Charles Leclerc udzielił dość gorzkich wypowiedzi po treningach F1 w Bahrajnie. Choć nowy pakiet Ferrari działa, to nie pozwala rzucić wyzwania potężnym McLarenom.
Poprawki modelu SF-25 to jeden z najważniejszych tematów weekendu na torze Sakhir. Scuderia po słabym początku sezonu 2025 walczy o zaliczenie dużego kroku i ponowne wmieszanie się do czołówki. W tym pomóc ma przede wszystkim nowa podłoga.
Oczywiście jasne jest, że jedna rzecz magicznie nie przywróci stajni z Maranello na szczyt, a skala problemów po pierwszych wyścigach wydaje się być większa i potrzebować dodatkowych prac. Właśnie to wynika z komentarzy Charlesa Leclerca, który co prawda docenił nowy pakiet, ale nie miał przesadnych powodów do radości.
- Tak, części zrobiły to, czego oczekiwaliśmy. To pozytywne, ale niestety strata do McLarena ciągle pozostaje zbyt duża - powiedział Monakijczyk.
- Musimy maksymalnie wykorzystać taki potencjał samochodu, jaki mamy teraz. Nie wiem, czy to oznacza finisz na P3 czy P5, ale musimy to zrobić. Liczę, że w pewnym momencie ponownie będziemy najszybsi. Wtedy znowu trzeba będzie to zmaksymalizować, choć już nie w walce o P3, lecz o zwycięstwa.
Gdy zapytano go o zachęcające tempo z treningów, Leclerc wskazał, że na tle McLarena nie jest to nic wyjątkowego.
- Staram się iść w takim kierunku, który pozwala wyciskać więcej z samochodu. Tylko szczerze mówiąc, potencjał samochodu pozostaje taki sam i nie jesteśmy wystarczająco szybcy. McLareny są po prostu na innej planecie. To irytujące, ale jest tak, jak jest. To motywuje mnie, aby zmniejszyć te straty, aczkolwiek oni są nieprawdopodobnie szybcy.
Lewis Hamilton wypowiedział się o usprawnieniach dyplomatycznie i jedynie podziękował zespołowi.
- Poprawki na pewno działają i chcę podziękować wszystkim, którzy nad tym pracowali. To nigdy nie jest prosta sprawa i wymaga wielkiego nakładu pracy. Dobrze widzieć, że zrobiliśmy krok do przodu, a teraz staramy się wyciągnąć z pakietu jeszcze więcej - stwierdził Brytyjczyk.