F1 cały czas próbuje rozwiązać problem nudnych wyścigów, które przejeżdżane są na jeden pit stop. W tym celu do pracy zabrało się Pirelli, które ostatnio coraz chętniej modyfikuje dobór opon. W GP Wielkiej Brytanii 2025 kierowcy pojadą na bardziej miękkich oponach, a z kolei podczas GP Belgii będą mieć do dyspozycji mieszanki w nietypowym układzie.
Od kilku rund sporo mówi się o tym, że Formule 1 zależy na miękkim wymuszeniu na ekipach jazdy na dwa pit stopy, ewentualnie pozwolenia na jazdę inną strategią, która byłaby niedaleko od tej optymalnej. Co prawda w Monako obejrzeliśmy dwie obowiązkowe zmiany, ale chodzi tu o naturalne rozwiązanie, które zachęci do tego w sposób sportowy.
Obecny problem serii polega na tym, że zespołom często nie opłaca się dwukrotnie odwiedzać alei, gdyż wiąże się to z większymi stratami czasowymi, które trudno nadrobić na torze. To właśnie dlatego w pewnym momencie rozważano podwyższenie limitu prędkości w pit lane, co pozwoliłoby zmniejszyć straty o dobrych kilka sekund.
Innym wyjściem jest doprowadzenie do tego, aby dwa postoje były preferowane, a pojedynczy ryzykowny lub wolniejszy. Pomaga w tym m.in. poważniejsze zużycie opon, które najłatwiej zwiększyć poprzez przywożenie bardziej miękkich mieszanek. Takie zagrywki oglądamy regularnie od GP Arabii Saudyjskiej, a na Imoli i w Monako w grze były nawet nowe komplety, czyli C6.
W ten weekend w Hiszpanii naturalnie kierowcy założą najtwardsze zestawy, a za dwa tygodnie w Kanadzie te najbardziej miękkie. Wybory na ostatnie rundy przed wakacjami poznaliśmy za to dopiero dzisiaj. Tutaj też wystąpiły zmiany, ale tylko dwie.
Pod koniec czerwca w Austrii i pod koniec lipca na Węgrzech zespoły dostaną to samo co rok temu - mieszanki C3, C4 i C5. To dość oczywiste decyzje, bo gdyby Pirelli wskazało kłopotliwe opony C6, byłoby to bardzo odważne.
Włosi postanowili zaryzykować przy okazji Silverstone i Belgii, obejmując dwa zupełnie inne podejścia - w jednym przypadku będzie to klasyczne posunięcie, a w drugim już nie.
Choć obiekt w Wielkiej Brytanii jest znany z dużego obciążania ogumienia i sprawiał już problemy samemu dostawcy, to w tym roku ten sięgnął po bardziej miękkie zestawy, czyli C2, C3 i C4. Argument jest jeden: „Celujemy w umożliwienie szerszego doboru strategii, przez co jeden i dwa postoje będą tak samo atrakcyjne”.
Jeszcze ciekawiej wypada Spa-Francorchamps. Tam zastosowany zostanie rzadko widywany zabieg, czyli dodatkowy stopień różnicy - zespoły otrzymają komplety C1, C3 i C4, bez C2. Pirelli chce, aby dzięki temu taktyka jednej wizyty w alei wiązała się z ryzykiem zaliczania gorszych czasów, co także może pchnąć strategów w stronę dwóch zmian.
Gdy ostatnim razem Pirelli poszło w kierunku przeskoczenia jednej mieszanki, to poniosło porażkę. Miało to miejsce w GP Australii 2022, gdzie korzystano z C2, C3 i C5. Niestety kłopotliwe okazały się te twardsze opony, które były zwyczajnie za twarde. Doskonale pokazał to Alex Albon, który pokonał prawie cały dystans wyścigu na jednym zestawie, a obowiązkową zmianę odhaczył pod sam koniec, wyrywając pojedynczy punkcik.