Dyrektor generalny Alpine podczas minionego weekendu we Włoszech po raz pierwszy zabrał publicznie głos na temat perturbacji związanych z Oscarem Piastrim.
Nazwisko młodego Australijczyka znalazło się w ostatnich tygodniach na ustach całego środowiska Formuły 1, a to za sprawą jego zawiłej sytuacji kontraktowej pomiędzy Alpine i McLarenem. Sprawa była na tyle poważna, że do gry musiała wkroczyć nawet specjalna komisja zajmująca się umowami, która w tym przypadku uznała wyższość porozumienia ze stajnią z Woking. Podsumowanie tamtych wydarzeń opisywaliśmy TUTAJ.
Na Monzy zamieszanie to zostało w końcu skomentowane przez CEO Alpine, który udzielił wypowiedzi oficjalnej stronie serii, jak i paru dużym mediom, takim jak Motorsport czy The Race. Laurent Rossi wyraził w tych rozmowach swój żal, przyznając, że postępowanie Piastriego znacząco odbiega od postaw innych młodych kierowców, którzy zaczynali swoje kariery na najwyższym szczeblu motorsportu.
- Cała ta sytuacja jest bardzo rozczarowująca. Byliśmy niezwykle zaangażowani i wykazywaliśmy się lojalnością. Ponadto sporo zainwestowaliśmy. Popełniliśmy błędy techniczne, prawne błędy techniczne, które w zasadzie pozostawiły uchylone drzwi. Nigdy nie myśleliśmy, że mamy się czego obawiać. Należy to traktować więc jak zwykłe przeoczenie. Gdy zapewniasz tak wiele danemu kierowcy, to niemal tradycją jest, że w zamian możesz liczyć na jego usługi.
- George Russell spędził trzy lata w dobrej szkole, czyli w Williamsie, gdzie nauczył się wszystkich podstaw, a następnie przeszedł do swojego rodzimego składu. Charles Leclerc po roku spędzonym w Alfie też powrócił do Ferrari. Max Verstappen i Sebastian Vettel również postąpili identycznie. Lista jest naprawdę długa. To normalne, że zawodnik wraca do zespołu, który w niego zainwestował sporo funduszy.
- On sam przyznał, że nie chciał miejsca w Williamsie. To takie proste. Przede wszystkim nie możemy pozwolić sobie na takie podejście, ponieważ tak nie należy postępować. To nie jest właściwy sposób. Jak się okazuje, właściwy sposób postępowania nie wydaje się być powszechny.
- Nie posunę się zbyt daleko, jeżeli powiem, że byliśmy bardzo rozczarowani jego postawą, ponieważ spodziewaliśmy się, że pozostanie wierny naszej inwestycji i pracy. Chociaż popełniliśmy błędy, czujemy, że opowiadamy się za wartościami.
- Oscar najwyraźniej wykorzystał nadążającą się okazję, żeby się rozejrzeć, po czym najprawdopodobniej uzyskał lepszą ofertę. Uważam, że takie sytuacje dzieją się z jakiegoś konkretnego powodu. Niekoniecznie podzielamy te same wartości, więc może faktycznie lepiej jest się rozstać już teraz.
Z perspektywy obozu Piastriego sporym problemem był fakt, że Alpine potrzebowało wielu miesięcy - od listopada 2021 roku - aby przedstawić formalną propozycję długoterminowego kontraktu. To z kolei miało wywołać mieszane uczucia u samego zawodnika pod kątem podejścia Francuzów względem jego osoby.
Rossi uważa natomiast, że ten argument należy traktować w formie zwykłej wymówki, jednocześnie podkreślając, że prawdziwym powodem jest bardziej lukratywna oferta ze strony McLarena.
- Kiedy zaczynasz wskazywać na inne rzeczy, by odwrócić uwagę ludzi i używasz argumentu, że nie czułeś ‘’miłości’’, to wybacz, ale daliśmy ci o wiele więcej ‘’miłości’’, niż jakikolwiek inny zespół daje swoim protegowanym.
- Mam tu na myśli prawdziwy związek, a nie zwyczajne poklepywanie po plecach. To coś, co każdy kierowca chciałby otrzymać od swojego zespołu. Kiedy robisz to wszystko, co my zrobiliśmy, to nie można mówić o braku miłości. W odpowiedzi słyszymy teraz, że niestety pewne rzeczy nie zostały załatwione w odpowiednim momencie. Przepraszam, ale to jest zwykła wymówka.
- Czysto teoretycznie wyobraźmy sobie, że postawimy przed nim nasz kontrakt i ten z McLarena. Trudno nie zgadnąć, którą opcję by wybrał. W tym wszystkim nie ma mowy o jakichkolwiek terminach. To bardzo prosta kwestia, gdyż chciał po prostu przejść do McLarena.
- Tak więc domyślam się, że dostał lepszą ofertę i nie sądzę, żeby była to lepsza oferta pod kątem sportowym. Oba kontrakty są bardzo podobne i nawet rzekłbym, że nasza umowa jest lepsza, ponieważ jesteśmy zespołem fabrycznym, w którym został przeszkolony, a dodatkowo zna wszystkich w ekipie, więc prawdopodobnie jest to dla niego lepsze środowisko. Można więc tylko gdybać, że kierował się innymi kryteriami, ponieważ miłość może być mierzona w różnych jednostkach.
- Tak to już bywa w życiu, aczkolwiek nie uważam, że to dobry precedens. Chodzi mi głównie o to, że Oscar wyraźnie odróżnia się swoją postawą od wszystkich bardzo dobrych i wybitnych kierowców, którzy weszli do F1 i przeszli przez cały proces. Być może jest lepszy od nich wszystkich. Na liście jest wielu bardzo utytułowanych mistrzów, ale może się okazać, że będzie największym z nich wszystkich.
- Jeżeli faktycznie tak będzie, to jednak nie podzielamy tych samych wartości. O to właśnie chodzi, że mamy zupełnie odmienne podejście do pewnych spraw.