Możliwe, że jeszcze w sezonie 2025 F1 doczeka się ważnej zmiany w regulaminie. Szykowana jest taka poprawka, która pozwoli poradzić sobie z problemem łatwych wyścigów na jeden pit stop - władze rozważają podniesienie limitu prędkości w pit lane na wybranych torach.

Po serii kilku nudnych wyścigów F1, przejechanych prostą strategią jednego postoju, rozpoczęły się prace nad próbami wpłynięcia na widowisko tak, aby zachęcić ekipy do dodatkowych pit stopów. Oczywiście chodzi tu o inne rozwiązanie niż to z Monako, gdzie liczba zostanie wymuszona.

Najnowszą koncepcję FIA ujawniło ostatnio The Race, a także The Times. Idea jest raczej banalna, ale wyraźnie ułatwiłaby zmiany ogumienia - rozważane jest bowiem zwiększenie limitu prędkości w alei serwisowej podczas wybranych rund.

W praktyce taki ruch pozwoliłby wyraźnie zredukować czas, który potrzebny jest na odbycie wizyty u mechaników. Ponieważ przejazd przez aleję serwisową byłby szybszy o dobrych kilka sekund, to zespoły w zamyśle miałyby być bardziej skłonne do przynajmniej dwóch pit stopów na przestrzeni całego wyścigu. Te po prostu wiązałyby się z mniejszymi stratami czasowymi, które są bardzo ważnym czynnikiem przy ustalaniu taktyki.

Inicjatywa nie dotyczyłaby jednak wszystkich obiektów i powrotu do dawnego limitu 100 km/h. W tym gronie wymienia się tylko i wyłącznie te tory, na których ogranicznik musi wskazywać nie 80 km/h, lecz 60. Najczęściej dzieje się to ze względów bezpieczeństwa, z uwagi na małą przestrzeń w pit lane.

W sezonie 2025 zmianami objęte mogłyby zostać weekendy w Holandii oraz Singapurze. Wyliczenia zakładają, że na Marina Bay czas całego przejazdu przez aleję, wraz z postojem, zmniejszyłby się z 29 do 22-23 sekund. To znacząca różnica.

W przyszłej kampanii do tego grona dołączyć mają inne obiekty, gdzie przez aleję jeździ się trochę wolniej - Australia, Arabia Saudyjska oraz nawet Monako. Gdyby tak się stało, kierowcy również tam mogliby poruszać się po pasie serwisowym z prędkością 80 km/h, czyli taką, jaka jest standardem na reszcie pętli. 

Najnowszy pomysł poniósł się już po padoku w Miami. FIA ma za sobą rozmowy z zespołami, a poza tym planuje przeprowadzić kompleksową analizę. Taka koncepcja wymaga dokładnego przemyślenia, gdyż limit 60 km/h nie wziął się bez powodu, a na paru torach w alei jest naprawdę bardzo ciasno. Przyjmuje się, że konieczne byłyby też pewne modyfikacje na samych arenach zmagań.

Podniesienie ograniczenia prędkości nie jest jedyną reakcją na falę pojedynczych postojów - firma Pirelli od GP Arabii Saudyjskiej przywozi trochę bardziej miękkie mieszanki. W Dżuddzie efekt nie był szczególnie zauważalny, ale być może Miami przyniesie inny rozwój wydarzeń. Poza tym już wkrótce, na Imoli, w grze zobaczymy najbardziej miękkie ogumienie - C6.

Te same opony pojawią się też w Monako, gdzie od tego roku obowiązywać będzie z góry narzucone odbycie przynajmniej dwóch wizyt na stanowiskach serwisowych. Więcej na ten temat można przeczytać TUTAJ.