Red Bull otrzymał ostrzeżenie za dziwny i potencjalnie niebezpieczny incydent z udziałem Maxa Verstappena. W trakcie drugiego treningu przed GP Węgier 2025 czterokrotny mistrz świata F1 musiał wyrzucić ręcznik ze swojego bolidu.
Różne rzeczy znajdowały się już w samochodach Formuły 1 - od śrubokrętów, przez telefon u Roberta Kubicy, aż po standardowe komponenty chłodzące - a dziś w jednym z nich wylądował ręcznik.
Zwykle, gdy coś takiego pojawia się w miejscu pracy zawodników, to ci albo zgłaszają problem zespołowi, albo starają się dojechać z przedmiotem po cichutku, byle tylko uniknąć gniewu komisji sędziowskiej. Jej reakcja często zależy od tego, jak problematyczne i duże jest ciało obce, natomiast samo opuszczenie garażu z czymś, co nie jest elementem wyposażenia, uznaje się za przewinienie i narażenie innych na niepotrzebne ryzyko.
Podczas popołudniowej sesji na Hungaroringu Max Verstappen znalazł rzecz, która normalnie służy mu do wycierania twarzy. Nie jest to ciężki czy twardy przedmiot, więc nie stanowił aż tak wielkiego zagrożenia, ale sam fakt jego obecności przyciągnął uwagę arbitrów właśnie z powodu wypuszczenia maszyny w potencjalnie niebezpiecznym stanie.
Dochodzenie nie przyniosło żadnych wstrząsających rozstrzygnięć m.in. przez to, że chodziło o coś miękkiego, wykonanego z materiału. Sędziowie podeszli do tej wpadki łagodnie i jedynie ostrzegli Red Bulla, choć nie podarowali sobie wspomnienia, że nawet ręcznik może wyrządzić niepotrzebne szkody.
- Krótko po tym, jak kierowca samochodu nr 1 opuścił garaż, zauważono, że wyrzucił ręcznik ze swojego kokpitu. Zawodnik tłumaczył, że jeszcze w garażu ręcznik do twarzy zsunął się z jego uda na bok siedzenia, a zespół nie miał świadomości tego, że przedmiot pozostał w kokpicie. Gdy Verstappen zorientował się, że właśnie tak jest, to zjechał na prawą stronę toru i spróbował wyrzucić ręcznik tak, aby ten poleciał możliwie jak najdalej od auta i trasy - czytamy w uzasadnieniu.
- Sędziowie stwierdzili, że ręcznik mógł potencjalnie wpaść w okolice stóp i wpłynąć na to, w jakim stopniu kierowca kontroluje samochód. Z tego powodu stwierdzono, że bolid został wypuszczony w niebezpiecznym stanie. Arbitrzy ocenili natomiast, że jest to inna sprawa niż w przypadku twardych (i potencjalnie zagrażających) przedmiotów, które pozostawia się w kokpicie, więc potraktowali ją łagodniej, nakładając ostrzeżenie na zespół.