Tekst: Bruno Wilk.
Carlos Sainz z pewnością zaliczy GP Australii do wyjątkowo rozczarowujących weekendów. Po obiecujących wynikach testów przedsezonowych, gdzie Williams prezentował zaskakująco dobre tempo, oczekiwania były wysokie. Jednak podczas kwalifikacji na torze Albert Park Hiszpan zajął dziesiąte miejsce, przegrywając z Alexem Albonem, który uplasował się na szóstej pozycji. Najgorsza była jednak niedziela i kraksa na samym początku zawodów.
Wyścig Sainza zakończył się już na pierwszym okrążeniu. Po wypadku Jacka Doohana, który uderzył w bariery, na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa. Podążając za nim, Sainz stracił panowanie nad swoim bolidem w ostatnim zakręcie i uderzył w ścianę.
Zespół zrzucił winę za incydent na specyficzne mapowanie skrzyni biegów w trybie samochodu bezpieczeństwa.
James Vowles, szef stajni, wyjaśnił w rozmowie ze Sky: - To nieco dziwne i musimy to dokładniej przeanalizować. W praktyce doszło do zmiany biegu przy częściowym otwarciu przepustnicy, ale moment obrotowy był większy, niż akurat spodziewał się tego Carlos.
Choć Sainz nie mógł kontynuować wyścigu jako kierowca, to w pewnym sensie ciągle brał w nim udział. Vowles zdradził, że jego zawodnik dołączył do inżynierów, aby wspierać Alexandra Albona. Najwyraźniej lata spędzone w Ferrari, gdzie z doborem taktyki bywa… delikatnie mówiąc różnie, nauczyły go czegoś więcej niż tylko znoszenia rozczarowań.
Ze słów Vowlesa wynika, że to dzięki jego doświadczeniu Williams miał podjąć kluczową decyzję o zmianie opon na przejściowe w idealnym momencie. To pozwoliło Albonowi ukończyć rywalizację na wysokiej pozycji.
- Mieliśmy dziś dodatkowego stratega, którym był Carlos - tłumaczył James. - Jego spostrzeżenia były niezwykle przydatne wtedy, gdy należało założyć opony przejściowe. Widzieliście, że kilka ekip miało wątpliwości, czy próbować wytrzymać na torze, a Carlos był stanowczy i powiedział: „Nie przetrwacie na tym w ostatnich kilku zakrętach”. I miał absolutną rację. Pomógł nam w podjęciu tej decyzji. Pit stopy i strategia były dziś znakomite. Gratulacje dla zespołu.
Albon zjechał do boksów jako trzeci w stawce, tuż po Lando Norrisie i George'u Russellu, co pomogło mu uzyskać świetny rezultat. Był to niemalże najlepszy moment na zjazd - jak wyjaśnił później Andrea Stella z McLarena, być może jedyną lepszą opcją byłoby prewencyjne udanie się do alei ciut wcześniej.
- W pewnym momencie, przed opadami deszczu, Lando zapytał, czy nie powinniśmy prewencyjnie zjechać po przejściówki - opowiadał Stella. - Co prawda woleliśmy nie działać zbyt szybko, co akurat jest wnioskiem z przeszłości, ale trzeba tu oddać coś Lando. Patrząc na to, w jaki sposób nadeszły opady, prawdopodobnie mądrą opcją byłby zjazd okrążenie wcześniej. Powinniśmy sprawdzić, czy była szansa na to, aby ostrzec kierowców, że nadchodzi ściana wody w ostatnim sektorze.