Choć Charles Leclerc nie nazwałby się dziś wybitnym znawcą motorsportu, to spróbował wytłumaczyć, co stoi za jego niespodziewanym triumfem w kwalifikacjach F1 do GP Węgier 2025. Kierowca Ferrari wyróżnił kilka interesujących czynników, w tym poprawki swojego zespołu, które dały mu dużo korzyści.

Zwycięstwem w czasówce na Hungaroringu Monakijczyk sprawił być może nawet największe zaskoczenie sezonu 2025. Zdziwieni jego wynikiem byli nie tylko kibice, ale i on sam - w końcu na przestrzeni weekendu nic nie wskazywało na to, że ktokolwiek zdoła pokonać McLareny. Co prawda to właśnie Leclerc był najlepszy w dotrzymywaniu im tempa, ale przy stratach rzędu 0,3-0,4 sekundy na okrążenie nikt nie łudził się, że coś więcej niż P3 jest realne.

Kwalifikacje odmieniła natomiast pogoda. Choć burza i deszcz ominęły tor, to ciemne chmury zrobiły swoje, gdyż temperatura nawierzchni spadła. Gdy doszła do tego zmiana kierunku wiatru, to zawodnicy momentalnie znaleźli się w zupełnie innym położeniu niż wcześniej, a najlepiej w tym wszystkim odnalazł się Leclerc. 

- Dziś jest taki dzień, kiedy po prostu nie rozumiem niczego w motorsporcie - mówił triumfator. - Te kwalifikacje były przecież okropne. Od pierwszego do przedostatniego okrążenia czułem, że nic nie jest na miejscu, jakbyśmy cofnęli się w rozwoju po trzecim treningu.

- Q1 było na granicy, ledwo weszliśmy do Q2, a potem w Q2 też byliśmy na granicy, plus zrobiłem duży błąd w zakręcie nr 4. I nagle w Q3 wszystko się zmieniło, a ja po prostu zaliczyłem czyste kółko, które w tamtych warunkach było naprawdę dobre, bo złożenie wszystkiego stanowiło wyzwanie. To najbardziej zaskakujące pole position, jakie kiedykolwiek zdobyłem. Po Q1 i Q2 myślałem, że będziemy mieć problemy ze znalezieniem się w top 5!

- Nie mam pojęcia, jak jest w McLarenie, bo nim nie jeżdżę, ale w Q3 ogólnie jechało się trudniej niż w Q2. Nie wiem, jak wypada to w porównaniu do nich, ale my na pewno zyskaliśmy w zestawieniu ze wszystkimi. Z drugiej strony, gdy ukończyłem kółko, to myślałem, że pewnie wystarczy zaledwie na P3. 

Co ciekawe, Leclerc wskazał, że być może zyskał również na strategii doboru opon na ostatni segment kwalifikacji. To pozwoliło mu inaczej wyczuć tor, w pewnym sensie nie zwracając uwagi na to, jak mocno zmieniły się warunki.

- W takiej sytuacji jak dziś konieczne jest po prostu zresetowanie wszystkiego, czego nauczyłeś się w Q1 oraz Q2, ponieważ wszystko zdaje się dosłownie inne, jak chociażby sposób pokonywania zakrętów. Wydaje mi się, że tu pomogło mi to, iż na początku Q3 jechałem na zużytych oponach.

- Kiedy Oscar i Lando założyli nowe komplety, to tor był już zupełnie inny, a oni dostosowali się do niego przy okazji drugiego przejazdu w Q3. Ja z kolei podszedłem do tej próby z myślą, że moje złe wrażenie wynikało wyłącznie ze zużytych opon. Tym samym za drugim razem pojechałem na sto procent i wszystko poszło prawidłowo. Mimo że nie czułem tego kółka, to finalnie wyszło mi bardzo dobre okrążenie.

Poprawki Ferrari uwolniły Leclerca?

Innym bardzo ważnym czynnikiem, o którym mówił Charles, są niedawne zmiany w samochodzie. Ferrari nie ma najlepszego sezonu, ale ostatnio błysnęło już wprowadzeniem dobrej podłogi na GP Austrii, a następnie słynnego zawieszenia na GP Belgii. Poszły za tym nie tylko zyski w czystych osiągach, lecz poprawa komfortu za kierownicą i w pracy nad konfiguracją. 

- Zespół naciskał jak szalony z tymi poprawkami. Ostatnio wdrożyliśmy je na Spa i to pomogło nam pójść w dobrą stronę, aczkolwiek nie znaliśmy skali. 

- Z jakiegoś powodu te usprawnienia zdecydowanie ułatwiły mi wydobywanie z samochodu nieco więcej. Jak już wielokrotnie wspominałem jeszcze przed rundą w Belgii, na początku sezonu musiałem stosować bardzo ekstremalne ustawienia, aby wydobyć z auta jak najwięcej podczas kwalifikacji. Idąc w tym kierunku, doświadczaliśmy jednak bardzo nierównego zachowania, a mi z trudnością przychodziło poczucie, że zawsze mam pełną kontrolę.

- Dopiero wprowadzone na Spa ulepszenia pomogły mi nieco bardziej zbliżyć się do rozsądnego zakresu ustawień bolidu. Wydaje mi się, że teraz lepiej pasuje on do mojego stylu jazdy w kwalifikacjach, kiedy zaczynam mocno naciskać. Jest to naprawdę ważne, ponieważ od początku miałem szczególne trudności w kwalifikacjach, które zazwyczaj są jedną z moich mocnych stron. Od Belgii zaczęło to do mnie powoli wracać.

Poproszony o rozwinięcie wątku zmiany zachowania usprawnionego modelu SF-25, Leclerc powiedział o czymś, co doskonale kojarzy się kibicom właśnie z nim - o kontrolowaniu auta na granicy przyczepności, co nagle jest możliwe.

- Wcześniej samochód był bardzo nieprzewidywalny i robiło się trudno, gdy chciałem powalczyć o ostatnią dziesiątą czy nawet pół dziesiątej sekundy w Q3. To było ekstremalnie trudne do wykonania, a gdy tylko przekroczyło się granicę, to konsekwencje były ogromne. Teraz mogę trochę więcej pogrywać z limitami. Gdy odrobinę je przekraczam, to nie tracę aż tyle. Samochód jest więc bardziej przewidywalny, a to dobra rzecz.

- Nie wiem [jak będzie na mokro]. Nie wydaje mi się, że to tam oczekujemy największych zysków, natomiast zakładam, iż również odczuję różnicę. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale na pewno pierwsza połowa wyścigu na Spa była lepsza niż na Silverstone. Zobaczymy. Obyśmy jutro dostali kolejną porcję dobrych odczuć w takich warunkach.