Świat F1 i całego motorsportu z uwagą spogląda ostatnio na nadchodzące wybory w FIA. Jedna z niedoszłych kandydatek, Laura Villars, podjęła wstępne kroki prawne przeciwko działaniom Mohammeda Ben Sulayema, które uznaje za nieuczciwe. Już wkrótce w Paryżu dojdzie do rozprawy oraz spotkania mediacyjnego.
Przeciwnicy obecnego szefa FIA nie poprzestali na mocnych słowach i podjęli kroki prawne, chcąc dokonać formalnej interwencji, jeszcze zanim Emiratczyk zostanie wybrany na kolejną kadencję. Uczyniła to Laura Villars, która zresztą zapowiadała takie postępowanie.
Wszystkim, którzy chcieli stanąć do walki z Sulayemem, na przeszkodzie stanęła kluczowa sprawa, czyli brak możliwości formalnego przystąpienia do wyborów. Te zostały zablokowane w dość sprytny sposób, poprzez brak odpowiedniej liczby kandydatów, dzięki którym chętni o ubieganie się o najwyższe stanowisko w sporcie samochodowym po prostu nie mieli jak spełnić wymagań. To z tego powodu z wyścigu wycofał się Tim Mayer, który między wierszami wyjawił ostatnio wiele bardzo niepokojących działań (więcej TUTAJ).
Amerykanin nie jest tym, który wszedł na drogę prawną, lecz zamiast tego zajął się składaniem skarg do komisji etyki w FIA. Do sądu udała się zaś Laura Villars, która wystąpiła o rozpoczęcie pilnej procedury. Francuskie prawo przewiduje taką opcję w awaryjnych wypadkach, a ten wątek, przy wyborach zaplanowanych już na 12 grudnia, jest jak najbardziej pilny. Podstawą do jej wniosku są obecne warunki gry, które de facto eliminują jakąkolwiek konkurencję Sulayema.
Villars odniosła na tej płaszczyźnie pierwszy sukces, gdyż paryski sąd postanowił zwołać rozprawę już na 10 listopada, na godzinę 9:30. Szwajcarska zawodniczka będzie domagać się tam odroczenia terminu wyborów w FIA aż do momentu, gdy sprawa zostanie rozstrzygnięta.
Nie są to jednak ostatnie kroki, jakie podjął sąd. Obie strony zostały zaproszone na spotkanie mediacyjne, aczkolwiek Villars twierdzi, że bezskutecznie próbowała już otworzyć dialog z Federacją. Mimo tego nie zamierza ignorować takiego zaproszenia.
- Pójdę na spotkanie mediacyjne z tą samą postawą, którą przyjmowałam od samego początku - ze spokojem, otwartością i determinację. Mam nadzieję, że to wreszcie doprowadzi do szczerego dialogu w służbie FIA, który będzie bardziej nowoczesny i powiązany z klubami członkowskimi. Dwukrotnie próbowałam już nawiązać taki dialog w kluczowych sprawach, takich jak wewnętrzna demokracja i transparentność przepisów wyborczych. Odpowiedzi, które dostawaliśmy, pokazywały niepodejmowanie tego wyzwania - powiedziała Villars dla dużych mediów, w tym The Race i BBC.
Z raportu brytyjskiej stacji wynika, że potencjalne zwycięstwo w sądzie faktycznie może zatrzymać proces wyborczy do pewnego czasu.
- Jeśli Villars wygra swoją sprawę, proces wyborczy zostanie wstrzymany do czasu zakończenia dochodzenia nt. zmian, które byłyby konieczne w procesach zarządczych w FIA. Gdyby zajęło to więcej czasu, dłużej niż do terminu wyborów, Ben Sulayem pozostałby na stanowisku, ale pełniłby funkcję tymczasowego zarządcy. Oznacza to, że nie mógłby podejmować żadnych istotnych decyzji ani wprowadzać znaczących zmian. Sąd mógłby również ustalić zewnętrznego tymczasowego zarządcę, aby zapewnić, że tak się stanie - czytamy w raporcie BBC.

