Cadillac w końcu ogłosił swój skład na debiutancki sezon w F1. Wybór w tym przypadku padł na Valtteriego Bottasa i Sergio Pereza. Co ciekawe, nowy zespół nie spieszył się z podpisaniem Checo, gdyż po kiepskim sezonie 2024 w barwach Red Bulla nabrał pewnych wątpliwości.

Ogłaszając dziś swoich kierowców na sezon 2026, amerykańska ekipa dokonała naturalnego wyboru i postawiła na doświadczenie swoich zawodników. To czynnik, który może okazać się bardzo cenny na samym początku pracy, gdyż zniknie przynajmniej znak zapytania w postaci tego, czy ktoś poradzi sobie na tym poziomie.

Bottas i Perez od dawna byli na szczycie listy Cadillaca, choć po 2024 roku musieli pożegnać się z fotelem wyścigowym. Reputacja obu ucierpiała trochę za sprawą marnych wyników, a szczególnie u tego drugiego wygenerowało się kilka istotnych znaków zapytania.

Dotyczyły one oczywiście ostatniego sezonu z Red Bullem, który potoczył się na tyle źle, iż obie strony zerwały współpracę, choć kilka miesięcy wcześniej dokonały jej przedłużenia. Co prawda teraz ocena formy Meksykanina prezentuje się nieco inaczej, gdyż Liam Lawson i Yuki Tsunoda nie powalili nikogo na kolana, lecz wygląda na to, że to nie tylko odbiór kibiców czy presja mediów doprowadziły do takiego postrzegania Pereza. 

Istnienie tego typu obaw potwierdził dziś sam Cadillac, który przy dobieraniu składu musiał wziąć pod uwagę czynnik dyspozycji Sergio, podobnie jak to, czy 35-latek po spędzeniu roku poza orbitą Formuły 1 będzie w stanie powrócić do szybkiej jazdy. Ten drugi aspekt nie dotyczył z kolei Bottasa, który cały czas aktywnie działa w obozie Mercedesa, a do tego zdarzyło mu się nawet potestować z McLarenem.

Przy okazji ogłoszenia kierowców Dan Towriss, dyrektor generalny zespołu, spotkał się z największymi anglojęzycznymi mediami i zdradził, jak postanowiono rozwiązać ten problem.

- Przeprowadziliśmy wiele rozmów dotyczących przerwy Checo, gdyż cały rok był poza F1 - powiedział Towriss, cytowany przez The Race. - Kiedy popatrzymy na postać Valtteriego, to widzimy, że jest na torze w każdy weekend. Dlatego też ważne było dla nas, aby wiedzieć, na jakim etapie znajduje się Sergio, jeśli chodzi o chęć powrotu do F1, a także jak wygląda jego spojrzenie na nasz projekt. 

- Byliśmy bardzo zadowoleni z jego reakcji. Można powiedzieć, że podczas naszych spotkań spisał się lepiej, niż zakładaliśmy. Mieliśmy sporo pytań i byliśmy sceptyczni co do niektórych kwestii, aczkolwiek on odpowiedział na wszystkie pytania i zdał egzamin śpiewająco. Bardzo cieszyliśmy się więc, że możemy go ściągnąć.

Mimo tego, że Bottas był w innym położeniu od Pereza, to sam nie uniknął znalezienia się pod lupą. Mocniej skupiano się jednak na Checo, gdyż jego spadek formy był wyjątkowy i mocno eksponowany.

- Spędziliśmy dużo czasu, analizując sytuację Saubera, stan tej ekipy oraz to, jak Valtteri spisał się w takim samochodzie - kontynuował Towriss. - Dodatkowo porównaliśmy jego wyniki z kwalifikacji z niedzielnymi rezultatami. Natomiast dużo bardziej skomplikowane było to, co stało się w Red Bullu. To była naprawdę interesująca saga, bo mowa o zespole, który jest zbudowany wokół jednego kierowcy, ale w rzeczywistości ma dwóch, choć żaden z pozostałych nie był w stanie poradzić sobie w drugim fotelu. 

- Poświęciliśmy więc dużo czasu na rozmowy z ludźmi z Red Bulla, aby uzyskać szereg informacji oraz opinii. Cały ten proces był bardzo dokładny oraz trwał całkiem sporo. I powtórzę, wyszło z tego tyle, że po przejrzeniu wszystkiego mieliśmy dobre przeczucie ws. Checo i jego chęci bycia w F1, aby udowodnić coś i pokazać, że ostatni sezon za kierownicą Red Bulla można już zostawić w tylnym lusterku. 

Co ciekawe, General Motors nie ukrywało również znaczenia ogromnych sponsorów Pereza.

- Rynek w Meksyku to wielka rzecz dla GM, podobnie jak cała Ameryka Północna, szczerze mówiąc - przyznał prezes firmy, Mark Reuss. - On ma świetnych partnerów, którzy są tu od wielu, wielu lat. Sprzedajemy mnóstwo aut w Meksyku, więc obecność General Motors na takim rynku dobrze do tego pasuje. Poza tym są tam niezwykle entuzjastyczni kibice. To są te poboczne benefity.