George Russell ku zaskoczeniu wszystkich wygrał GP Belgii 2024. Pomogła znakomita decyzja o pozostaniu na strategii jednego pit stopu. Podium uzupełnili Lewis Hamilton i Oscar Piastri, a Max Verstappen, mimo startu z daleka, finiszował przed Lando Norrisem.

Opis wyścigu powstał przed dyskwalifikacją George'a Russella. Podpięte na dole wyniki są już zaktualizowane.

 

Oceny kierowców są już OTWARTE.

 

To była niesamowita niedziela w Belgii. Wyścig od początku do końca trzymał w napięciu i nie można było ze stuprocentową pewnością obstawić zwycięzcy. We wczesnej fazie prowadził Leclerc, który obronił się na starcie przed Perezem. Później skutecznie zaatakował go Hamilton, który szybko stał się jednym z pretendentów.

Verstappen standardowo połknął paru rywali i znalazł się na plecach Norrisa, który po starcie z tylko jemu znanego powodu dotknął żwiru, przez co jechał niżej, niż powinien. Wiele wskazywało więc na to, że zawody powinny być batalią Hamiltona, Leclerca i Piastriego. Max i Lando potrzebowali bowiem albo innej strategii, albo błyskawicznego przebicia się przed konkurencję.

Ale to nie oni postanowili zaryzykować. Początkowo chciał to zrobić Sainz, lecz popełnił kosztowny błąd, a ekipa wycofała się z tego pomysłu. Przed drugą rundą zjazdów na taką koncepcję wpadł Russell, a Mercedes dał mu zgodę. Tak rozpoczęło się wyczekiwanie na to, jak łatwo dystans odrabiać będą inni.

Drugą serię pit stopów wywołał Leclerc, którego najpierw pokrył Hamilton, a potem Piastri. Wszyscy wyjechali na odpowiednich miejscach, ale Oscar przestrzelił stanowisko i tylko dzięki regularnymi wizytom na siłowni swojego mechanika nie stracił na tym mnóstwo czasu, a jedynie jakieś 2 sekundy.

Były one natomiast bardzo istotne pod koniec. Australijczyk narzucił niesamowite tempo, którego McLaren nie pokazywał aż do finalnego segmentu. Szybko rozprawił się z Leclerciem i rzucił się w pogoń za srebrnymi maszynami. Te również zbliżały się do siebie.

Na ostatnich okrążeniach wiele wskazywało na to, że George i Lewis rozstrzygną to pomiędzy sobą, czego zespół nie blokował. Bardziej utytułowany z nich nie mógł jednak aż tak łatwo zaatakować, przez co na sekundę zbliżył się też McLaren. Finalnie Russell, ciągle zachowując dobrą trakcję, wpadł na metę tuż przed Hamiltonem i Piastrim.

P4 przypadło Leclercowi, który nie miał odpowiedzi na dwie najszybsze dziś ekipy, ale sam zaliczył kawał dobrych zawodów. Dalej, na P5, ukończył Verstappen, który słusznie przewidział minimalizowanie strat. Nie była to demonstracja dominacji z lat 2022 i 2023, ale Holender uniknął pomyłek. Tego samego nie może powiedzieć Norris, który długo jechał za swoim przyjacielem, ale nie wykonał choćby jednej próby. Kamery uchwyciły za to lekkie, aczkolwiek kosztowne przyblokowanie kół.

Sainz (P7) finalnie musiał rozprawić się tylko z Perezem, który ma patent na okolice 8. pozycji. Checo dopisał dziś dodatkowy punkt za najszybsze okrążenie, bo jadący dalej Alonso i Ocon nie stanowili żadnego zagrożenia.

O zdobycz otarł się szczególnie Ricciardo, który jako jedyny ruszał na softach. Zacięta rywalizacja toczyła się też za nim, a najlepiej wyszli na niej Stroll, Albon i Gasly, za co mogą przyznać sobie nagrody pocieszenia.

Na mecie zabrakło tylko Zhou, który po kilku kółkach miał awarię hydrauliki i mimo próby kontynuowania wycofał się w trakcie pierwszego stintu.

Ładowanie danych