Dobra forma Red Bulla w GP Emilii-Romanii 2025, które zostało wygrane przez Maxa Verstappena, zaskoczyła McLarena. We wczorajszym wyścigu F1 stajnia z Woking nie pokazała takiego tempa, do jakiego przyzwyczaiła wszystkich ostatnio.

Rywalizacja na Imoli od początku była przedstawiana jako ta, która może rozstrzygnąć się samym startem. Tak też się stało, ale w późniejszej fazie McLaren, który jest najmocniejszy w trybie wyścigowym, nie miał wielkiej odpowiedzi na Red Bulla. Częściowo odpowiadała za to strategia, przez którą Oscar Piastri znalazł się w innym miejscu stawki, aczkolwiek w pierwszej fazie również nie wydawał się przesadnie naciskać na Verstappena.

Zdaniem szefa McLarena zawody nie musiały być jednak tak bardzo zależne od startu. Co prawda zespół liczył się z tym, że nie powtórzy dyspozycji sprzed dwóch tygodni, ale nie zakładał, że nie nawiąże walki.

- W Miami mieliśmy bardzo mocne tempo, ale wiedzieliśmy, że z uwagi na tor i inne warunki ten wyścig będzie bardziej zbalansowany - opowiadał Andrea Stella. - Mieliśmy świadomość, że tak samo będzie w kwalifikacjach, jak w Arabii czy w Japonii. Muszę jednak powiedzieć, że dziś zostaliśmy trochę zaskoczeni. 

- Szczerze mówiąc, tempo Red Bulla, który był bardzo konkurencyjny, doprowadziło do tego, że o losach wyścigu zadecydowało zajście z zakrętu nr 1. Później próbowaliśmy gonić, ale nie mieliśmy wystarczająco dobrego tempa, aby pokonać Maxa po tym, jak objął prowadzenie. 

Stellę następnie dopytano o to, dlaczego tym razem McLarenowi nie pomogły temperatury. W niedzielę na Imoli zrobiło się cieplej, a mimo tego po przewadze z Miami nie było śladu - do tego stopnia, że podczas swojego spotkania z mediami tym obszarem pochwalił się Christian Horner.

- To dobre pytanie. Musimy przejrzeć dane, zachowanie opon i zakres temperatur, w jakich pracowały - kontynuował Stella.

- Moim zdaniem to kombinacja. Red Bull rozwijał samochód przez ostatnie wyścigi i zrobił krok do przodu. Może pewnego dnia będę mógł pokazać to z telemetrią, ale prędkości w zakrętach, porównując do Miami, nie są takie same. Samochód ma tutaj całkowicie inną mapę aerodynamiczną. Wiemy, że nasz bolid jest mocny na takich torach jak Miami, Bahrajn czy Chiny, ale gdy mamy do czynienia z szybkimi zakrętami, jak na Imoli, to nie dysponujemy wielką przewagą. To kombinacja toru i progresu Red Bulla. 

Podobne zdanie na ten temat ma też Lando Norris, który przypomniał, że na szybkich torach Verstappen pokonywał już McLareny.

- Na wielu obiektach, gdzie są szybkie zakręty, mamy trochę problemów w porównaniu do Red Bulla - mówił Brytyjczyk. - To w takich miejscach, w szybkich sekcjach, cierpieliśmy przez cały sezon. Trzeba nad tym popracować, bo być może to zabolało nas w ten weekend. Mówimy to już od początku. Max kilka razy pokonał nas w kwalifikacjach, a teraz przełożył tempo na niedzielę. Czasem byli już z przodu, ale wtedy brakowało im tego. Popracowali nad czymś, tempo było już lepsze, a my zapłaciliśmy cenę za to, że nie byliśmy wystarczająco mocni.