Andrea Stella i kierowcy McLarena wytłumaczyli, dlaczego Lando Norris dostał taką strategię, która pozwoliła mu wygrać wczorajszy wyścig F1 na Węgrzech pomimo tego, że to Oscar Piastri jechał z przodu.
Rywalizacja na Hungaroringu zakończyła się niespodziewanym triumfem wicelidera mistrzostw, który początkowo wydawał się być daleko od takiego sukcesu. Można wręcz powiedzieć, że to właśnie gorsze otwarcie i znalezienie się w pozycji, w której trzeba było szukać innych rozwiązań, było jego największym sprzymierzeńcem.
Pirelli i zespoły przewidywały, że dwa pit stopy będą najszybszym sposobem na pokonanie wyścigu. Gdy jednak Norris stracił kontakt z prowadzącą dwójką, to mógł rozglądać się za próbą zrobienia czegoś nieoczywistego. Komunikacja sugerowała, że na jeden pit stop postawił trochę na zasadzie „nie mam nic do stracenia”. Jak sam mówił, miał nadzieję, że w przebiciu się wyżej pomogą mu raczej okoliczności, a nie czyste tempo.
- Gdy mój inżynier zapytał o jeden pit stop, to byłem jakieś 7 sekund za Oscarem i 9 za Charlesem - opowiadał Lando. - Może to nie tak, że miałem po wyścigu, ale szanse na powalczenie z nimi przy idealnej taktyce dwóch postojów były malutkie. Nie miałem więc wielkich oczekiwań i bardziej liczyłem na wyjazd samochodu bezpieczeństwa, VSC lub na cokolwiek innego, co przywróciłoby mnie do walki. Nic takiego się nie wydarzyło.
- Gdy inżynier zadał to pytanie, to nie miałem wielkiej pewności, lecz to była najlepsza szansa na to, aby coś zdziałać. Okazało się, że to trudniejsza sprawa, ale dzięki temu mogłem do końca walczyć o wygraną. Nie jestem przekonany, że czułem się tak, jakbym był na najlepszej strategii, natomiast przy tym, jak trudno się wyprzedza, wypaliło to całkiem nieźle.
Również przełożony Norrisa, Andrea Stella, tłumaczył później, że McLaren zwyczajnie szedł za rozwojem wyścigu i trzymał się wcześniejszych założeń.
- Naszą podstawową strategią miały być dwa postoje - potwierdził Włoch. - Nieszczególnie myśleliśmy o tym, że jedna zmiana będzie możliwa, więc Oscar dostał naturalną taktykę dwóch pit stopów. Przy okazji pierwszego próbowaliśmy pokonać Leclerca, a później przeciągnęliśmy zjazd, aby wyprzedzić go dzięki posiadaniu zapasu w oponach. To zadziałało.
- Chcieliśmy spróbować wyprzedzić Leclerca za pierwszym razem, lecz wiedzieliśmy, że będziemy mieć drugą szansę już później. W tamtym momencie Lando był poza zasięgiem jakiegokolwiek zagrania, bo jego opcja strategiczna została odkryta dopiero w trakcie tego, jak przeciągaliśmy jazdę na początku. Po prostu zobaczyliśmy, że był w stanie trzymać bardzo dobre czasy okrążeń.
- Następnie [za drugim razem] chcieliśmy dać Oscarowi wystarczający zapas po stronie opon, aby mógł wyprzedzić Leclerca, ale jednocześnie pozwolić mu na uczciwą walkę z Lando. To oznaczało bycie na optymalnej strategii dwóch postojów, a myśląc o Ferrari, nie chcieliśmy za bardzo odchodzić od optymalnej wersji. W innym wypadku to byłoby nieuczciwe w odniesieniu do jego starcia z Lando.
Stella podkreślił później, że McLaren w ogóle nie nastawiał się na to, iż strategia Norrisa przyniesie jakiekolwiek korzyści.
- Jeśli chodzi o Lando, gdy przytrzymaliśmy go na torze, to nie zakładaliśmy, że ta taktyka będzie możliwa. Dlatego należy mu się uznanie. Był w stanie poskładać wiele okrążeń na dość zużytym ogumieniu, a wtedy, podczas pierwszego stintu, zaczynaliśmy się przekonywać, że jeden pit stop wydawał się wchodzić do gry. To nie tak, że rozpoczęliśmy wyścig z wiedzą o tym, iż będziemy musieli wybierać. Uważaliśmy, że dominująca będzie strategia na dwa pit stopy.
- Różne opcje i różne strategie to zwyczajnie część tego sportu. Chcemy upewnić się, że żaden kierowca nie będzie zaskoczony. Nie sądzę, że któryś z nich był.
To, w jaki sposób ułożył się wyścig, rozumiał także sam Piastri. Australijczyk wskazał, że jego kolega jechał z tyłu, więc mógł poszukać nietypowego rozwiązania i nie przejmować się zbytnio wizją niepowodzenia.
- Musieliśmy coś zrobić, aby pokonać Lecleca - mówił lider mistrzostw. - To, czy mamy wystarczająco dobre tempo, aby przefrunąć obok niego i wygrać wyścig, nie było takie oczywiste. No i spróbowaliśmy. Czy to się sprawdziło? Nie wiem.
- Zawsze łatwiej zaryzykować, gdy jesteś z tyłu. Jeśli chodzi o Lando, przy jednej zmianie opon on nie miał w zasadzie niczego do stracenia, a ja już tak. Ocenimy to i zobaczymy, czy można było zrobić coś innego, lecz dwa pit stopy od początku były planem na wyścig. Nie za bardzo dyskutowaliśmy więc o wykonaniu tylko jednego. To z pewnością było ryzyko.
- Tak, rozmawialiśmy o tym, więc to podejście nie było zupełnie odrzucone. Gdy jednak zapytano mnie o nie w trakcie wyścigu, to trudno było ocenić, czy to najlepsze wyjście. Jak mówiłem, gdy jesteś z tyłu, to opłacalność ryzyka wygląda inaczej. Nie wiem, czy mogliśmy dopasować się do Lando. Chcieliśmy wygrać wyścig, a najlepszym sposobem na pokonanie Lando jest wygranie wyścigu.