Lewis Hamilton wykręcił najlepszy czas okrążenia w pierwszym treningu F1 przed Grand Prix Las Vegas. Na czele ze sporą przewagą znalazły się dwa Mercedesy.
FP1 w pigułce:
- trening odbywał się przy niskich temperaturach,
- kierowcy skarżyli się na śliski tor i niewidoczne linie,
- Ferrari testowało podłogę,
- studzienki pozostały na swoim miejscu,
- Hamilton i Russell z dużą przewagą.
Pierwszy trening w Las Vegas nie przyniósł powtórki z zeszłego roku. Udało się przejechać pełne 60 minut, bez zaliczania spektakularnej wpadki.
Sesja rozpoczęła się przy typowych dla Miasta Grzechu niskich temperaturach, wynoszących odpowiednio 14 i 16 stopni dla powietrza oraz nawierzchni toru. Zwiastowało to praktycznie taniec na lodzie.
Początkowe okrążenia upłynęły zawodnikom głównie na przecieraniu linii wyścigowej i powolnym budowaniu pewności na oponach pośrednich. Na fatalną przyczepność narzekał Liam Lawson, porównując warunki do jazdy po mokrym torze.
Nie zabrakło też paru szerokich wyjazdów z powodu przyblokowanych kół czy błędnego oszacowania prędkości. Pobocze zwiedził m.in. Max Verstappen.
Niecodzienny problem techniczny zgłosił Oscar Piastri, którego samochód po wjeździe do alei serwisowej nie chciał się wyłączyć. Zak Brown powiedział później dla Sky, że doszło do drobnego błędu oprogramowania, ale wszystko jest już w porządku.
W Ferrari odbywał się za to eksperymentalny test nowej podłogi, który ma ocenić korelację. To jedna z najciekawszych poprawek na obecną rundę.
Najszybszym kierowcą na półmetku sesji był Lewis Hamilton (1:36.927). Brytyjczyk wyprzedzał swojego zespołowego partnera, George'a Russella (+0.312), a także Pierre’a Gasly’ego (+0.531). Czołową piątkę uzupełniali Charles Leclerc (+0.715) i Carlos Sainz (+0.894), a stawkę zamykali Albon (+3.843), Colapinto (+5.381) i Zhou (+8.081).
Druga część treningu upłynęła bez większych problemów, nie licząc częstych, ale trwających niezbyt długo okresów żółtej flagi.
Poza tym kierowcom zdarzyło się narzekać na problemy z ocenianiem białych linii na wjeździe do pit lane. Williamsy zostały za to ostrzeżone, a Russell wprost powiedział, że linii praktycznie nie da się wypatrzeć z kokpitu.
Ostatecznie autorem najlepszego czasu okrążenia pozostał Hamilton (1:35.001), za plecami którego znaleźli się jego dwaj rodacy, George Russell (1:35.397) i Lando Norris (1:35.954). Przewaga obu Mercedesów była spora, co jest bardzo ciekawym rozpoczęciem weekendu.
Tempem nie zachwycili natomiast kierowcy Red Bulla, którzy zmagali się z różnymi drobnymi kłopotami technicznymi i średnim prowadzeniem maszyny. Verstappen i Perez zajęli odpowiednio 5. oraz 10. miejsce.