Oscar Piastri wytłumaczył, co stało za jego wpadkami z GP Azerbejdżanu. Lider sezonu F1 2025 nie dojechał dziś do mety, a w ciągu dwóch najważniejszych sesji zaliczył aż trzy pomyłki. Jest jednak jedna rzecz, która go pociesza.
Australijczyk nie będzie najlepiej wspominał weekendu w Baku. Już sobota zakończyła się dla niego kiepsko, gdyż rozbił się w kwalifikacjach. W wyścigu miał zacząć odrabiać straty, lecz nie przejechał nawet jednego pełnego okrążenia.
Piastri swoje błędy określił mianem prostych i unikał szukania wymówek. Komentując sam wypadek, powiedział, że dokonał złej oceny przyczepności i nie był wystarczająco ostrożny.
- Po prostu zblokowałem koła i pojechałem prosto. Przeceniłem przyczepność. Prawdopodobnie brudne powietrze to duża część tego, lecz lepiej zakładać, że przyczepność będzie niska. Nie zamierzam winić tu niczego innego. To ja popełniłem dwa proste błędy.
Pierwsza wpadka, czyli falstart, wynikała z chęci wykonania zbyt dobrego startu i wstrzelenia się w światła. To zresztą mogło odbić mu się czkawką w następnym wyścigu, ale z pomocą przyszedł tu przepisowy bałagan.
- Na starcie pomyliłem się przy samych światłach. Chyba za bardzo chciałem antycypować, kiedy zgasną. To prosty błąd, po którym wszedłem w tryb anti-stall. Od tego momentu wszystko się posypało.
Mimo tego Piastri nie zamierza długo rozpamiętywać rozczarowującego występu. Wyraźnie pocieszający jest dla niego fakt, że nie mylił się z powodu przesadnego naciskania, które mogłoby być niezbędne w słabszej maszynie.
- Po takim weekendzie nigdy nie będziesz czuć się wspaniale, ale ostatecznie uważam, że tempo było dobre. Rzadko kiedy mam tyle błędów po stronie tego, co sam kontroluję. Skupiam się na tym, aby zostawić to za sobą.
- Byłbym wręcz znacznie bardziej zmartwiony, gdyby te błędy wynikały z prób nadrobienia czasu. Oczywiście pomyłki są kosztowne, ale dotyczyły takich rzeczy, które bardzo łatwo można naprawić.