Isack Hadjar nie ma wielkich obaw co do potencjalnego przejścia do Red Bulla w sezonie F1 2026, nawet jeśli do tej pory wydawało się, że jest źle nastawiony do takiej zmiany i nie chce opuszczać Racing Bulls. Teraz wyjaśnił, że jego zachowawczość dotyczyła jedynie obecnych mistrzostw.
Pierwsze podium młodego Francuza w Formule 1 naturalnie podbiło jego notowania w hierarchii Czerwonych Byków. Już przed rundą na Zandvoort 20-latek wydawał się faworytem do zastąpienia Yukiego Tsunody w tej roli, a po dobrym wyniku w Holandii stało się to jeszcze większym tematem.
Wszyscy musieli natomiast pamiętać, że nie tak dawno temu Hadjar sceptycznie reagował na wizję takiego transferu.
- Nie czuję się gotowy na to i takie są fakty - powiedział w czerwcu. - Uważam, że lepiej będzie, jeśli zbiorę doświadczenie tu, gdzie jestem. Cieszę się każdym weekendem i cały czas uczę się wielu nowych rzeczy. Bardzo lubię jeździć moim obecnym bolidem, a co przyniesie przyszłość, to się okaże. Jako junior Red Bulla jestem za to świadomy trajektorii, która z czasem zakłada jeżdżenie dla seniorskiego zespołu.
Teraz Isack doprecyzował, że negatywnie podchodziłby tylko do kwestii tegorocznego awansu. Jego zdaniem sezon 2026 zapewni nowe rozdanie w takiej skali, że klątwa drugiego fotela powinna zniknąć.
- Szczerze mówiąc, już na początku roku pytano mnie, czy jestem gotowy, aby wskoczyć do Red Bulla w tym sezonie - przypomniał kierowca Racing Bulls. - Odpowiedź nadal jest negatywna. Nie widzę w tym sensu, nie w tej chwili. Ale sezon 2026? To inna rozmowa.
- Wtedy zespół rozpocznie zupełnie od zera i nie będzie tego gadania o drugim bolidzie. To nie będzie istotne, bo każdy zaczyna od nowa. Znajdziemy się w takiej fazie, w której konieczne będzie określenie odpowiedniego kierunku rozwoju. To w zasadzie bardzo interesujące.
Później potwierdził też, że jego zdaniem w 2026 roku zmiana zespołu ogólnie przyjdzie „znacznie, znacznie łatwiej".
Gdy media chciały wiedzieć, czy nie przeraża go wątek rozwoju maszyny, gdzie najbardziej słuchany może być Max Verstappen, to stwierdził: - Jeżeli stanie się tak, że będę jego kolegą, to zacznę dostosowywać się do zmieniającego się bolidu, ale przynajmniej się tam znajdę. Nie będę wtedy przyzwyczajony do czegoś, lecz mogę prowadzić taki samochód, jaki dostanę.
Hadjar podkreślał również, że nic nie jest gwarantowane i konieczne będzie dalsze udowadnianie swojej wartości, choć nie jest to stresująca sprawa.
- Rozmów jeszcze nie miałem, ale szczerze mówiąc, nie spieszy mi się. Jestem zrelaksowany.
- Przede mną dziewięć wyścigów, aby udowodnić, że mogę nadal robić świetną robotę. Jeżeli zacznę być pokonywany podczas każdego weekendu wyścigowego, to nie będzie to dla mnie nic dobrego.
Poza wypowiedziami, które dotyczyły specyfiki zmieniania barw przy okazji rewolucji technicznej, być może najciekawsza odpowiedź padła, gdy zapytano go o jakiekolwiek obawy względem Red Bulla. W końcu po tylu sezonach, w których drugi zawodnik był na świeczniku, można byłoby przynajmniej liczyć się z czarnym scenariuszem.
Kierowca odparł jednak: - Chcę jeździć dla najlepszego zespołu. Tylko tego chcę.