Po wyścigu F1 w Singapurze Christian Horner potwierdził, iż Red Bull znalazł przyczyny słabszych osiągów bolidu RB20 i powoli może ruszać w dobrą stronę.

Po fatalnej rundzie we Włoszech stajnia z Milton Keynes z niepokojem spoglądała na weekendy w Azerbejdżanie i Singapurze. Zważając na konstrukcje Red Bulla i McLarena, dwa wyścigi na torach ulicznych miały uwypuklić problemy panujących mistrzów i jeszcze bardziej uwidocznić wszechstronność pretendentów.

W Baku Czerwone Byki wprowadziły drobne poprawki, które sprawiły, że przynajmniej jeden z kierowców wszedł do gry o podium. Nieoczekiwanie był to Sergio Perez, który miał spore szanse na świetny wynik, lecz zaprzepaścił je po kolizji z Carlosem Sainzem. Max Verstappen nie trafił z ustawieniami i był piąty, ale na jego szczęście Lando Norris ukończył tylko jedną pozycję przed nim. 

Piątkowe treningi na Marina Bay potwierdziły obawy zespołu Hornera, lecz w sobotę karta się odwróciła i Verstappen niespodziewanie zapewnił sobie start z pierwszego rzędu. Ze swojej dyspozycji zadowolony nie mógł być natomiast Perez, który odpadł już na etapie Q2.

Wyścig potwierdził, że choć McLaren w rękach Norrisa zgodnie z przewidywaniami był poza zasięgiem, to Red Bull nie był tragiczny, a na podstawie tempa Verstappena jasno można stwierdzić, iż stanowił drugą siłę. Pozytywne wypowiedzi na temat RB20 w końcu można było więc usłyszeć również od szefa zespołu.

- Myślę, że zrozumieliśmy niektóre problemy z samochodem i zaczynamy je rozwiązywać - zapewnił Horner. - Byliśmy lepsi w Baku [niż oczekiwaliśmy], byliśmy lepsi tutaj. Przed nami dużo późnych nocy w Milton Keynes.

- Zachęcające było to, że maszyna zareagowała zgodnie z założeniami i tak, jak wskazywały nasze narzędzia. Jest to z pewnością dobra wiadomość. Uważam, iż zespół zaczyna rozumieć kierunek i to, gdzie są niektóre ograniczenia oraz ich przyczyny.

Na GP Stanów Zjednoczonych wszystkie ekipy przyjadą uzbrojone w nowe części, które powstaną w trakcie miesięcznej przerwy. Progres wykonany po Monzy sprawia, że Red Bull ma nieco więcej pewności w tworzeniu poprawek.

- Widzieliśmy problemy już wcześniej, ale Monza naprawdę ujawniła, jakie są niektóre z głównych przyczyn naszych kłopotów. Biorąc GP Włoch jako nasze dno, zaczynamy teraz wchodzić wyżej.

- Dobrze, że kierowcy czują różnicę. Myślę, że znaleźliśmy drogę i oczywiście otwiera to możliwości odnośnie rozwoju samochodu. Wiele danych z ostatnich weekendów wpłynie na to, [co nowego] przygotujemy na rundę w USA.

- Z ubiegłych dwóch wyścigów uzyskaliśmy wiele przydatnych informacji, ale byliśmy teraz na torach, które znacznie różnią się od łuków, jakie zastaniemy w Austin, a nawet w Meksyku. Brazylia to jeszcze inne wyzwanie, więc będzie ciekawie.