Laurent Mekies to kolejna ważna postać Ferrari, która w tym roku rozstaje się ze Scuderią. Na początku marca umowę z McLarenem podpisał pracujący w obszarze koncepcji bolidu David Sanchez, a teraz barwy zmieni również jego rodak, który po sezonie 2023 przejmie rolę szefa zespołu AlphaTauri.
Co ciekawe, odejście Laurenta było zaskoczeniem zarówno dla zespołu, jak i samego Frederica Vasseura, który w trakcie konferencji prasowej podkreślał, że nie spodziewał się ogłoszenia swojego kompana w konkurencyjnych strukturach.
- To, ile jeszcze [Mekies] będzie z nami pracował, stoi pod znakiem zapytania, bo mamy z nim długi kontrakt. Byłem też nieco zaskoczony komunikatem prasowym - mówił szef włoskiego składu w piątek.
Pytany o to, jak będzie wyglądał okres wypowiedzenia Laurenta, odparł: - W tej chwili jest z nami na pit wall, więc musimy przedyskutować ten temat z Toro Rosso [AlphaTauri] i pewnie również z Red Bullem. Nie mam pojęcia, ale nigdy nie wiesz, co przyniesie przyszłość.
W dalszej części konferencji Frederic skupił się na wytłumaczeniu, skąd bierze się niepewność co do dalszej roli byłego reprezentanta FIA w stajni z Maranello. Jednocześnie podkreślał też, że dyrektor wyścigowy wciąż ma ważne porozumienie z Ferrari.
- Po pierwsze musimy znać ustalenia umowy i dowiedzieć się, kiedy dokładnie Laurent zacznie pracę na nowym stanowisku w nowym zespole. Wtedy podejmę dalsze kroki i rozważę, co mamy zrobić w interesie Ferrari. W tej chwili ma kontrakt w Ferrari i to długoterminowy. Powiedziałem to, co mam do powiedzenia.
- Nie będę zdradzał szczegółów, ale odbyliśmy bardzo otwartą rozmowę o tym, bo znam go od 30 lat. Trudno jest odrzucić taką możliwość. To była bardzo otwarta pogadanka. W odniesieniu do Dżuddy [czyli wcześniejszych plotek o odejściu], czuję, że oferta nie była już taka sama! Nie mogę postawić siebie dokładnie tym samym miejscu, w którym jest Laurent, ale to wręcz niemożliwe, aby odmówić takiej propozycji, dzięki której nagle zostajesz szefem zespołu w tym biznesie.
- Jestem tu po to, aby bronić interesu Ferrari. W tej chwili Ferrari jest na pierwszym miejscu i będzie najważniejsze też w przyszłości. Oznacza to, że będę musiał przedyskutować warunki jego odejścia.
Laurent Mekies
Dość nietypowe jest za to podejście szefa do odejścia ważnych postaci w tak krótkim czasie, czyli wspomnianych Mekiesa i Sancheza. Frederic dał do zrozumienia, że nie obawia się o spadek wydajności pracy zespołu i nie przejmuje się takimi wieściami.
Przy okazji obiecał też ściągnięcie nowych ludzi. Niedługo po tym, jak udzielił tych wypowiedzi, włoskie media zaczęły spekulować o nawet 30 inżynierach z konkurencyjnych ekip, w tym jednym większym nazwisku, którym ma być Enrico Balbo, szef aerodynamiki Red Bulla. Plotki te nie zostały jednak jeszcze podchwycone przez dziennikarzy z innych państw.
- Stracenie 2 z ponad 1000 zatrudnionych osób to nie dramat. Siła zespołu i grupy jest zawsze ważniejsza od indywidualności. Mamy grupę, do której cały czas rekrutujemy ludzi. Nie ogłaszamy tego, ale robimy to na dużą skalę. Wykonujemy to krok po kroku, bo nie sprawisz, że organizacja zacznie działać w dwa tygodnie. Rekrutacja w F1 jest długa i bolesna, ale pracujemy nad tym. Nie oczekujcie natomiast, że w jeden dzień będziemy mieć nową organizację.
Na koniec rozmowy z mediami Francuz zaznaczył, że Ferrari poszukuje człowieka, który przejąłby obowiązki po Laurencie, ale droga do poznania nowego bądź starego członka sztabu, który podejmie się tego zadania, jest jeszcze daleka.
- Nie boimy się zastąpienia Mekiesa. Zrobimy to właściwie, a nasze relacje są bardzo pozytywne. Jest dyrektorem wyścigowym, a ta rola jest dość szeroka i nadal będzie ona częścią budowy naszej organizacji. Jesteśmy w trakcie długiego procesu, co zajmuje wiele czasu. Rekrutujemy dużo poza naszymi strukturami. Niedługo powinniśmy mieć nazwiska. Możliwe, że rozdzielimy dotychczasowe obowiązki dyrektora wyścigowego na dwa stanowiska, jak robi to część innych ekip.