Mimo zwycięstwa Maxa Verstappena w USA McLaren spokojnie podchodzi do wizji utracenia mistrzostwa świata kierowców w sezonie F1 2025. Zdaniem Andrei Stelli wyścig Lando Norrisa miał w sobie kilka plusów, które obniżają temperaturę w obliczu potencjalnej pogoni lidera Red Bulla.

Rundy po wyjeździe z Europy nie układają się pomyślnie dla McLarena. Choć zespół z Woking z ogromną przewagą zapewnił sobie mistrzostwo konstruktorów, to sytuacja w klasyfikacji kierowców staje się coraz bardziej skomplikowana. Ostatnie zwycięstwo kierowcy McLarena miało miejsce pod koniec sierpnia, gdy Oscar Piastri triumfował w Grand Prix Holandii.

Od tamtej pory Australijczyk znalazł się w wyraźnym kryzysie, a dodatkowo Red Bull znacząco poprawił formę po przyjściu Laurenta Mekiesa, odblokowując sporo potencjału samochodu. Do tego dochodzi mistrzowska jazda Maxa Verstappena, który wykorzystuje każdą okazję, by zredukować straty w klasyfikacji generalnej.

Zagrożenie ze strony Holendra jest coraz poważniejsze, a McLarenowi nie pomaga coraz więcej rzeczy. To między innymi dlatego w niedzielny poranek pewien szum wywołała wypowiedź szefa ekipy, który powiedział, że to konkurenci mają teraz najlepszy pakiet, tzn. połączenie człowieka i maszyny. 

- Muszę przyznać, że w tej chwili Verstappen i Red Bull są najlepsi. Do pewnego momentu opowiadaliśmy o wpływie układu torów, jak w Baku, w Singapurze i częściowo w Austin. Ale strata, której doświadczyliśmy do Maxa [w sobotę], nie może być kwestią samego toru. To jasne, że Red Bull wykonał progres. Mam nadzieję, że jest to powiązane [z obiektami], chociaż to złożona sprawa. Ogólnie zaś sądzę, że niekoniecznie doświadczymy jeszcze takiej przewagi [McLarena] jak w niektórych rundach w tym roku - tłumaczył Stella po głównej czasówce. 

Co prawda po niedzielnym wyścigu sytuacja McLarenów w klasyfikacji indywidualnej tylko się pogorszyła, ale 54-latek złagodził swój ton. Pomogło mu w tym bardzo dobre tempo Norrisa, które przyćmiła defensywna wirtuozeria Leclerca. 

- Przede wszystkim ten wyścig to coś, co daje nam swego rodzaju upewnienie. Gdyby nie ciekawa walka z Charlesem, Lando miałby tempo na zwycięstwo. Oczywiście musiałby zdobyć pozycję na torze, co przy Maxie nie jest łatwe, a strategia jednego postoju nie dałaby mu wielu taktycznych okazji. Ale patrząc na osiągi? Upewniliśmy się, że mieliśmy tempo do walki na wygraną. Sprint trochę utrudnił nam dobór ustawień, a teraz widzimy, że był jeszcze większy potencjał do odblokowania.

Teoretyzując, co by było, gdyby nie obrona Częstochowy Monako, Andrea powiedział, że oglądalibyśmy „zupełnie inny wyścig, już przeciwko Maxowi”.

McLaren nie panikuje w obliczu formy Verstappena

Mówiąc o samej szarży Verstappena, Włoch nie widział powodów do paniki, skoro sam zapowiadał taki scenariusz kilka rund temu.

- Moim zdaniem zagrożenie jest dokładnie takie jak w Baku. Mówiłem to też wczoraj, a wcześniej poprosiłem o zapisanie tego wielkimi literami. I tak, Max jest w walce o mistrzostwo świata kierowców. Gdy coś mówię, to nie dlatego, że mam taki kaprys, tylko z uwagi na doświadczenie, rozumienie trendu czy znajomość torów, które są przed nami. Dla mnie to żadna tajemnica. 

- Wiemy, że gdy Max ma auto na odpowiednim poziomie, to staje się bardzo poważnym kandydatem do zwycięstwa. To nie zmienia naszego spojrzenia na tę sytuację. Musimy tylko maksymalizować swoje weekendy. Na pewno mamy dużą okazję, aby zakończyć sezon z mistrzostwem. To jest w naszych rękach, a nie nikogo innego. 

Choć Stella stara się chłodzić atmosferę, to mediach coraz częściej przewija się wizja konieczności postawienia na jednego kierowcy w walce o tytuł. On jednak zamierza kierować się tylko liczbami.

- Mamy pięć wyścigów i dwa sprinty, aby uciec Maxowi. Przed nami są dobre tory dla naszego bolidu. Tu i wcześniej mogliśmy za to wycisnąć z auta więcej, czego świadomość mają też kierowcy. Oni również mogli zrobić lepszą robotę. 

- Patrzymy więc na to jak na okazję do ucieczki. A jeżeli chodzi o tego typu decyzję, ona będzie jedynie podyktowana matematyką. Mówiłem wcześniej o doświadczeniu, a doświadczenie podpowiada mi ostatnie wyścigi sezonów 2007 i 2010, gdzie to ten trzeci kończył z tytułem. Nie będziemy zamykać drzwi, zanim nie zrobi tego sama matematyka.