Ross Brawn tuż po zakończeniu tegorocznej procesji na ulicach Księstwa Monako przyznał, że władze serii przeanalizują wprowadzenie potencjalnych zmian w konfiguracji toru w Monte Carlo.
Lokalna pętla od dłuższego czasu nie współgra z obecną specyfikacją bolidów F1, co skutkuje mało atrakcyjnymi wyścigami, podczas których liczbę manewrów wyprzedzania można policzyć na palcach jednej ręki.
Od 1929 roku schemat toru przeszedł zaledwie kilka drobnych zmian, jednakże dyrektor wykonawczy serii jest przekonany, że przy rozwoju obecnej technologii wprowadzenie pewnych modyfikacji jest jak najbardziej możliwe.
- Monako to bardzo szczególne wydarzenie. Jest tutaj kilka wyjątkowych wyzwań, których kierowcy nie doświadczają nigdzie indziej. Wyzwaniem jest bez wątpienia specyfikacja tego obiektu oraz to, w jakich warunkach pracujesz, gdyż pogoda może również być dużym czynnikiem. Uważam, że wszyscy chcielibyśmy stworzyć na tym torze więcej możliwości do wyprzedzania, ponieważ w wyścigu, jeśli lider wykonuje dobrą robotę, to bardzo trudno jest mu rzucić wyzwanie. Byliśmy tego świadkami kilkukrotnie w ostatnich latach - powiedział Ross Brawn dla serwisu Racer.
- Analizując wszystko w pobieżny sposób, nie wpadliśmy na nic oczywistego, ale będziemy próbować dalej. Jest to wspaniałe wydarzenie z niesamowitą historią i rewelacyjną atmosferą. Każdy kierowca chce tu wygrać, ale wszyscy znamy jednak ograniczenia tej pętli.
O korektę formatu weekendu przed rywalizacją w Monako apelował m.in. Lewis Hamilton. Jego starszy rodak wyjaśnił, że nie jest to jednak taka prosta sprawa.
- Czy możemy zmienić tor? To bardzo ciekawe pytanie. Jesteśmy mocno ograniczeni w tej kwestii, ale po prostu musimy spojrzeć na to z boku, czy jest coś, co można zrobić, aby ulepszyć rywalizacje. Oczywiście czasami są tutaj procesje, ale pamiętam też wiele wyścigów, w których z powodu samochodów bezpieczeństwa, wypadków lub pogody tworzyła się niesamowita mieszanka wydarzeń, co sprawiało, że doświadczaliśmy prawdziwych zmagań. Nie chcemy więc zaprzepaścić tego, co posiadamy. To uczciwy komentarz w tej sprawie, ale jesteśmy całkowicie otwarci, by zobaczyć, czy istnieje jakieś logiczne rozwiązanie.
Brytyjczyk jednocześnie podkreślił, że nie jest zwolennikiem wprowadzenia sztucznych elementów, takich jak obowiązkowe postoje w alei serwisowej czy specjalne strefy wyprzedzania.
- Ludzie często pytają, dlaczego nie można by wprowadzić zmian w strategii dotyczącej opon lub czegoś podobnego. Odpowiedź jest prosta, bowiem zespoły bardzo szybko dostosowują się do takich zasad. Widzieliśmy to już kilka lat temu w Singapurze. Używano wówczas tam bardzo miękkich opon, przez co zawodnicy jechali bardzo wolno. Cała stawka była blisko siebie i nikt nie mógł pozwolić sobie na zjazd do pit stopu. Ekipy opracowały jednak odpowiednie rozwiązania strategiczne, co pozwoliło uporać się z tym problemem.
- Musimy więc za wszelką cenę unikać takich sztuczek jak fragmenty, które trzeba przejechać kilka razy w wyścigu, czy też znane z innych serii wyścigowych odcinki, na których trzeba zmienić linie jazdy i przejechać przez wyznaczoną strefę. Nie sądzę, abyśmy musieli skorzystać z tego typu urozmaiceń. Z całą jednak pewnością będziemy przyglądać się samemu torowi.
- To nie pierwszy raz, kiedy ktoś próbuje wprowadzić zmiany, ale dotychczas nikt nie wymyślił czegoś specjalnego. Obecnie dysponujemy specjalnymi narzędziami, jak choćby symulacje, a nasi specjaliści z całą pewnością sprawdzą, czy przy ich pomocy uda się coś zrobić.