Christian Horner ujawnił, z jakimi ustawieniami w wyścigu F1 na Silverstone walczył Max Verstappen. Red Bull podjął spore ryzyko, które jednak nie przyniosło oczekiwanych rezultatów z powodu zmiennych warunków atmosferycznych.
Stajnia z Milton Keynes po nieudanym weekendzie w Austrii prezentowała się przeciętnie również podczas sesji treningowych w Wielkiej Brytanii. Wydawało się, że o pole position powalczą McLareny i Ferrari, ale w ostatnim podejściu Max Verstappen wyciągnął coś ekstra i zaskoczył rywali. Było jasne, że pomogło mu w tym małe tylne skrzydło, a RB21 w specyfikacji z niskim dociskiem nagle ożył.
Niedzielny wyścig nie był natomiast udany dla czterokrotnego mistrza świata, który miał problemy z utrzymaniem bolidu na torze i wyraźnie odstawał tempem od McLarenów w trudnych, mokrych warunkach. Lepiej spisywał się dopiero w końcowej fazie rywalizacji, gdy asfalt był suchy i kierowcy używali opon typu slick. Dzięki temu Verstappen zdołał odrobić część strat i finiszował na piątym miejscu.
W rozmowie z mediami Christian Horner wyjaśnił, jak ekstremalna była zagrywka Red Bulla, który postawił wszystko na suchy wyścig. Plan zadziałał w sobotę, ale niedzielne zmagania okazały się trudną przeprawą dla zespołu.
- Zastosowaliśmy ustawienia praktycznie na poziomie docisku aerodynamicznego z Monzy - przyznał Horner. - Udało nam się znaleźć balans, który pozwolił Maxowi zdobyć fantastyczne pole position, wyrównując liczbę wygranych kwalifikacji Sebastiana Vettela.
- Oparliśmy się na prognozie, według której istniało 20% szans na opady w niedzielny poranek. Spodziewaliśmy się suchych warunków. Nie sądzę, żeby którakolwiek z prognoz, jakie widzieliśmy, wskazywała, że deszcz będzie aż tak intensywny i spadnie tak późno.
Christian odniósł się również do rzadko spotykanego błędu Maxa Verstappena, który kosztował go spadek o kilka pozycji. Po nietypowym zachowaniu Oscara Piastriego - za które kierowca McLarena został później ukarany - wśród zawodników zapanowało zamieszanie. Tuż po wznowieniu rywalizacji Holender stracił rytm i wypadł z walki o podium.
- Najpierw zaskoczyło to Maxa, kiedy przygotowywał się do restartu. Został całkowicie zdezorientowany i nie miał świadomości, co się dzieje. Całe to przygotowanie, czyli ustawienia i przełączniki - nie udało się wprowadzić ich na czas. Oscar ruszył, Max próbował razem z nim i zaliczył obrót w zakręcie Stowe.
- Świetnie to opanował i ostatecznie wrócił na tor na dziesiątym miejscu, tuż za Carlosem. A kiedy znalazł się w środku stawki, w brudnym powietrzu i przy takich warunkach oraz naszym poziomie docisku, widać było, z jakimi trudami się zmaga. Ale gdy tor zaczął przesychać, to można było zobaczyć, jak samochód zyskuje coraz więcej tempa. Max był wtedy w stanie przebijać się przez stawkę, kończąc na P5, gdy Lance Stroll zaczął tracić tempo na miękkich oponach.
- Więc tak, to był trudny wyścig. Gdyby chociaż odbył się dwie godziny później, wynik mógłby być inny. Myślę, że McLareny byłyby dzisiaj bardzo trudne do pokonania, ale zdecydowanie powinniśmy być na podium.
Choć Verstappen był załamany zachowaniem RB21 podczas wyścigu, to szef Byków podtrzymywał, że postawienie na jedną kartę było słuszne i bronił tej decyzji.
- Gdy tor przesychał, Max był jednym z najszybszych kierowców. To ustawienie z niskim dociskiem było ryzykiem i opłaciło się wczoraj. Tak jak mówiłem, gdyby nie ta kapryśna pogoda, wszystko byłoby w porządku.
- Uważam, że z inżynieryjnego punktu widzenia była to dobra decyzja. Na torze o tak wysokich prędkościach to ma znaczenie, a zakręt Copse staje się kluczowym punktem ograniczającym i wyznacznikiem. Wczoraj Max przejeżdżał przez Copse na pełnym gazie, mimo braku dodatkowego docisku, a następnie był bardzo szybki w Becketts. Jego dwa pierwsze sektory były absolutnie znakomite.
- Sądzę, że gdyby wyścig odbywał się w suchych warunkach, Max byłby bardzo szybki w kluczowych miejscach toru, gdzie trzeba było się bronić. Dzisiaj naprawdę trudno byłoby się do niego zbliżyć, ale tego się już nie dowiemy, bo niestety pogoda pokrzyżowała plany - podsumował Brytyjczyk.