Tekst: Bruno Wilk.
Yuki Tsunoda podczas GP Hiszpanii 2025 doznał dużego spadku formy. Choć za kierownicą Red Bulla RB21 czuje się nieźle, to jego maszyna nie daje mu tego, czego oczekuje, a przede wszystkim dobrych wyników - albo i jakichkolwiek, bo w końcu w kwalifikacjach F1 zajął dziś ostatnie miejsce.
Japończyk zalicza dziwny weekend wyścigowy. Już w treningach dało się usłyszeć, że regularnie narzekał na ślizganie, które pewnego razu określił mianem nienormalnego. Trudno było jednak założyć, że w czasówce będzie dosłownie ostatni.
Tsunoda już w piątek nie umiał znaleźć odpowiedzi na swoje trudności, ale dziś zrobiło się jeszcze gorzej. Było do tego stopnia źle, że kierowca zaczął podejrzewać jakiś większy problem.
- Od pierwszego szybkiego kółka w treningu zgłaszałem przez radio, że coś jest nie tak - tłumaczył 25-latek. - Ogólna przyczepność bolidu nie pokrywa się z moimi oczekiwaniami. Staraliśmy się to rozwiązać, ale gdy ogranicza cię przyczepność, to niezależnie od ustawień trudno jest wyleczyć tak fundamentalne ograniczenie.
- Nie sądzę, że to ustawienia, bo spróbowaliśmy chyba wszystkich. Oczywiście są pewne preferowane rzeczy tu i tam, ale jestem ciągle przekonany, że byliśmy w stanie względnie dopracować balans. On nawet nie był zły i ja również czułem się pewnie. Przejazdy na obu kompletach, szczególnie ten ostatni, były całkiem dobre, tylko to nie przełożyło się na wynik końcowy i tempo.
Yuki był o tyle zdziwiony swoim dołkiem, że - jak twierdzi - w ostatnich rundach notował postępy, zaczynając zdobywać małe punkty.
- W poprzednich wyścigach, szczególnie w Monako, zaliczaliśmy progres. W trakcie dwóch ostatnich Grand Prix w niektórych sesjach byłem na poziomie Maxa. A tu nagle to wszystko spadło jak cholera. I niezależnie od tego, co zrobię, czy nawet podczas długich przejazdów, nic się nie dzieje. Auto okrutnie pożera opony, a degradacja jest potworna. To straszne i uważam, że mamy tu jakiś podstawowy problem. Nie wiem, co to jest. Nie mogę znaleźć odpowiedzi.
Mimo niepowodzeń Tsunoda dostrzegł pozytywy w swojej jeździe podczas dwóch pierwszych dni w Barcelonie.
- Jeśli chodzi o dobre strony, to wyróżniłbym budowanie mojego weekendu. To był jeden z najczystszych weekendów, podobnie jak moje kołka i to, jak równo jechałem oraz składałem pojedyncze okrążenia. Każde okrążenie już od FP1 było równe. Nie było dużych błędów w trakcie tych przejazdów.
- Do poprzednich weekendów popełniałem wiele błędów na szybkich próbach, co chyba daje wam jakąś wskazówkę ws. tego, czemu bywałem wolny. Ale w tym tygodniu czuję się pewnie, jestem równy i to jest pozytywne. Szkoda tylko, że to się nie przekłada na wyniki.
Tsunoda został również zapytany, czy nie tęskni za prostszym w prowadzeniu bolidzie Racing Bulls, w którym Isack Hadjar zdołał wyprzedzić go w klasyfikacji generalnej.
- Nie tęsknię, bo jest mi dobrze w Red Bullu i cieszę się z progresu Racing Bulls. Red Bull to dla mnie nowe wyzwanie, ale jak mówiłem, do tej pory byłem zadowolony z tempa. Tylko ta runda jest jakaś dziwna. Nadal jednak uważam, że jestem w stanie zrobić coś lepiej, coś nieoczekiwanego. Dobrze widzieć, że w Racing Bulls dają radę, ale ja skupiam się na Red Bullu i sprawieniu, aby było lepiej.
- Będąc kompletnie szczerym, dla mnie to wyjątkowe Grand Prix. Wcześniej spisywałem się inaczej i wraz z zespołem mówiliśmy jednym głosem. Miałem tempo, ale w kwalifikacjach przeszkodziła np. czerwona flaga, choć pokazywałem tempo. Słyszałem wielokrotnie w ekipie, że minęło już trochę, odkąd drugi kierowca był w stanie pojechać na poziomie Maxa lub szybciej.
- Oni naprawdę byli zadowoleni, ale tutaj doszło do jakiegoś potwornego spadku, z jakiegoś powodu. Przez to nie jestem w stanie się pokazać. Bardzo szkoda tego weekendu.