Zanim Grzegorz zacznie nadawać dla Was bezpośrednio z Hungaroringu, mamy dla Was nieco szerszą relację z ostatniego wyjazdu na Grand Prix Francji. Zawiera ona wszystkie poboczne wątki, czyli te, które część z Was lubi najbardziej. To opis tego, jak wygląda weekend wyścigowy z naszej perspektywy - czyli bardzo fajnej, ale czasem nie takiej łatwej.

Nasz kilkugodzinny wojaż do miejsca docelowego rozpoczęliśmy od środowego lotu na linii Kraków - Monachium, który minął dość sprawnie i bez zbędnych opóźnień. Następnym etapem naszej podróży była już Marsylia, gdzie zameldowaliśmy się około godziny 14. Okolice miejscowego lotniska nie wyróżniały się niczym szczególnym z wyjątkiem ogólnie pojętego chaosu, który był bez wątpienia odczuwalny na każdym kroku tego wyjazdu.

Marsylia swoją charakterystyką nie różni się zbytnio od większości europejskich aglomeracji, gdzie możemy zaobserwować masę wieżowców, tłumy ludzi i wiele tego typu cech. Jeżdżąc na F1, udało mi się zwizytować już kilka krajów, ale to, co ujrzałem we Francji, było dla mnie czymś nowym. Mowa tutaj o miejscowej kulturze jazdy, która wręcz... nie istnieje. Każdy po drogach publicznych jeździ tutaj tak, jak chce, dlatego też droga na tor i z powrotem wiele razy była sporym wyzwaniem.

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Nasz hotel ulokowany był bezpośrednio przy stadionie Olympique Marsylia, skąd mieliśmy około 40 kilometrów do toru, co stanowiło bardzo dobrą lokalizację z uwagi na fakt późnej organizacji wyjazdu. Na temat miejsca zakwaterowania nie będę się tu rozpisywał, ponieważ nikt raczej nie przyszedł tu czytać opisu metrażu, w którym spędziłem pięć nocy.

Tuż po rozpakowaniu wszystkich rzeczy przyszedł czas na udanie się w kierunku areny weekendowych zmagań, ale zanim tam trafiliśmy, udaliśmy się do punktu odbioru akredytacji, który - jak się okazało - był zlokalizowany w środku lasu. Warto nadmienić, że Francuzi mocno zadbali o reklamę całego wydarzenia - praktycznie na każdym kroku widoczne były banery przypominające o zbliżającym się wyścigu Formuły 1 w regionie Le Castellet.

W kwestii dróg dojazdowych na tor przez kilka dni udało nam się zaliczyć się wszystkie możliwe warianty, które były wręcz identyczne - parę kilometrów autostrady, a następnie kręte, górskie i wąskie dróżki, które ciągnęły się w nieskończoność, ale - co istotne - nie generowały żadnych zatorów, nawet w niedzielę, gdy na tor zmierzało kilkadziesiąt tysięcy kibiców z całego świata.

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Na samym obiekcie luki organizacyjne były jednak widoczne od razu, gdyż nikt ze służb nie wiedział dokładnie, gdzie zlokalizowany jest parking dla mediów, przez co poszukiwania miejsca postojowego potrwały nieco dłużej, niż powinny. Po kilkunastu minutach udało się jednak znaleźć tę strefę i można było udać się w kierunku centrum prasowego. 

Tuż przed wejściem kolejny problem pojawił się ze strony ochroniarza, który uważał, że akredytacja medialna nie upoważnia do przebywania w tym pomieszczeniu. Pomieszczeniu dla akredytowanych mediów. Ma to sens? Po kilku minutach rozmowy udało jednak wejść się do środka i zająć swoje miejsce. Było schludnie, nowocześnie i wszystko zostało odpowiednio przystosowane dla dziennikarzy.

Z uwagi na fakt, że na obiekt przybyliśmy w środę, to na Paul Ricard nie działo się zbyt wiele, dlatego też po krótkim zwizytowaniu padoku, toru i alei serwisowej udaliśmy się z powrotem do hotelu.

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Weekend wyścigowy

W końcu przyszedł czas na czwartek, a więc formalny początek weekendu Grand Prix. Szybka pobudka o 6 rano i już przed godziną 8 zameldowaliśmy się na torze, gdzie mimo wczesnej pory termometry wskazywały około 30 stopni Celsjusza. Zlokalizowane wzdłuż prostej startowej małe lotnisko tętniło tego dnia życiem, gdyż wielu kierowców i przedstawicieli zespołów zdecydowało się dotrzeć na miejsce drogą powietrzną.

Wraz z wejściem na tor od razu dało się wyczuć atmosferę zbliżającego się święta, a z tłumu co chwile wyjawiały się pierwszoplanowe postacie królowej motorsportu. Wkraczając do strefy medialnej zostaliśmy ugoszczeni regionalnymi rogalikami oraz zimną wodą, która cieszyła się największym zainteresowaniem wśród dziennikarzy z racji panujących na miejscu warunków.

Po kolejny zwizytowaniu pitlane i padoku przyszedł czas na pierwszą grupową konferencję kierowców, podczas której dominującym tematem kolejny raz była kwestia limitów torów. Później natomiast miały miejsce indywidualne sesje z mediami i tym samym udaliśmy się m.in. na spotkanie z Danielem Ricciardo i Guntherem Steinerem, który tego dnia nie szczędził sobie żartów.

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

W ramach ciekawostki dodam, że podczas briefingu z Valtterim Bottasem zostałem przez niego zapytany, gdzie można nabyć słynny kapelusz rybacki, który wówczas miałem na sobie. Determinacja Fina w zdobyciu tego giftu była bardzo duża i już następnego dnia można było spotkać go z takim nakryciem głowy, wziętym najprawdopodobniej od Claire Cottingham z RaceFans.

Następnie przyszedł czas na obiad dla dziennikarzy - szef kuchni serwował kurczaka z ryżem w sosie indyjskim. Po naładowaniu kalorycznym ruszyliśmy na kolejny obchód, podczas którego mogliśmy zaobserwować masowe dostawy części, jakie w wielu przypadkach były odpowiednio maskowane przed wścibskim okiem przechadzających się przedstawicieli prasy.

Na sam koniec czwartku zostaliśmy zaproszeni do gościnnych progów Mercedesa, gdzie miała miejsce impreza dla mediów i gości zespołu. Każdy na wejściu otrzymał po zimnym piwku, a w środku do wyboru była również masa innych napojów. Wachlarz przygotowanych posiłków i dodatków był bardzo duży, ale przeważały głównie dania z grilla.

Nasza redakcja zaliczyła tym samym zakrapiane wizyty i w Red Bullu (Grzegorz w Monako), i w Mercedesie (ja i Tomek we Francji). Ferrari - wiecie, co macie robić. Byle nie wtedy, gdy będziemy kogoś wyprzedzać.

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

W końcu przyszedł czas na piątek i pierwsze jazdy po Paul Ricard. Zanim jednak na torze pojawiły się bolidy, redakcja Parcfer.me udała się na tzw. track walk, aby przekonać się, jak w rzeczywistości wygląda najsłynniejszy testowy obiekt na świecie. 

Przekaz telewizyjny w żadnym stopniu tego nie oddaje, ale odległość do pierwszego zakrętu jest całkiem spora, co dawało spore nadzieje na interesujący start niedzielnego Grand Prix.

Dość niewidoczne z perspektywy telewizji wydaje się też wzniesienie, które prowadzi do "dwójki". Spore wrażenie robi także kręty wjazd do alei serwisowej, który w rzeczywistości jest bardzo, ale to bardzo ciasny.

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Przed godziną 11 na torze pojawiły się zawodniczki W Series, a po nich do akcji wkroczyli kierowcy Formuły 2. Następnie zespoły F1 zgodnie z tegorocznymi zasadami wystawiły przed garaże swoje zaktualizowane wersje bolidów, a pracownicy opowiadali o wdrożonych na to GP poprawkach.

Największym zainteresowaniem cieszyła się w tym przypadku Scuderia - to przed jej stanowiskiem zgromadził się prawdziwy tłum kibiców. Co ciekawe, najmniej uwagi przyciągnął Mercedes i - co zrozumiałe - Haas, który nie przywiózł do Francji niczego nowego.

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Na pierwsze wyjazdy reprezentantów najwyższej kategorii wyścigowej na świecie musieliśmy czekać do 14:00, kiedy to rozpoczęła się pierwsza sesja treningowa. 60-minutowe zajęcia mieliśmy przyjemność obserwować z dachu centrum prasowego, skąd mieliśmy doskonały widok na prostą startową oraz sekwencje zakrętów 8-9, gdzie co chwile ktoś walczył z uciekającym tyłem.

Późniejsza pora dnia nie przyniosła już żadnych istotnych wydarzeń prócz kierowców podążających na odprawę z dyrektorem wyścigowym. W tym gronie obecny był oczywiście Sebastian Vettel, od którego dało się wyczuć średnią ochotę uczestnictwa w tym spotkaniu. W międzyczasie w siedzibach inżynierów trwały gorączkowe analizy danych z piątkowych treningów.

Sobotni poranek po sprawnie przejechanej trasie rozpoczęliśmy od śniadania w FIA, gdzie opowiadano o Motorsport Games, a następnie byliśmy na konferencji przedstawicieli ekip, podczas której poruszono m.in. temat planowych zmian na 2023. Delegat Alpine odniósł się z kolei do przyszłości Fernando Alonso i warunków wypożyczenia swojego juniora, Oscara Piastriego.

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Przed FP3 w garażach ekip dało się już wyczuć lekką nutkę ekscytacji połączoną z gorączkowymi przygotowaniami do czasówki, a najwięcej pracy mieli w tamtym czasie mechanicy Mercedesa, którzy w pocie czoła składali do kupy bolid Lewisa Hamiltona.

Zanim jednak udało nam się wejść do alei serwisowej, to kolejny raz pierwszoplanową rolę próbowali odegrać ochroniarze, którzy mimo jasno nakreślonych wytycznych od FIA próbowali narzucać swoje zasady odnośnie wejścia do pitlane przed sesjami. Ostatecznie jednak udało się przebrnąć dalej po wytłumaczeniu im, jak działa to i owo.

Kolejny raz odbywające się jazdy udało nam się śledzić z dachu, skąd agent Tomek cykał dla Was mnóstwo fotek, które znalazły się w naszych galeriach. Przed rozpoczęciem kwali ponownie udaliśmy się przed garaże, gdzie byliśmy świadkami pogawędki Sergio Pereza z inżynierem na temat niedzielnej strategii w odniesieniu do panujących na miejscu upałów.

Nie była to jednak jedyna zasłyszana tego dnia rozmowa, ponieważ kilka godzin później Robert Kubica dość głośno i swobodnie mówił na temat swojej przyszłości oraz pozycji w stajni z Hinwil z kilkoma lepiej znanymi sobie osobami.

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Po zakończeniu kwalifikacji udaliśmy się na kolejne spotkania medialne, aby móc przekazać Wam jak najwięcej istotnych informacji. Podczas nie zliczę już której przechadzki przez padok sporo działo się pod siedzibą Alfy Romeo, gdzie Fred Vasseur ganiał swoich pracowników przy pomocy pistoletu na wodę. Są rzeczy ważne i ważniejsze, wiadomo.

Później ta sama wodna broń znalazła się w rękach Tomka, który zaliczył mały śmigus-dyngus z dwoma dziewczynami z Alfy Romeo. Tak zakończyliśmy kolejny dzień pracy na Paul Ricard, udając się następnie do hotelu, gdzie zbieraliśmy siły na finałowy dzień rywalizacji.

W niedzielę na trasie dało odczuć się zdecydowanie większych ruch, aczkolwiek lokalna policja odpowiednio zadbała o jego płynność, w wyniku czego po około 40 minutach zameldowaliśmy na torze, który już od samego ranka tętnił życiem.

Po wkroczeniu do padoku udało się spotkać wielu szefów zespołów, ale także kierowców powoli szykujących się do głównego dania weekendu. Z tłumu wyłonili się też Stefano Domenicali oraz Flavio Briatore, który zaliczył krótką pogawędkę z Fernando Alonso. Z obecnych na miejscu celebrytów udało się spotkać jedynie gwiazdę filmową, Jeana Reno.

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Im bliżej godziny 15:00, tym tłum na terenie całego obiektu stawał się coraz większy. Napięcie i ekscytacje dało się odczuć praktycznie w każdym zakamarku. Kolejny raz jednak na naszej drodze stanęła ochrona, jednakże tak jak w poprzednich sytuacjach to redakcja Parcfer.me w myśl zasady "goń ucz ochroniarza" wyszła zwycięsko z tego pojedynku i mogła swobodnie przejść do alei serwisowej, gdzie trwały przygotowania do startu.

Na pitlane udało się spotkać jednego z organizatorów tego wydarzenia, Erica Boulliera, który podczas wywiadów jednoznacznie podkreślał, iż Francja niemalże na pewno pożegna się z F1 po tym sezonie.

Z uwagi na ograniczony czas przebywania w alei i brak wejścia na grid musieliśmy 40 minut przed startem ewakuować się na wcześniej wspomniany taras, skąd mieliśmy doskonały widok na start wyścigu. Pięć czerwonych świateł na żywo budzi znacznie większe emocje niż w przypadku szklanego ekranu. Trudno to ubrać w słowa.

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Po kilku pierwszych okrążeniach upał wygrał z nami i zdecydowaliśmy się powrócić do klimatyzowanego centrum prasowego, gdzie śledziliśmy kilka kolejnych kółek. Raczenie się wyścigowymi emocjami w naszym przypadku nie trwało długo, ponieważ po wypadku Leclerca musieliśmy udać się do zagrody medialnej, gdzie w pełnym słońcu oczekiwaliśmy na przybycie zawodnika Ferrari, który to pojawił się na miejscu dopiero po około 40 minutach. 

Tutaj też rzuca się w oczy organizacja strefy medialnej, gdyż przedstawiciele telewizji - co wiadomo nie od dzisiaj - są o wiele lepiej traktowani względem mediów pisanych. Ich zagroda posiadała dach oraz niezliczoną ilość wiatraków. My natomiast staliśmy ściśnięci na maksa w około 30 osób w centralnym miejscu padania promieni słonecznych. Jednym słowem - istna masakra.

Na trzy okrążenia przed końcem udało nam się wrócić na nasze stanowiska pracy, ale odpoczynek nie trwał zbyt długo, gdyż po 5 minutach ponownie ruszyliśmy nagrywać kolejne rozmowy. Po wyścigu podzieliliśmy się jednak obowiązkami - ja poszedłem na spotkanie z Toto Wolffem i Christianem Hornerem, a Tomek dalej dzielnie zbierał materiały w zagrodzie.

Podczas oczekiwania na spotkanie z szefem Red Bulla udało mi się nieco podsłuchać jego rozmowy z jednym z bardziej znanych dziennikarzy. Motywem przewodnim była kwestia współpracy z Porsche, aczkolwiek Horner z uwagi na dużą liczbą osób w motorhome'ie sprytnie omijał podawanie jakichkolwiek szczegółów, powołując się na brak nowych informacji.

Po wyjściu ze słynnej Energy Station natknąłem się na potężny tłum ludzi, który zgromadził się wokół Mattii Binotto, który wówczas udzielał wywiadu włoskim stacjom telewizyjnym.

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Cały weekend Grand Prix oczami mediów (i walka z francuską organizacją)

Podczas drogi powrotnej do centrum medialnego łatwo było zwrócić uwagę na błyskawicznie pakujący się padok, który z każdą minutą stawał się coraz mniejszy. Podobnie wyglądała sytuacja w alei serwisowej, gdzie pojawiło się mnóstwo tirów i kontenerów, do których składany był cały sprzęt.

Po odbębnieniu swoich obowiązków udaliśmy się w już ostatnią podróż do hotelu, aczkolwiek Francja szykowała nam jeszcze jedną, niezbyt przyjemną atrakcję. Nasz poniedziałkowy lot z Marsylii został opóźniony o prawie dwie godziny, przez co nasz samolot z Frankfurtu odleciał bez nas. W wyniku tej sytuacji musieliśmy spędzić dodatkową noc w Niemczech - oczywiście na koszt przewoźnika - i w kraju zameldowaliśmy się we wtorek popołudniu.