Druga sesja treningowa w Las Vegas również odbyła się w cieniu dość dużego skandalu.
Początek weekendu wyścigowego w Światowej Stolicy Rozrywki został poważnie zastopowany przez defekt studzienek, które bardzo mocno uszkodziły bolidy Estebana Ocona i Carlosa Sainza. Z uwagi na powagę sytuacji dyrekcja zawodów natychmiast zleciła przeprowadzenie drobiazgowych kontroli na całej długości toru, a to z kolei doprowadziło do ogromnego opóźnienia FP2.
Odroczenie startu do późnych godzin nocnych lokalnego czasu - a dokładniej 2:30 - okazało się najbardziej krzywdzące dla obecnych na miejscu kibiców, którzy stracili pierwszy trening i czekali na drugi. Zanim jednak jazdy ruszyły, fani zostali przedwcześnie wyproszeni z trybun. Wskutek tej decyzji obrazki z miejsca akcji bardziej przypominały pandemiczne zawody niż jedno z większych wydarzeń w motorsporcie w bieżącym roku.
Organizator imprezy postanowił wydać stosowny komunikat, w którym możemy przeczytać, że takie postępowanie było podyktowane miejscowymi względami logistycznymi. Informacje, jakie spływają nieoficjalnymi kanałami, sugerują, że powodem był koniec zmiany szeroko pojętej ochrony, która w obliczu rygorystycznych przepisów musiała zwyczajnie zakończyć pracę.
- Podczas weekendu wyścigowego Formuły 1 nic nie jest większym priorytetem niż bezpieczeństwo kierowców, fanów oraz pracowników - czytamy w opublikowanym oświadczeniu. - Po incydencie ze studzienką GP Las Vegas, F1 i FIA postanowiły wprowadzić dodatkowe środki bezpieczeństwa, aby utrzymać nienaruszalność toru przed wznowieniem jazd. Ukończenie prac wymagało upływu kilku godzin i doprowadziło do znaczącego opóźnienia w harmonogramie.
- Z uwagi na późną porę i obawy o aspekty logistyczne, które dotyczyły bezpiecznego opuszczania obiektu przez fanów i pracowników, LVGP podjęło trudną decyzję o zamknięciu stref kibica przed rozpoczęciem drugiego treningu. Po tym, jak udało się przeprowadzić pełną sesję, GP Las Vegas oczekuje zapewnienia wszystkim bezpiecznego i atrakcyjnego weekendu wyścigowego.
W komunikacie nie ma ani słowa na temat potencjalnych zwrotów za kosztujące dużo pieniędzy bilety. W tej chwili zwyczajnie nie wiadomo, jak Formuła 1 podejdzie do tej kwestii, ale czarnogórska domena zasłyszała, że rozmowy trwają.