W nocy z piątku na sobotę F1 i GP Las Vegas wydały kolejne komunikaty, które odnoszą się do wczorajszego zamieszania z wypraszaniem kibiców z toru.
Seria spróbowała wytłumaczyć swoje postępowanie już po FP2, co opisaliśmy TUTAJ. Oświadczenie nie przyniosło zbyt dużego skutku, bowiem obserwatorzy po prostu krytykowali królową motorsportu za jej podejście do fanów.
Problem był jasny i klarowny. Bilety na rundę w Nevadzie kosztowały sporo, nawet te jednodniowe, pozwalające wejść na czwartkowe - według czasu lokalnego - jazdy. Osoby, które zechciały pojawić się na obiekcie tylko podczas pierwszych dwóch sesji, musiały obejść się smakiem z uwagi na odwołanie otwierającego treningu, a drugi po przeczekaniu paru godzin na trybunach mogły obejrzeć w... telewizji.
W związku z tym szybko zaczęto rozmawiać o zwrotach pieniędzy, które dla pokrzywdzonych takim obrotem wydarzeń były czymś naturalnym. Jak pokazało jednak GP Belgii 2021, F1 ma do tego trochę inne podejście, co potwierdziło się również teraz.
- Doceniamy Waszą cierpliwość, którą wykazaliście się, gdy rozwiązywaliśmy sytuację - napisano w wiadomości do posiadaczy czwartkowych wejściówek. - Decyzja [o konieczności opuszczenia trybun] nie była dla nas łatwa. W ramach podziękowania za Wasze wsparcie chcielibyśmy zaoferować Wam voucher o wartości 200 dolarów, który jest do wykorzystania w oficjalnym sklepie Grand Prix Las Vegas.
Poza tym pojawił się też komunikat samej F1 (więcej w dalszej części tekstu), podpisany wspólnie przez Stefano Domenicaliego, CEO serii, a także Reneę Wilm, która jednocześnie pełni funkcje CEO GP Las Vegas oraz szefowej działu prawnego Liberty Media.
Jej drugie stanowisko jest tu dość istotne. Szybko zauważono bowiem, że żadne oświadczenie nie zawiera jakichkolwiek przeprosin czy wyrażenia smutku lub żalu. Andrew Benson z BBC potwierdził nawet, iż słowa dobrane przez Formułę 1 nie są dziełem przypadku.
Dziennikarz BBC zrobił to w odniesieniu do wpisu Marka Gallaghera, który zajmował się kwestiami wizerunkowymi i marketingowymi w zespołach F1. Ten zasugerował, że brak przeprosin może wynikać z prób uniknięcia zinterpretowania ich jako przyznanie się do winy i wzięcia za dowód w sprawie.
Podobnie zresztą było już wczoraj. Podsumowując dzień po FP2, seria określiła trening zwrotem a full round of practice, chcąc najprawdopodobniej zabezpieczyć się na wypadek formalnych pretensji w związku z przerwaniem FP1.
Wszystko to doprowadziło do kolejnej fali krytyki, jaka spadła na GP Las Vegas. Oburzenie wyraziło m.in. anglojęzyczne środowisko dziennikarskie, uznając zwrot "To się zdarza" za niedopuszczalny. Źli są też sami fani, ci na miejscu oraz w internecie, co zapewne zostanie jeszcze uwypuklone, gdy z reguły negatywnie nastawiona do wyścigu w Vegas Europa zapozna się z tym wątkiem.
Poniżej zamieszczamy fragmenty drugiej części wyjaśnień F1, odnoszące się do sprawy wychodzenia z trybun. Dostępny w osadzonym wpisie oryginał jest długi, ma ponad 650 słów i w pierwszej połowie opisuje głównie to, jak poradzono sobie z wadliwymi studzienkami.
- Przesunięcie rozpoczęcia drugiego treningu z północy na 2:30 czasu lokalnego naraziło naszych pracowników oraz kibiców. Podjęliśmy decyzję o zamknięciu stref nadzorowanych przez LVGP o 1:30 i wysłaliśmy fanów do domów. Pozwólcie nam wyjaśnić, dlaczego tak zrobiliśmy.
- Po pierwsze, byliśmy zmartwieni kwestią bezpieczeństwa publiczności oraz służb porządkowych, które wykonywały swoje obowiązki od wielu godzin i miały pracować jeszcze przez trzy kolejne noce. Dziękujemy im za ich niezwykłe wsparcie podczas tego wydarzenia oraz wczesne otwarcie toru w godzinach porannych.
- Po drugie, przejmowaliśmy się pracownikami, którzy są odpowiedzialni za dowiezienie naszych kibiców do hoteli. Dobijali oni do granicy czasu, w którym zgodnie z prawem federalnym mogą legalnie i bezpiecznie prowadzić autobusy.
- Poza tym nasz personel od pomieszczeń gościnnych musiał dostać możliwość posprzątania oraz uzupełnienia zapasów w strefach dla gości, aby upewnić się, że to, czego doświadczą wszyscy fani w kolejnych dniach, będzie na optymalnym poziomie.
- Wiemy, że było to rozczarowujące. Mamy nadzieję, że dzięki temu uzasadnieniu nasi kibice zrozumieją, iż musieliśmy balansować pomiędzy wieloma rzeczami, biorąc pod uwagę bezpieczeństwo wszystkich uczestników i wrażenia fanów w trakcie całego weekendu wyścigowego.
- Wszyscy braliśmy już udział w wydarzeniach takich jak koncerty, rozgrywki czy inne wyścigi F1, które były odwoływane ze względu na pogodę czy problemy techniczne. To się zdarza i mamy nadzieję, że ludzie to zrozumieją.
- Co zrobimy z tym tej nocy? Pochyliliśmy się nad dostosowaniem planów pracy w celu zapewnienia, że w sytuacji przeciągnięcia się aktywności na torze będziemy mogli funkcjonować i obsługiwać kibiców w możliwie jak najlepszy sposób.
- Jesteśmy podekscytowani na myśl o dzisiejszej rywalizacji i dziękujemy naszemu całemu zespołowi oraz fanom za wsparcie. Wiemy, że będzie to świetna impreza. Wracajmy już do ścigania.