Po GP Węgier szef Ferrari wytłumaczył, co stało za nieprawidłową decyzją strategiczną, jaka sprawiła, że wyścig Charlesa Leclerca został popsuty.
Włoska ekipa ma za sobą kolejny nieudany występ, w którym jej taktyczne wybory znów pozostawiały wiele do życzenia. W tym przypadku błędne okazało się założenie twardej mieszanki do bolidu Monakijczyka. Chociaż w innych samochodach wydawała się ona pracować niezwykle źle, Ferrari nie uznało tego za wystarczająco duże ostrzeżenie.
Opisując powody takiego postępowania, Mattia Binotto przyznał, że prognozy zakładały zupełnie coś innego, jednak zaznaczył przy tym, iż to nagle słabsze osiągi maszyny sprawiły, że wszystko działało gorzej.
- Zanim to, dlaczego wybraliśmy twarde opony, ważne jest powiedzenie, że samochód nie działał dziś tak, jak oczekiwaliśmy. Prędkość i symulacje wyścigu nie pokryły się z tym, co stało się dzisiaj. Było znacznie chłodniej, ale tempo i tak nie było wystarczająco dobre na każdych oponach, a szczególnie na twardych. Gdy je zakładaliśmy, nasze symulacje twierdziły, że trudne będzie rozgrzanie opon oraz kilka pierwszych okrążeń, ale potem będzie lepiej. Stint miał mieć 30 okrążeń.
- Założyliśmy je, bo chcieliśmy bronić pozycji przed Maxem, a dystans [do mety] był za długi, by jechać na miękkich oponach. Byłoby trudno, co sugerowały analizy, ale mieliśmy potem nadgonić. Opony ogólnie jednak nie działały. Wiem, że było tak również u innych, ale podjęliśmy decyzję w oparciu o dane, jakie mieliśmy. Przede wszystkim nie należy patrzeć na strategię, ale na to, dlaczego samochód nie był tak dobry, jak chcieliśmy, co stało się pierwszy raz w tym sezonie.
- Podobnie było w przypadku Carlosa. Miał dokładnie taką strategię jak Lewis. Startował przed nim, a zakończył za. Bolid dziś nie spisywał się dobrze, a gdy tak jest, nie pracuje również z oponami w odpowiedni sposób, a na pewno nie z twardymi.
- Nie mam jeszcze wyjaśnień [słabszych osiągów auta]. Spojrzymy na dane przed przerwą wakacyjną, ale na pewno coś nie działało odpowiednio. Patrząc na pierwsze 13 wyścigów, to pierwszy raz, kiedy nie byliśmy konkurencyjni i nie walczyliśmy o zwycięstwo. W piątek auto działało dobrze, więc na pewno jest coś, co utrudniło życie oponom, ale nie jest to dla nas jasne w tej chwili.
- Tak jak mówiłem, patrząc na dane i nasze analizy, wiedzieliśmy, że twarde nie były tak dobre jak mediumy, ale po 10-11 okrążeniach miały być szybsze, a stint miał 30 okrążeń - odparł, dopytywany o to, dlaczego założono twarde opony mimo niesprawdzenia ich w treningach. - Ale nie założylibyśmy ich, gdybyśmy wiedzieli, że będzie tak źle. Nie wiem jeszcze, czemu tak było i dlaczego auto było wolniejsze, niż oczekiwaliśmy. Nie sądzę, że mogliśmy dziś wygrać. To pierwszy raz w 13 wyścigach, kiedy nie mieliśmy prędkości, więc musimy się temu przyjrzeć.
- W niedzielę rano mieliśmy długie dyskusje z kierowcami o tym, co chcieliśmy zrobić. Charles powiedział o tym, że powinniśmy byli zostać na torze, ale spotkamy się z nim i to omówimy. Powód naszego zjazdu był bardzo prosty - chcieliśmy chronić pozycję przed Maxem. Tylko o to chodziło.
Binotto był również pytany o to, czy wiedząc, że w pozostałych zespołach twarda mieszanka okazała się bardzo złym wyborem, możliwa była zmiana planów.
- Tak, dyskutowaliśmy o tym, bo nie wszystko jest z góry założone. Obserwujemy, co dzieje się w wyścigu i w innych autach. Braliśmy wszystko pod uwagę, jak i to, co będzie najlepsze, ale podjęliśmy taką decyzję. Na pewno jednak nie była ona dobra.