Kimi Antonelli został przeproszony przez Helmuta Marko za słowa, które rozkręciły nagonkę po wyścigu F1 w Katarze. Włochowi zarzucano celowe puszczenie Lando Norrisa, które może mieć wpływ na wynik mistrzostw. Swój komunikat wydały także Red Bull Racing oraz FIA.
Po wczorajszym wyścigu F1 bardzo dużo mówi się o młodym kierowcy Mercedesa, który na ostatnich okrążeniach bronił swojej pozycji przed mocno napędzonym i walczącym o mistrzostwo Lando Norrisem. Z uwagi na charakterystykę toru Lusail i fakt niewydłużenia strefy DRS reprezentant McLarena miał spore problemy z wyprzedzeniem tegorocznego debiutanta. Finalnie Norris znalazł się z przodu dopiero wskutek błędu, którego na koniec dopuścił się jego rywal.
Nagrania pokładowe z bolidu Antonellego jasno pokazują, że doszło do chwilowej utraty kontroli, a następnie szerokiego wyjazdu, co z automatu wykorzystał będący za nim Lando. Początkowo jednak nie było to jasne, bo zawiodła realizacja telewizyjna, która pokazała wszystko tak, jakby Norris magicznie zyskał pozycję, a dodatkowo puściła pełny wątpliwości komunikat radiowy Gianpiero Lambiase.
Błąd Kimiego został bardzo szybko uznany za podejrzany, przez co w środowisku zaczęto rozważać, czy było to celowe. Takie sugestie popłynęły nie tylko z powodu wypowiedzi GP, ale też Helmuta Marko. Wobec tego, że to akurat Norris skorzystał na zajściu, a sam nie jest najbardziej kochany przez kibiców, takie słowa rozeszły się szerokim echem. W następstwie tego 19-latek stał się obiektem ataków w mediach społecznościowych.
Już same wypowiedzi Toto Wolffa, który autorów teorii spiskowych nazwał „bezmózgowcami” i wysłał ich na badania, pokazały, że w następnych dniach sprawa może nie rozejść się po kościach. The Race doniosło dziś, że Mercedes miał wyłapać 1100% więcej hejtu na kanałach Antonellego, zahaczającego nawet o groźby śmierci, w związku z czym planował interwencję w FIA.
Nagonkę potraktowano więc bardzo poważnie, przez co w poniedziałek w ciągu paru godzin pojawiły się różne oświadczenia oraz przeprosiny. W pierś uderzył się przede wszystkim Helmut Marko, który udzielił komentarza serwisowi F1-Insider. Lambiase miał wycofać się z wiadomości radiowej jeszcze w niedzielę, w prywatnej rozmowie z Wolffem.
- Spojrzałem dokładniej na nagrania - powiedział Marko. - Za pierwszym razem Antonelli mógł trochę mocniej powalczyć, a za drugim po prostu popełnił błąd. To nie było intencjonalne. Jest mi przykro, że oberwało mu się za to w internecie. I żeby było jasne, nie uważam, że specjalnie przepuścił Norrisa.
Swoje zdanie głośno wyraził także Red Bull: - Komentarze, które pojawiły się przed zakończeniem i bezpośrednio po GP Kataru, sugerujące, że kierowca Mercedesa, Kimi Antonelli, celowo pozwolił się wyprzedzić Lando Norrisowi, są ewidentnie fałszywe. Nagrania jasno pokazują, że Antonelli chwilo stracił panowanie nad samochodem, co pozwoliło Lando zyskać pozycję. Szczerze ubolewamy nad tym, że Kimi od wczoraj stał się obiektem ataków w internecie.
Międzynarodowa Federacja Samochodowa również wydała swój komunikat: - FIA wraz z kampanią United Against Online Abuse potępiają hejt i znęcanie się w jakiejkolwiek formie. Absolutnie krytyczną misją pozostaje, aby wszyscy, którzy są związani z naszym sportem, mogli robić to w bezpiecznym i pełnym szacunku środowisku. Wspieramy Kimiego Antonellego i apelujemy do szerokiego grona obserwatorów, online i offline, aby kierowców, zespoły, oficjeli i cały sportowy ekosystem traktować z szacunkiem oraz zrozumieniem, na które zasługują.

