Yuki Tsunoda po kwalifikacjach F1 do Grand Prix Kanady 2025 nie krył swojego poirytowania decyzją sędziów, którzy po trzecim treningu postanowili przyznać mu bardzo surową karę za manewr na Oscarze Piastrim. Kierowca Red Bulla czuje się pokrzywdzony i nie uznaje swojej winy.
Japończyk znalazł się pod lupą arbitrów ze względu na proste przewinienie, które dotyczyło wyprzedzenia uszkodzonego bolidu McLarena, gdy na torze wywieszona była czerwona flaga. Tsunoda przejechał obok wolno jadącego rywala w niewyglądającej groźnie sytuacji, ale sędziowie nie byli dla niego w żadnym stopniu pobłażliwi i przyznali mu +10 pozycji oraz 2 punkty karne.
Podczas spotkania z mediami Yuki otwarcie skrytykował taką decyzję. Zaznaczał, że jazda za rozsypującym się bolidem Oscara Piastriego była dla niego sporym zagrożeniem z uwagi na latające w powietrzu szczątki. W ten sposób tłumaczył się tez przed sędziami, ale to nic nie dało.
- Przesunięcie o 10 miejsc to dla mnie niedorzeczna kara - powiedział Tsunoda. - Nie wiem, czego ode mnie oczekiwali. Najwyraźniej chcieli, żebym został za Oscarem i go nie wyprzedzał. Według mnie postąpiłem w tej sytuacji odpowiednio, ponieważ nie chciałem, aby jakiekolwiek odłamki we mnie uderzyły. Nie rozumiem tego. Samochód McLarena był uszkodzony i jechał bardzo wolno. Nie sądzę, żebym na to zasłużył.
- Naprawdę nie mogę zrozumieć tego, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Oscar miał duże uszkodzenia i rozrzucał mnóstwo szczątków po całym torze. Szczątki leżały na całej długości, od ostatniego zakrętu [miejsca incydentu], aż do końca okrążenia. On jechał tylko 80 km/h na długiej prostej. Był wyraźnie po lewej i dobrze wyszło mu nierozrzucenie tego oraz uniknięcie kolizji z innymi.
- Oczywiście rozumiem, że przy czerwonej fladze nie można wyprzedzać, ale czekanie, aż Oscar zjedzie do alei serwisowej, jednocześnie jadąc za nim, byłoby dla mnie dosłownie czekaniem, aż uderzą we mnie jego odłamki. Widziałem, że jego opona ledwo się trzyma i spodziewałem się, że zaraz odleci. Przez to zagrożenie trzymałem się jak najdalej po prawej stronie.
Tsunoda bronił się także tym, że postąpił bezpiecznie i rozsądnie.
- W takiej sytuacji standardowo rozejrzałem się przed siebie i za siebie, aby upewnić się, że mój manewr będzie w pełni bezpieczny. Następnie zmieniłem linię i wyprzedziłem go z rozsądną prędkością, która wynosiła około 170 km/h, co stanowi połowę prędkości, z jaką normalnie jeździmy w tym miejscu. Mimo to i tak dostałem karę.
- To bardzo frustrujące. Biorąc pod uwagę okoliczności i to, co działo się w FP3, P11 nie było więc najgorszym wynikiem, choć oczywiście nie był to wymarzony rezultat. Po karze jednak znów czeka mnie start z P20. Zwykle nie zaczynam rywalizacji z P20, a przynajmniej nic takiego nie było standardem w ostatnich dwóch latach. To nie jest coś, czego chcę doświadczać, ale taka jest rzeczywistość i w niedzielę muszę nadrabiać zaległości.