - 184
Sebastian Vettel - 174
Lando Norris - 155
Sergio Pérez - 152
Fernando Alonso - 141
Nicholas Latifi - 140
Esteban Ocon - 125
Lance Stroll - 122
Yuki Tsunoda - 121
Guanyu Zhou - 112
Mick Schumacher - 89
Nikita Mazepin - 71
Valtteri Bottas - 54
Robert Kubica - 9