Sposób, w jaki doszło do tymczasowego i już nieważnego odebrania podium Fernando Alonso, wzbudził wiele kontrowersji. Z dokumentów sędziowskich wynika, co było tego przyczyną.

Hiszpan zatrzymał się na 19. z 50 okrążeń zawodów w Dżuddzie, czyli w trakcie neutralizacji. Wtedy też odsłużył karę 5 sekund, którą zarobił za naruszenie procedury startowej.

Do zakończenia rywalizacji i jego finiszu na P3 wydawało się, że jest to koniec tej historii, ale po dekoracji dwukrotny mistrz został ukarany dodatkowymi 10 sekundami za błąd zespołu, którym było zbyt szybkie rozpoczęcie pracy nad autem.

 

Pierwsza analiza

Chociaż zamieszanie, do jakiego doszło po finiszu i ceremonii, sugerowało coś innego, to okazało się, iż zachowanie mechaników Astona z 19. okrążenia zostało niezwłocznie przeanalizowane przez kontrolę wyścigu oraz Zdalne Centrum Operacji (ROC) w Genewie. 

Kara nie została nałożona od razu, ponieważ nie wykryto nieprawidłowości. Z tego powodu sprawa nie była skierowana do arbitrów - po prostu nie zaszła taka potrzeba, skoro uznano, iż wszystko było w porządku.

Jeśli sytuacja nie jest oczywista, procedura nakładania sankcji opiera się na tym, iż to kontrola wyścigu i/lub ROC musi podejrzewać lub zauważyć, że doszło do przewinienia, a następnie poprosić sędziów o rozpoczęcie dochodzenia. Dopiero wtedy zapadają decyzje o karze lub jej braku.  

 

Druga analiza

Dokładnie taki proces miał miejsce na ostatnim okrążeniu wczorajszych zawodów, kiedy to ROC poinformowało kontrolę wyścigu o potencjalnym nieodsłużeniu kary w należyty sposób, a ta przekazała te wieści sędziom. Obecnie nie wiadomo, dlaczego zauważono to tak późno. W żadnym z dokumentów nie ma odniesienia na przykład do komunikatów radiowych Mercedesa, które między słowami brzmiały tak, jakby ekipa z Brackley podejrzewała błąd mechanika w trakcie kary.

Podczas dochodzenia arbitrów dyrektor wyścigu (Niels Wittich) oraz dyrektor sportowy (Steve Nielsen) pokazali wideo z pit stopu Fernando Alonso oraz podzielili się kluczowym dla sprawy stanowiskiem. Wynikało z niego, iż Sportowy Komitet Doradczy (SAC) porozumiał się z zespołami co do tego, że żadna część bolidu nie może być dotykana w trakcie kary, ponieważ takie zachowanie jest równoznaczne z niedozwolonym rozpoczęciem pracy.

Materiał filmowy wyraźnie dowodził, iż auto zostało dotknięte tylnym podnośnikiem. Ponieważ Regulamin Sportowy po prostu zakazuje pracy, a nie samego dotykania, należało ustalić, co jest pracą. Mając do dyspozycji przytoczone wcześniej porozumienie ws. definicji, sędziowie mieli jasność, że jest to dotykanie, więc zgodnie z takim rozumowaniem nałożyli karę.

Ze względu na to, że było to naruszenie formalne, tj. spełnienie definicji rozpoczęcia pracy, ale bez wykonywania konkretnych operacji przy samochodzie, postanowiono przyznać tylko 10 sekund. Przepisy pozwalają nawet na dyskwalifikację, ale nie jest ona stosowana w takich przypadkach i pełni funkcję tzw. straszaka na kompletne ignorowanie kar. 

 

Prawo do rewizji

Gdy skończyła się ceremonia i ogłoszono decyzję, Aston zebrał swoje argumenty i skorzystał z przysługującego mu prawa do rewizji. By panel sędziowski ponownie otworzył dochodzenie, zespół musi przedstawić nowy i znaczący dowód w sprawie, do którego nie było dostępu w momencie podjęcia pierwotnej decyzji.

Tę rolę pełniło nagranie z ostatniego posiedzenia SAC oraz 7 innych przypadków dotknięcia bolidu podnośnikiem w trakcie odbywania kary, które nie były uznawane za nieprawidłowe jej odsłużenie. 

Zieloni chcieli więc dowieść, że na podstawie ich materiału fundament werdyktu arbitrów - czyli słowa dyrektora wyścigu i dyrektora sportowego o istniejącym porozumieniu ws. definicji rozpoczynania pracy - nie był zasadny.

Sędziowie zgodzili się z tym, że przedstawione nagranie spełniało wymogi do tego, by znów przeanalizować incydent. Zapis posiedzenia SAC w oczywisty sposób pokazywał, iż porozumienie po prostu nie istniało. Wobec tego, że sugestia Witticha oraz Nielsena okazała się nieprawidłowa, arbitrzy cofnęli decyzję o karze, co przywróciło mistrza z lat 2005-2006 na podium.

 

Reakcja FIA

Niedługo po rozstrzygnięciu ukazał się też osobny komunikat rzecznika Federacji, która chce zagwarantować, by podczas następnej rundy mistrzostw świata określanie momentu rozpoczynania pracy nie było już problematyczne.

- Decyzja o przyznaniu prawa do rewizji była wynikiem nowego dowodu w sprawie definicji pracy nad samochodem, która to została oparta o sprzeczne ze sobą precedensy, jakie uwypuklił ten specyficzny przypadek.

- W czwartek, 23 marca, kwestią tą zajmie się SAC, po czym jeszcze przed GP Australii 2023 wystosowana zostanie klaryfikacja. Jest to element otwartego podejścia FIA do poprawiania swoich procesów w ramach misji, która ma na celu nadzorować sport w sposób uczciwy i przejrzysty.