Formuła 1 poinformowała o przedłużeniu umowy z GP Miami. Ponieważ dotychczasowy kontrakt był już długi, a nowy jest 10-letni, to wyścig zapewnił sobie miejsce w harmonogramie na bardzo długi czas, aż do 2041 roku.

Królowa motorsportu po latach prób i paru bataliach w końcu pojawiła się w jednym ze swoich wymarzonych miejsc, organizując wyścig na półulicznym torze przy Hard Rock Stadium. Od 2022 roku jest to wydarzenie z wielką pompą, pełne celebrytów i wszystkiego, co komercyjnie mogą oferować Stany Zjednoczone. 

Nie jest to co prawda ulubiona runda wielu fanów i wyścigowych purystów, ale ze względu na aspekt marketingowy GP Miami ma mocną pozycję i jest ważną częścią kalendarza F1. Świadczył o tym już poprzedni kontrakt, który obowiązywał do 2031 roku.

Pozycja zawodów nigdy nie wydawała się zagrożona, ale dzisiejsze ogłoszenie i tak jest pewną niespodzianką. Zawarto bowiem niesamowicie długie porozumienie, sięgające 2041 roku.

To rekordowo długi kontrakt - choć obecnie wiele torów ma już umowy do kolejnej dekady, to nikt nie zahaczył jeszcze o datę z czterdziestką. Pierwsze miejsce do tej pory dzierżyło Melbourne, które jest pewne swego do sezonu 2037.

- W ciągu zaledwie trzech lat GP Miami osiągnęło status jednego z najważniejszych i najbardziej spektakularnych wyścigów w naszym kalendarzu - powiedział szef F1, Stefano Domenicali. - To niesamowity przykład jakości i wizji, które dobrze oddają wizję i ambicję, jaką F1 ma w Stanach Zjednoczonych. Przedłużenie kontraktu do 2041 roku to strategiczny krok milowy o ogromnym znaczeniu, wzmacniający naszą obecność w Ameryce i konsolidujący coraz silniejszą więź z tutejszymi kibicami, których liczba i zaangażowanie rosną jak nigdy wcześniej.

Długość wszystkich kontraktów torów F1 można sprawdzić TUTAJ.