Tekst: Bruno Wilk.
Max Verstappen wymownie podsumował zmiany, jakie F1 wprowadziła na GP Monako 2025. Zdaniem czterokrotnego mistrza świata równie dobrze można byłoby rzucać bananami na tor, a to i tak nie pomogłoby w rozwiązaniu głównego problemu, którym jest brak miejsca.
Tegoroczne Grand Prix Monako miało być inne niż zwykle. Władze sportu postanowiły wprowadzić obowiązek odbycia dwóch pit stopów, próbując choć trochę zwiększyć nieprzewidywalność najbardziej procesyjnego wyścigu w kalendarzu.
Przed startem wywołało to sporo znaków zapytania, a mnogość kombinacji dawała nadzieję na większe emocje. Po niedzielnym wyścigu nastroje były gorsze. Niewielu kierowców wyrażało się o zmianach pozytywnie, a dziennikarze w swoich pytaniach zawierali sformułowania w stylu „spektakularnego niewypału”.
Max Verstappen, który przez dużą część rywalizacji był w grze o podium, nie krył rozczarowania. W rozmowie ze Sky Sports jasno dał do zrozumienia, że nowe zasady nie wniosły żadnej realnej poprawy.
- Oczywiście rozumiem te zmiany, ale moim zdaniem nie zadziałały. Tutaj i tak nie da się ścigać, więc nie ma znaczenia, co zrobimy. Może jeden pit stop, a może i dziesięć…
- Pod sam koniec prowadziłem, lecz moje opony były totalnie zużyte. A i tak nie dało się mnie wyprzedzić. Obecnie w bolidzie F1 dałoby się tu wyprzedzić może bolid F2. Przecież praktycznie zrobiliśmy z tego Mario Kart. Następnie będziemy instalować dodatki w aucie, a może po prostu zaczniemy rzucać bananami, żeby zrobiło się ślisko? Nie wiem.
Sarkastycznego komentarza nie podarował sobie także w rozmowie z mediami piszącymi: - Ledwo mogłem usiedzieć w fotelu na każdym okrążeniu. Było fantastycznie. Może w przyszłym roku zrobimy cztery pit stopy?
Mimo takich odczuć Max mógł dziś wywieźć z Monako 25 punktów. Red Bull próbował wykorzystać potencjalny chaos, generowany przez nowe regulacje, przez co czekał na zwykłego farta. Verstappen jechał bardzo długo na drugim zestawie opon, licząc na neutralizację lub błędy rywali. Gdyby w końcówce wywieszono czerwoną flagę, pewnie wygrałby wyścig. Ostatecznie jednak nic takiego się nie wydarzyło.
- Pod koniec nie mieliśmy nic do stracenia, a okienko było ogromne, coś w stylu 45-50 sekund. Można było zmienić opony i po prostu sobie jechać, a można było zaczekać, aż coś się stanie i uśmiechnie się do nas szczęście. Ale tak się nie stało.
Monako 2025 nie było najlepszym weekendem dla Red Bulla pod kątem osiągów. Po dającej nadzieję rywalizacji na Imoli w Księstwie ekipa z Milton Keynes nie miała ani tempa kwalifikacyjnego, ani wyścigowego. Verstappen otwarcie przyznał, że mimo zmian w bolidzie i starań zespołu postępów względem ubiegłego roku nie było. W połączeniu z wczorajszymi wypowiedziami o starych problemach pokazuje to, że model RB21 ciągle jest daleki od ideału.
- Byliśmy wolniejsi niż w zeszłym roku w Monako. Nie wydaje mi się, że poprawiliśmy się na tym torze.